ULEB Cup. Prokom Trefl Sopot - Brighton Bears 88:76

Świetny mecz litewskich zawodników Prokomu i kolejna, choć odniesiona w nerwowej atmosferze, wygrana w Pucharze ULEB. Gracze Brighton Bears przegrali także dlatego, że zamiast na grze skupili się na polowaniu na Gorana Jagodnika

W pierwszej piątce Prokomu zaszły tym razem zmiany, ale tylko dlatego, że nie mógł grać przeziębiony Andrzej Pluta. Jego miejsca nie zajął jednak Jermaine Boyette, który miał grać coraz więcej, ale Dariusz Maskoliunas. Tym samym w wyjściowym składzie drużyny z Sopotu było czterech Litwinów i nowy kapitan Goran Jagodnik. Ten ostatni nie pograł jednak na początku zbyt długo, bo już po 5 minutach miał dwa faule i zastąpił go Dragan Marković. Nic więc dziwnego, że w pierwszej kwarcie wszystkie punkty dla Prokomu zdobyli Litwini. Dobrze grali zwłaszcza gracze podkoszowi: Gintaras Einikis (zdecydowanie najlepszy mecz w sezonie) i Tomas Masiulis. Serie Litwinów przerwał dopiero w 13. minucie Denis Vrsaljko, który zaraz po wejściu na boisko zdobył łatwo punkty spod kosza. Kilka minut wcześniej na parkiecie pojawił się Boyette. Chorwat i Amerykanin zagrali tym razem nieco dłużej, ale nic wielkiego nie pokazali i prawdopodobnie jeszcze w tym tygodniu pojadą do domu.

Do dużego zamieszania, które miało wpływ na dalszy przebieg meczu, doszło w 16. minucie. Najpierw Jagodnik sfaulował Sullivana Phillipsa (3 faul Jagodnika), a po chwili wdał się niepotrzebnie w przepychankę z Mike'em Brownem i został ukarany przewinieniem niegodnym sportowca (4. faul). Po rzucie wolnym Browna i trafieniu Rany'ego Ducka był remis 30:30 i wydawało się, że będzie okazja, aby się przekonać, jak Prokom radzi sobie w trudnej sytuacji bez swojego lidera Jagodnika. Słoweniec grał jednak od pierwszych minut II połowy, a pozostali zawodnicy Prokomu (czterej Litwini) zaczęli wykorzystywać dużą przewagę w umiejętnościach.

Przede wszystkim opanowali emocje i zagrali spokojniej. W obronie postawili strefę i szalone akcje Anglików nie były już tak skuteczne. Niemający pomysłu na grę koszykarze Brighton zaczęli seryjnie rzucać za trzy punkty, a po niecelnych rzutach liczyli na zbiórkę w ataku. Jedno i drugie udawało im się nieźle, więc mecz był nadal wyrównany.

Od początku II połowy goście nieustannie polowali na Jagodnika, chcąc na nim wymusić piąty faul. Prowokowali go, wyzywali, ale ten wytrzymał do końca meczu i był jednym z bohaterów finału. To właśnie jego akcje oraz Tomasa Pacesasa i Einiksa zadecydowały o ważnym zwycięstwie sopocian.

Prokom Trefl Sopot 88

Brighton Bears 76

Kwarty 19:11, 16:28, 27:16,, 26:21

Prokom: Jagodnik 13 (3), Pacesas 18 (2), Maskoliunas 6 (2), Masiulis 15 (2), Einikis 23 (1) oraz Marković 7 (1), Boyette 2, Vrsaljko 4

Brighton: Randy Duck 14 (2), Andrew Alleyne 9 (1), Mike Brown 10 (3), Kendrick Warren 25 (3), Sullivan Phillips 4 oraz Yorick Williams 3 (1), Jason Siemon 11, Tom Federick 0,

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.