Zwycięstwo Jadaru w Opolu

Jadar RTS Radom wygrał trzeci wyjazdowy pojedynek. Tym razem radomianie rozprawili się z amatorskim zespołem AZS-u Opole 3:1

Siatkówka to taki sport, w którym trudno uchwycić moment, gdzie kończą się własne zasługi, a zaczyna słabość rywala. Obserwatorzy spotkania AZS-u z Jadarem nie mieli trudności, by wychwycić ten niuans. - Wygrał zespół lepszy, znacznie skuteczniejszy i co najważniejsze - chyba lepiej zmotywowany - powiedział "Gazecie" trener AZS-u Zbigniew Rektor.

W kontekście słabego występu radomian w Świdniku to argumenty ważkie, tym bardziej że konfrontacji towarzyszyło wiele podtekstów. Mecz prawdy - jak określali go fani - mógł obnażyć bezwzględnie nie tylko braki zespołu, ale także postawić w nie najlepszym świetle sztab szkoleniowy. Dziś te rozważania można włożyć do lamusa, a całą dyskusję zamknąć sportowym sloganem - zwycięzców się nie sądzi!

Czterosetowy pojedynek toczył się pod dyktando radomian, choć i goście mieli w nim swoje pięć minut. W porównaniu z meczem z Avią trener Dariusz Fryszkowski zdecydował się na roszadę na kluczowej pozycji. Libero Przemysława Surmacza zastąpił Paweł Biliński. Wybór był słuszny, bo - jak się okazało - nie było problemu przyjęcia.

Set otwarcia lepiej rozpoczęli radomianie. Rozgrywający Jacek Malczewski umiejętnie obsługiwał swoich partnerów, którzy bez większych problemów mijali blok rywali. Wypracowana przewaga była na tyle bezpieczna, że do końca kontrolowali jego przebieg.

Po zmianie stron radomianie zagrali słabiej na siatce. - Porażki należy upatrywać w nieskutecznym bloku - podkreślał Fryszkowski. Mimo że AZS prowadził już 25:20, Jadar zdołał jednak wyrównać. Później sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Gospodarze mieli już cztery piłki setowe - radomianie jedną. O losach partii przy stanie 28:28 zdecydował błąd zagrywki Michała Jaskulskiego i autowy atak Macieja Zająca.

Sporo zamieszania w kolejnym secie spowodowała kontuzja środkowego bloku Michała Jaskulskiego. Przy stanie 1:1 zawodnik Jadaru skręcił nogę w stawie skokowym. W zastępstwie na parkiet wszedł Konrad Prusakowski i trzeba przyznać, że radził sobie dobrze. Ten set miał wyrównany przebieg tylko do stanu 9:9. Później systematycznie rosła przewaga radomian, którzy prowadzili m.in. 17:12 i 21:14. Sztuką byłoby przegrać tę partię, która zakończyła się ostatecznie wygarną gości do 17.

Niekorzystny rezultat wpłynął motywująco na gospodarzy, którzy próbowali jeszcze się bronić. W czwartej odsłonie prowadzili 4:1. Jadar wyrównał na 14:14, a chwilę później już prowadził. - Wygraliśmy, bo byliśmy bardziej zmotywowani. Mieliśmy mały kryzys, ale na szczęście wszystko zakończyło się dobrze - podsumował występ kapitan drużyny Maciej Pawliński.

Sety: 22:25, 30:28, 17:25, 21:25

AZS: Orman, Lasik, Dymowski, Zagaja, Żukowski, Strzała, Majak (libero), Laskowski, Meier, Wendykier.

Jadar: Malczewski, Staniec, Jaskulski, Zając, Pawliński, Grzanka, Biliński (libero), Prusakowski.

Sędziowali: Maciej Kolendowski, Piotr Nowak (obaj Kraków).

GRACZ MECZ

Maciej Zając

Mając kontuzję barku, zagrał na własną odpowiedzialność, a i tak był najlepiej punktującym zawodnikiem

Pozostałe wyniki 10. kolejki: Górnik Radlin - Resovia Rzeszów 1:3, GTPS Gorzów - Automark Zduńska Wola 3:2, KPS Wołomin - Śnieżka Joker Piła 0:3, Chemik Bydgoszcz - Avia Świdnik 3:0. Pauzował SMS I Spała.

Zdaniem trenerów

Dariusz Fryszkowski

trener Jadaru

Zależało nam bardzo na sukcesie w Opolu i dobrze się stało, że chłopcy zdołali wygrać mecz i zaprezentować siatkówkę jakiej od nich oczekuję. Kluczem do sukcesu była dobra gra całego zespołu. Nie chce nikogo wyróżniać, ale ciepłe słowa należą się szczególnie Maćkowi Zającowi, który grał z niewyleczoną kontuzją.

Zbigniew Rektor

trener AZS-u

Jesteśmy zespołem amatorskim. W pierwszej szóstce oprócz dwóch doświadczonych siatkarzy występują studenci I i II roku, którzy jeszcze uczą się siatkówki. W przeciwieństwie do Jadaru nie stanowiliśmy tak zgranego zespołu i dlatego trudno było liczyć na sukces.

wysł. jack

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.