Siatkarki Nafty Piła grają w Top Teams Cup w Grecji

Pilanki będą bronić zaliczki po wygraniu z Filathlitikiem Saloniki pierwszego meczu 3:1.

Nafta Piła rywalizuje w 1/8 finału Top Teams Cup z Filathlitikiem Saloniki. W pierwszym meczu w Pile Nafta wygrała 3:1. Teraz więc do awansu może jej wystarczyć wygranie w Grecji jednego seta. Może, bo wtedy liczyć będą się małe punkty. Po meczu w Pile ich bilans to 95:83 na korzyść Nafty. Rachunek jest zatem prosty - pilanki mają 12 pkt zapasu.

Trener Roman Murdza nie ma jednak zamiaru bawić się w żadne kalkulacje. - Nie jedziemy po seta, jedziemy po mecz - powiedział wczoraj w drodze do Grecji. Nafta pojechała autobusem do Warszawy, a stamtąd samolotem poleciała do Salonik. Dziś po południu odbędzie się trening na znanej już pilankom sali Alexandreio Melathron (na 8 tys. widzów), w której Nafta w styczniu 2001 r. przegrała 0:3. W czwartek - kolejny trening i wreszcie o godz. 17.30 czasu greckiego (czyli o godz. 16.30 czasu polskiego) - mecz.

- Szczerze mówiąc, po dobrym początku ligi i udanych meczach z Bydgoszczą i Gwardią Wrocław myślałem, że z Greczynkami pójdzie nam łatwiej - przyznaje trener Murdza. - Tymczasem trafiliśmy na niewygodnego przeciwnika. Saloniki mają w składzie wiele wysokich zawodniczek, co siłą rzeczy powoduje, że ich blok jest trudny do pokonania. Nasze dziewczyny napotkały na twardą przeszkodę, do tego doszła trema przed własną widownią, no i straciliśmy seta. Na szczęście potem zespół się pozbierał i znaleźliśmy receptę. Okazało się, że z Greczynkami można powalczyć. Wynik 3:1 spowodował, że nasza sytuacja przed rewanżem jest nie najgorsza.

Problem w tym, że w Grecji naszym drużynom niemal zawsze szło fatalnie. Do tej pory na greckim terenie udało się wygrać tylko raz - w 1997 r. kaliskie Augusto pokonało Ionikos Nowa Filadelfia, ale trzeba przyznać, że był to wtedy drugorzędny zespół grecki.

Występy polskich drużyn w Grecji

- To nie jest efekt wysokiej klasy greckich zespołów. Im po prostu pomagają ściany - wyjaśnia trener Murdza. Ściany, a raczej sędziowie. Czy to przypadek, że tak często mecze w Grecji prowadzą arbitrzy z Bałkanów, a już zwłaszcza Cypryjczycy? W przypadku Augusto było nawet tak, że mecz kaliszanek z Greczynkami sędziował... Grek, tyle że cypryjski!

Tym razem mecz w Salonikach poprowadzą Turcy - Bayram Dikmentepe oraz Deniz Güvenc. No, cóż, po Turkach nie spodziewamy się progreckich tendencji. Zobaczymy...

- Sędziowanie na Bałkanach to faktycznie delikatny temat - mówi Murdza. - Jest na to jedna metoda: odskoczyć rywalkom na kilka punktów. 75 pkt sędzia "wygwizdać" nie jest w stanie. Na meczu będzie obserwator. Jeśli nie będzie walki punkt za punkt, nie ma się co bać arbitrów.

O obecnym Filathliku Saloniki wiemy po meczu w Pile już sporo. Wiemy, że drużyna jest bardzo wysoka. Owszem, mamy poważne wątpliwości, czy wzrost zawodniczek podany przez Greków jest precyzyjny, ale fakt pozostaje faktem - Saloniki górują nad Piłą o jakieś 10 cm. Wiemy też, że ekipa ta dysponuje groźną zagrywką, zwłaszcza w wykonaniu Zanny Proniadou i Serbki Mai Simanić. To zresztą dwie najgroźniejsze siatkarki Filathlitiku. Gwiazda zespołu Gioulia Saltsevits ma już bowiem swoje lata i nie jest tak skuteczna jak niegdyś.

Wiemy wreszcie, że siatkarki Salonik są... delikatnie mówiąc, okazałymi kobietami. Najlepszym sposobem na nie jest grać szybko i zmęczyć je.

Copyright © Agora SA