Siatkówka: Co robią dzisiaj wychowankowie AZS Częstochowa?

Dzięki AZS Częstochowa w Polskę poszliśmy z dobrą metryką - mówi Zbigniew Żurek, jeden z kilkunastu zawodników, którzy siatkówki uczyli się w naszym klubie, a teraz grają w Polskiej Lidze Siatkówki i serii B

Z częstochowskiego AZS tak wielu zawodników przeszło do innych klubów, że można by mówić o wylęgarni talentów. Do AZS takie określenie jednak nie do końca pasuje. Głównie dlatego, że wśród tych, którzy spod Jasnej Góry ruszyli w Polskę, z trudem można się doszukać rodowitych częstochowian. Marcin Nowak, Krzysztof Śmigiel i... na tym, prawdę mówiąc, koniec.

Pozostali trafiali do Częstochowy jako nastolatkowie. Często z okolicznych miejscowości, ale zdarzało się, że nawet odległego Gostynia, Sulechowa czy Bielska-Białej.

Grający obecnie w BBTS Bielsko Żurek pochodzi z Wielunia. Trenerzy AZS wypatrzyli go podczas finału mistrzostw Polski młodzików, na których z WKS Wieluń zajął piąte miejsce.

- Zapytano mnie, czy chciałbym się przenieść do Częstochowy, wiedziałem, że to dla mnie szansa, więc się zgodziłem. Decyzji nie żałuję, bo jej zawdzięczam to, w jakim punkcie kariery teraz się znajduję.

Żurek mieszkał w internacie i uczył się w Liceum im. C.K. Norwida, gdzie kilka lat temu powstały specjalne klasy o profilu siatkarskim. Teraz ma tam siedzibę Delic-Pol Norwid AZS - klub zajmujący się wyłącznie szkoleniem utalentowanej siatkarsko młodzieży.

- Pobudka, śniadanie, poranny trening, szkoła i znowu trening - tak wyglądał nasz normalny dzień. Było ciężko, ale nie żałuję poświęcenia - podkreśla Żurek. - Dzięki ciężkiej pracy zdobyliśmy trzy tytuły mistrza Polski juniorów, jeden srebrny medal i jeden brązowy. To nie przechodzi bez echa. Można powiedzieć, że w Polskę poszliśmy z dobrą metryką. To była dla nas świetna promocja.

Taką samą szkołę życia przeszło w ostatnich latach kilkudziesięciu siatkarzy. Nieliczni jak Grzegorz Kokociński, Marcin Kryś czy Paweł Woicki trafili do pierwszej drużyny AZS. Reszta rozjechała się po kraju, szukając szansy na kontynuowanie kariery w mniej utytułowanych klubach. Kilku znalazło miejsce w Polskiej Lidze Siatkówki. Oprócz Żurka, Krysia i Woickiego występują w niej 21-latkowie Adrian Patucha (NKS Nysa) i Roman Gulczyński (Gwardia Wrocław), a ze starszej gwardii wspomniani Nowak (Polska Energia) i Śmigiel (PZU AZS Olsztyn), a także Bartosz Szcześniewski (Politechnika Warszawa), Michał Chadała (PZU) i Łukasz Żygadło (Polska Energia).

Gulczyński zagrał w tym roku przeciwko AZS. Jak na 20-latka, radził sobie bardzo dobrze. - To było dla mnie wielkie wydarzenie. Grałem w Częstochowie przez cztery lata w juniorach. Mam sentyment do tego miasta. Chciałem się pokazać moim byłym trenerom, nauczycielom, no i kibicom - komentował swój występ.

Patucha ma pewne miejsce w składzie NKS Nysa. Ostatnio utarł nosa akademikom. Był jednym z najlepszych na boisku w wygranym przez jego zespół 3:0 meczu.

- Nie dziwi mnie, że ci chłopcy spisują się tak dobrze - mówi trener Adam Kowalski, który od 1993 roku pracuje z młodzieżą AZS. - Cały rocznik 83 był wyjątkowy. Bardzo rzadko się zdarza, aby aż tylu zawodników z jednej drużyny grało, i to na pierwszoligowym poziomie. Można powiedzieć, że to ewenement.

Tak dobrą grupę młodzieży AZS miał także w połowie lat 90. To w tej drużynie wypłynął talent Marcina Nowaka. Praktycznie cała szóstka, która zdobyła mistrzostwo kraju, grała w reprezentacji Polski juniorów i trafiła do seniorskiej kadry AZS. Dzisiaj 28-latkowie, w większość nadal uprawiają siatkówkę. Ze względu na problemy zdrowotne zerwał z nią tylko Oktawian Krzyżanowski. Rozgrywający Artur Pieśniak występuje we włoskiej serii B, Mariusz Wiktorowicz w Górniku Radlin, Robert Otfinowski jest na siatkarskim stażu w USA.

- Gdybym poszperał w pamięci, pewne doszukał bym się ze stu nazwisk - mówi Kowalski. - Ale przyznaję, że zaczynam się już w tym wszystkim gubić. Tylu chłopaków przewinęło się przez nasz klub, że z tych obecnie grających w drugiej czy pierwszej lidze można by zbudować kilka drużyn. I to całkiem niezłych.

Zawodników z częstochowskim rodowodem będzie jeszcze więcej, gdy doliczy się tych, którzy w wieku 17-18 lat od razu trafili do kadry pierwszego zespołu AZS. Bez dłuższego zastanawiania można wymienić przynajmniej kilka nazwisk: Andrzej Stelmach, Dawid Murek, Piotr Gruszka, Robert Prygiel, Michał Jaszewski, którzy będąc juniorami, decydowali o sile akademików. Teraz występują w ligach zagranicznych lub są gwiazdami PLS.

Copyright © Agora SA