- Przede wszystkim dziękujemy za zaproszenie i możliwość stoczenia pożytecznego sparingu - trener Vive Daniel Waszkiewicz był po meczu wyraźnie zadowolony. - Gospodarze okazali się bardzo wymagający. To dobrze, bo moi zawodnicy przekonali się, że nawet z teoretycznie słabszym rywalem trzeba walczyć o zwycięstwo. - Moi dawni podopieczni pokazali się naprawdę z dobrej strony - wtórował Waszkiewiczowi drugi trener Vive, szkolący niegdyś AZS Aleksander Malinowski. - No, ale w tak pięknej hali wstyd byłoby dostać tęgie lanie - śmiał się.
Rzeczywiście, AZS przez trzy kwadranse walczył z utytułowanym rywalem jak równy z równym. Na tablicy najczęściej pojawiał się remis, a na początku drugiej połowy gospodarze prowadzili nawet 20:18. Rekordy strzeleckie bił Grzegorz Sobut, a grą kolegów umiejętnie kierował Tomasz Litwińczuk.
Końcówka meczu należała już jednak do kielczan. Wystarczyła szczelniejsza obrona, aby kontry kończyli Patryk Kuchczyński, Aleksander Litowski i Robert Nowakowski. W okamgnieniu Vive objęło sześciobramkowe prowadzenie, którego nie oddało już do ostatniej syreny.
Nagrody dla najlepszych zawodników w swoich drużynach odebrali: Jura Hiliuk i Grzegorz Sobut.
- Stworzyliśmy chyba niezłe widowisko - komentował spotkanie rozgrywający kielczan Filip Kliszczyk. - Graliśmy może trochę wolniej, bo przed południem mieliśmy solidny trening, a ponadto wiadomo przecież, że kilku chłopaków jest na mistrzostwach Europy. Ale generalnie jestem zadowolony - ocenił.
- To chyba jedna z niewielu porażek, po której można być zadowolonym - żartował trener AZS-u Marek Zdziech. - No, ale nie co dzień się gra z mistrzem Polski.
AZS: Drabik, Sulima - Sobut 13, Litwińczuk 8, Tatar 4, Sędzicki 3, Cieślak 2, Jagodziński, Nawrocki, Tybuszewski, Myszak, Radowiecki.
Vive: Tkaczyk - Hiliuk 6, Zydroń 6, Kliszczyk 5, Litowski 4, Bystram 4, Sadowski 4, Kuchczyński 2, Podsiadło 2, J. Sieczka 1, Janyst.
Kary: AZS - 4 min, Vive - 4 min
