Skandal z hotelem przy Orbicie opisywaliśmy w 1999 roku. Dyrektor MOSiR-u Zachód Tadeusz Banach wynajął go wraz z barem i salą konferencyjną spółce Interlotto, w której udziałowcem był jego syn, ówczesny szef Komisji Sportu Rady Miejskiej Włodzimierz Mękarski, a także jego brat Janusz. Spółka za obiekty płaciła grosze - 10,9 tys. netto (13 tys. brutto) miesięcznie. Dodatkowo umowa została sformułowana w taki sposób, że bardzo trudno ją było rozwiązać. Ale znalazł się sposób.
- Dzierżawca hotelu zalegał MOSiR-owi duże kwoty za wynajem. Zakwestionowano też sposób rozliczenia remontu dachu - tłumaczy wiceprezydent Wrocławia Jarosław Obremski.
- W umowie był zapis, że jeśli zaległości Interlotto wobec MOSiR-u przekroczą dwukrotność płaconego przez spółkę czynszu, to umowa przestanie obowiązywać - precyzuje Rafał Jurkowlaniec, dyrektor Biura Sportu i Rekreacji Urzędu Miasta. - Gdy więc zadłużenie przekroczyło 26 tysięcy, można było działać. Ale gdy skierowaliśmy sprawę do sądu, przekraczała już 100 tysięcy.
Wiosną 2003 roku zapadł wyrok korzystny dla gminy Wrocław - sąd orzekł, że umowa MOSiR-u z Interlotto ma być rozwiązana. Interlotto odwołało się, ale 18 grudnia sąd II instancji podtrzymał poprzedni wyrok.
Spór o hotel przy hali Orbita miał też podtekst polityczny. Mękarski i Grzegorz Schetyna są przeciwnikami politycznymi, choć gdy rozgrywała się sprawa hotelu, byli teoretycznie w jednej partii - Unii Wolności. Dyrektor Banach oskarżył więc właśnie Schetynę o to, że chce przejąć Orbitę dla koszykarzy. Dziś, po rozstrzygnięciach sądu, takie oskarżenia jednak już nie padają.
- Sąd nakazał nam opuścić hotel, ale to nie jest jeszcze przesądzone - twierdzi Mękarski. - Trwają nasze rozmowy z panem prezydentem Rafałem Dutkiewiczem w tej sprawie. Próbujemy znaleźć rozwiązanie korzystne dla obu stron. Branża hotelarska to delikatny interes, więc i nasze rozmowy są delikatne, nie mogę o nich na razie nic powiedzieć.
W Urzędzie Miejskim nikt jednak nic nie wie o takich rozmowach. - Nie słyszałem o tym, że hotel ma być także po wyprowadzce Interlotto dzierżawiony komukolwiek. To, co jest przy ul. Wejherowskiej - hala, hotel, sala konferencyjna i lodowisko tworzą całość i tak będzie wykorzystywane. MOSiR sam poprowadzi hotel po jego odzyskaniu - twierdzi Jurkowlaniec.
- Na razie wysłałem do Interlotto prośbę, żeby spółka wyprowadziła się z hotelu, ale tak naprawdę będzie to możliwe, gdy wyrok uzyska klauzulę wykonalności, co ma nastąpić - tłumaczy dyrektor MOSiR Zachód Piotr Łosiński.
Piotr Łosiński, dyrektor MOSiR Zachód: Niewiele. Nie robiliśmy co prawda ekspertyz, jaka kwota byłaby adekwatna, ale z informacji rynkowych, sprawdzonych u deweloperów, wynika, że taki obiekt można dzierżawić za nie mniej niż 25 tysięcy złotych miesięcznie.
- Spółka Interlotto po prostu sama remontowała ten dach. A powinno być tak, że to my ogłaszamy przetarg, wybieramy wykonawcę, a prace są też przez nas nadzorowane.
- Nie, chcemy hotel poprowadzić sami, bo to bardziej opłacalne.
- Bo mamy już w MOSiR zatrudnionych ludzi - techników, konserwatorów, pracowników technicznych i ochronę - których nie trzeba już osobno zatrudniać, a ich praca jest konieczna do prowadzenia hotelu. To potania koszty. Przetarg ogłosimy jedynie na prowadzenie restauracji, bo działalności gastronomicznej nie ma w naszym statucie.