Konflikt między trenerem Widzewa a Grajewskim?

Sytuacja kadrowa Widzewa zaczyna martwić Jerzego Kasalika. - A już fakt, że nie ma z nami Juliano, to już jest skandal - denerwuje się trener łódzkiego klubu

Widzewiacy są na zgrupowaniu w Wałczu od tygodnia. Kasalik zapewnia, że jego podopieczni sumiennie trenują, ale nie są to bardzo ciężkie treningi. Przypomnijmy, że jeszcze w trakcie rundy jesiennej Kasalik zapowiadał, że piłkarzy czeka "zima stulecia", czyli bardzo ciężkie zajęcia. - Treningi są bardzo wyważone. Nie będę robił pokazówki, bo to żadna sztuka. Na drugi dzień, z powodu przemęczenia mógłbym nie mieć kilku piłkarzy na treningu - mówi szkoleniowiec. A sytuacja kadrowa zaczyna poważnie martwić Kasalika. - Nie dojechał stoper, nie dojechał pomocnik, a do tego straciliśmy Michała Golińskiego, Michała Stasiaka i Piotra Włodarczyka - mówi. Najbardziej niepokoi go jednak fakt, że na zgrupowaniu wciąż nie ma Juliano, który załatwia sprawy paszportowe. - To już jest skandal. Juliano powinien z nami trenować i w razie potrzeby pojechać do ambasady w Warszawie. Tymczasem on cały czas siedzi w Łodzi - denerwuje się Kasalik. - Nasza sytuacja zaczyna mnie martwić. Do rozpoczęcia rundy rewanżowej jest coraz mniej czasu, a my wciąż nie mamy pełnej kadry.

Przypomnijmy, że dotychczas Widzew wzmocniło pięciu piłkarzy: Marcin Drajer z Polonii Warszawa, Piotr Jacek i Norbert Tyrajski z Lecha Poznań, Damian Seweryn z greckiego klubu Posejdon oraz Luis Carlos z FC Ituano. Andrzej Grajewski, menedżer Widzewa, twierdzi, że ten ostatni był w przeszłości na testach w Arminii Bielefeld, ale cena jaką podyktowało Ituano (800 tys. euro) odstraszyła działaczy niemieckiego klubu.

Od początku zgrupowania widzewiacy trenują dwa razy dziennie, ale pogoda przeszkadza w zajęciach na otwartym boisku. Połowicznie udało się to wczoraj, bo murawa na obiekcie Centralnego Ośrodka Sportu została zwałowana. - Mimo to pod spodem był lód i piłkarze musieli być bardzo ostrożni - opowiada Kasalik. Po południu zawodnicy mieli ciężki trening w hali, a wieczorem odnowę biologiczną. Taki sam harmonogram czeka ich w czwartek. W piątek widzewiacy wezmą udział w turnieju halowym w poznańskiej Arenie. - Wtedy piłkarze będą mieli pierwszą, od zgrupowania w Niemczech, styczność z piłkami - mówi szkoleniowiec.

Dla Gazety

Andrzej Grajewski

menedżer Widzewa

Nie jestem zdziwiony, że trenera Kasalika martwi sytuacja kadrowa. Każdy na jego miejscu by się denerwował, ale powtarzam po raz kolejny - Widzew nie jest Realem Madryt, a Kasalik to nie Luis Menotti. Oczywiście, że cały czas szukamy środkowego obrońcy, ale to nie jest takie proste, bo nas nie stać na dobrych piłkarzy. Najpierw musimy uregulować sprawy finansowe z zawodnikami, którzy u nas grali, bądź grają. Kasalik mówi mi teraz, że przydałby się Michał Stasiak, a wcześniej kilka razy twierdził, że nie widzi go w drużynie i jego gra w ogóle nie wchodzi w rachubę. Mówił, że Stasiak jest za słaby. A ja mam teraz przywrócić go do drużyny i być pośmiewiskiem całej Polski? Swoją drogą i tak bym tego nie zrobił, bo to za drogi piłkarz dla Widzewa. Teraz wszyscy oczekują, że to Grajewski zbuduje drużynę, że będę oferował trenerowi dziesięciu piłkarzy, a on, czy jego asystenci, będą grymasić, przebierać i mówić, że ten, czy inny się nie nadaje. Powinno być dokładnie na odwrót. Pytam się, co trenerzy robili w czasie rundy jesiennej? Jeden zaraz po meczu Widzewa jechał do domu, a drugi na ryby. Czy ktoś im zabronił wybrać się na mecz II ligi i znaleźć dobrych i tanich piłkarzy? Ja bym wtedy siadał z takim chłopakiem do rozmów i dyskutował o sprawach finansowych. Albo bym się dogadał albo nie. Trener powinien wiedzieć, jaka jest jego rola, bo jest w klubie na co dzień. A teraz jest tak, że trenerzy stoją pewnie przed wejściem do hotelu w Wałczu i czekają na taksówkę, która przywiezie im kilku piłkarskich geniuszy.

not. derdzik

Copyright © Agora SA