W tym tygodniu portowcy mają tylko trzy treningi. Pierwszy odbył się wczoraj, kolejne zaplanowano na środę i piątek. Wtorek i czwartek są wolne. Coraz częściej piłkarze zwalniają się z zajęć. Wczoraj nie trenował Adrian Napierała, który przed tygodniem został ojcem i poprosił o dzień wolnego na załatwienie spraw rodzinnych. Trener Sławomir Rafałowicz (kieruje treningami pod nieobecność Bogusława Baniaka, który pojechał na staż do Parmy) nie miał nic przeciwko. Napierała to już trzeci piłkarz Pogoni, któremu tej jesieni urodziło się dziecko, wcześniej szczęście spotkało Krzysztofa Michalskiego i Rodriga.
W ćwiczeniach bierze udział trójka nowych piłkarzy: bramkarz z Arkonii Szczecin Bartosz Fabiniak, pomocnik Sokoła Pyrzyce Leszek Muskała i napastnik Energetyka Gryfino Robert Śliwiński. Z boku truchta Artur Bugaj, który przechodzi rehabilitację i jeszcze nie ćwiczy z piłkami. Większość zajęć będzie przeprowadzona w hali. Pogoń 20 grudnia wystartuje w 3. Memoriale Stefana Moskalewicza w Świdwinie, ojca piłkarza Olgierda, i zamierza wygrać.
Mirosław Czesny, prezes Pogoni Szczecin: Przyznaję, że było to niepotrzebne i wyszło w sumie nieporozumienie.
- Nic nie wskazuje na to, aby zmiana szkoleniowca wchodziła w grę.
- Najlepszym rozwiązaniem dla Pogoni jest pozostanie Bataty w Szczecinie i może uda nam się to załatwić. Batatę chce mieć każdy klub w Polsce, więc jeśli ktoś zaproponuje atrakcyjną ofertę, to skorzystamy z propozycji. Oferta Groclinu jest rozważana. W tej kwestii jestem konserwatywny i wolałbym, by Sergio został z nami.
- Rozmawiałem z Pawłem i do 14 grudnia mamy sobie dać odpowiedź co do dalszej współpracy. Jeśli przystanie na nasze warunki, będzie grał.
- Nie podam, bo nie mamy sfinalizowanej żadnej rozmowy. Robimy wszystko, aby drużyna była mocniejsza wiosną niż jesienią i by sprostała wymogom walki o I ligę.
Źle się dzieje u lidera II ligi. Perspektywa awansu do I ligi jeszcze nie zmobilizowała nikogo w Pogoni. Właściciel Antoni Ptak za plecami pierwszego trenera rozmawia z innymi szkoleniowcami. W końcu stawia na "starego", ale zabiera mu dwóch najlepszych zawodników, w zamian sprowadzając rezerwistów. Najbardziej korzystają na tym rywale z Krakowa, Radomska i Bełchatowa. Tam nie ma "czeskiego filmu", tylko zbliżanie się do ekstraklasy krok po kroku.
Jakub Lisowski