Górnik Zabrze też chce Włodarczyka

Kolejny polski klub chce zatrudnić Piotra Włodarczyka. Ale do transferu raczej nie dojdzie. - Wszyscy myślą, że Widzew będzie oddawał swoich piłkarzy za darmo - twierdzi menedżer łódzkiej drużyny

Po zakończeniu jesiennej części rozgrywek niemal wszyscy piłkarze Widzewa dostali wolną rękę w poszukiwaniu klubów, ale - co zastrzegł Andrzej Grajewski - za trójkę "internacjonałów", a więc Piotra Włodarczyka, Michała Stasiaka i Patryka Rachwała, chętni muszą zapłacić. Wszyscy mają bowiem ważne do czerwca 2004 roku kontrakty z łódzkim klubem.

Tuż po ostatnim jesiennym spotkaniu ligowym Włodarczyk dostał propozycję z Wisły Płock, która w ataku szukała partnera dla Ireneusza Jelenia. Szefowie obu klubów, a więc Grajewski i Krzysztof Dmoszyński, dogadali się. Pozostawało jeszcze ustalenie warunków kontraktu z piłkarzem. - Do porozumienia jest daleko - mówił najskuteczniejszy jesienią widzewiak. - Są drużyny, w których nie chciałbym grać. Do nich zalicza się Wisła Płock - tłumaczył.

W międzyczasie ofertę złożył mu beniaminek drugiej Bundesligi Erzgebirge Aue, ale do podpisania kontraktu też nie doszło. Następnie Włodarczyk zaskoczył wszystkich deklaracją, że chce zostać w Widzewie, nawet gdyby musiał przez pół roku grać tylko za pensję (ok. 3 tys. zł miesięcznie), a nawet za darmo. - W czerwcu wreszcie będę mógł odejść do takiego klubu, który sam wybiorę - tłumaczył.

To nie był jednak koniec ofert dla łódzkiego napastnika, bo chęć zatrudnienia go zgłosiła Legia Warszawa, w której występował przed sześciu laty. Grajewski: - W tej sprawie dzwonił do mnie Jerzy Engel (dyrektor sportowy warszawskiego klubu - przyp. red.). Problem w tym, że Legia chciałaby Włodarczyka bezpłatnie. Jej działaczom wydaje się, że skoro Widzew ma kłopoty finansowe, to będzie oddawał zawodników bez pieniędzy.

W ubiegłym tygodniu menedżer Widzewa zakomunikował oficjalnie, że za najlepszego łódzkiego snajpera (6 goli w rundzie jesiennej) trzeba zapłacić 400 tys. zł. - Z tych pieniędzy sfinansujemy przygotowania do sezonu i jeszcze trochę zostanie - dodał. Kilka dni później działacze Wisły Płock ogłosili, że rezygnują.z transferu Włodarczyka.

Wydawało się, że Włodarczyk nigdzie nie odejdzie, kiedy znalazł się kolejny chętny. Tym razem jest to Górnik Zabrze. W rundzie jesiennej Widzew zremisował w Zabrzu 3:3, a najlepszym zawodnikiem meczu był Włodarczyk, który strzelił dwa piękne gole.

Grajewski ujawnił, że w tej sprawie dzwonił do niego Marek Koźmiński, właściciel klubu. - Ale cena, jaką zaproponował, była nie do przyjęcia. To nawet nie jest połowa tego, co chcemy dostać - twierdzi. - Górnik chciałby sprzedać za wielkie pieniądze Sikorę do Groclinu, a od nas tanio kupić Włodarczyka. Jeżeli nikt nie zgodzi się zapłacić tyle, ile żądamy, do żadnego transferu nie dojdzie.

Koźmiński potwierdził "Gazecie", że jest zainteresowany pozyskaniem Włodarczyka. Przyznał jednak, że chętnie wzięliby napastnika, ale za darmo. Górnika nie stać na zapłacenie Widzewowi 400 tys. zł. - Wrócimy do tego w czerwcu, kiedy Włodarczykowi skończy się kontrakt - dodał.

Rybski zostaje

Według menedżera, także Piotr Matys nie może być pewny odejścia do Górnika Łęczna. Przypomnijmy, że trener Jerzy Kasalik zrezygnował z Matysa po rundzie jesiennej. Grajewski chciałby, żeby beniaminek ekstraklasy zwrócił mu koszty, jakie poniósł na utrzymanie Matysa w Widzewie. Andrzej Kretek, nowy trener Stali Gosso Głowno, chciałby mieć w swoim zespole czterech widzewiaków: Krzysztofa Brodeckiego, Szymona Pińkowskiego, Piotra Polaka i Andrzeja Rybskiego. Co na to Grajewski: - Dwaj pierwsi mogą odejść, zaś Polaka jesteśmy gotowi wypożyczyć. Natomiast o Rybskim nie mamy zamiaru nawet rozmawiać. To jednak z nadziei na lepszą przyszłość Widzewa.

Czy Widzew powinien sprzedać Włodarczyka?
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.