Derby Opolszczyzny. NKS Nysa - Mostostal 2:3

Tylko wtedy, gdy do Nysy przyjeżdża Mostostal, mistrz Polski, musi wydzierać każdy punkt drużynie, która w sezonie ma jeden cel: utrzymanie w lidze. Nigdzie indziej kędzierzynianom zwycięstwa nie przychodzą tak trudno. W sobotę wygrali dopiero po tie-breaku

- Jeden zdobyty punkt nasz cieszy, bo może okazać się w przyszłości bardzo ważny - mówił Arkadiusz Olejniczak, przyjmujący Nysy. - Tak naprawdę to straciliśmy dwa punkty, a nie zdobyli jeden - twierdził dla odmiany Jakub Markiewicz, środkowy nyskiego bloku.

- Przyjechaliśmy tu po trzy punkty, mamy dwa - nie ukrywał rozczarowania Waldemar Wspaniały, szkoleniowiec mistrzów Polski. Po spotkaniu w obu drużynach uczucie zadowolenia mieszało się z niedosytem.

Powinni chcieć więcej

Kędzierzynianie zaczęli od mocnego uderzenia i szybko objęli prowadzenie 5:1. Nysanie powoli odrabiali straty i w końcu doprowadzili do remisu po 12. Przy stanie po 19 błędy w ataku popełnili młodzi gracze Nysy: 20-letni Adrian Patucha i o rok młodszy Olejniczak. Obaj w przekroju całego spotkania byli wyróżniającymi się postaciami nyskiego zespołu. Goście nie dali sobie wydrzeć wypracowanej przewagi.

W drugiej odsłonie nadal trwała zacięta walka. Przy remisie po 17 Olejniczak skończył atak, a w kolejnej akcji Michał Chadała uderzył w aut. Decydujący okazał się skuteczny atak Olejniczaka, który przebił się przez potrójny blok Kędzierzyna i było 20:17. Tej przewagi nysanie już nie roztrwonili.

Kolejna partia to ponownie walka punkt za punkt. Nysa prowadziła 20:19, a w kolejnych akcjach najpierw w aut posłał piłkę Bartłomiej Soroka, a następnie młody Marcin Kudłacik zablokował Roberta Szczerbaniuka. Trener Wspaniały poprosił o czas, ale po przerwie to ponownie nysanie za sprawą Olejniczaka zdobyli punkt. W nerwowej końcówce kibice zobaczyli serię zepsutych zagrywek. W efekcie gospodarze wygrali i prowadzili w meczu 2:1. Mieli już w tym momencie punkt na swoim koncie i szansę na zdobycie kolejnych dwóch.

- Chyba niepotrzebnie przed meczem wypowiedzieliśmy się, że punkt by nas zadowolił - przyznał Jan Ryś, drugi trener NKS Nysa. - Chłopcy podświadomie popadli w samozadowolenie i stracili charyzmę. Jako szkoleniowcy też chyba trochę przespaliśmy tego czwartego seta -mówił Ryś.

- Ten zdobyty punkt nas na pewno nie zadowolił, bo w sporcie nie można być minimalistą - twierdził Włodzimierz Madej, trener NKS Nysa. - Nie zapominajmy, że po drugiej stronie stał mistrz Polski i nie przyjechał tu, by przegrać bez zdobyczy punktu.

Teraz uwierzą w siebie

Nysanie od początku czwartej partii grali słabo, dla odmiany kędzierzynianie postawili na silną zagrywkę i szybko objęli wysokie prowadzenie. Na drugą przerwę goście schodzili prowadząc już 16:11, jasnym się stało, że o zwycięstwie zadecyduje tie-break.

W nim po autowym ataku Popelki nysanie prowadzili 4:2. Zdenerwowany Wspaniały ściągnął Czecha z boiska, a ten zdegustowany własną niemocą rzucił nerwowo tabliczką z numerem. Przy stanie po 6 nysanie dwukrotnie zaatakowali w aut, a w kolejnej akcji zablokowany został Łuka. W decydujących momentach z dobrej strony pokazał się Szczerbaniuk, który został wybrany na gracza meczu. Mostostal objął prowadzenie 9:6 i zasłużenie zwyciężył.

- W piątym secie popełniliśmy osiem własnych błędów, trudno wygrać w ten sposób tie-breaka - podsumował Madej. W sumie jednak chłopakom należą się słowa uznania za podjętą walkę.

Trener Mostostalu przyznał, że spodziewał się tak zaciętego meczu. - Można być zadowolonym z trzech pierwszych setów, były emocjonujące. Nysa z taką grą nie powinna mieć kłopotów z utrzymaniem w lidze. My natomiast musimy koncentrować się przed środowym meczem Ligi Mistrzów. Tam kibice zobaczą inny Mostostal - zapowiada Wspaniały. - Niestety, z powodu kontuzji nie mam możliwości zmian. Dziś Popelka popełniał błędy, ale w odwodzie jest tylko Roland Dembończyk. Przyszło mu na zakończenie kariery grać na dwóch pozycjach, wchodzi na przyjęcie lub atak. Przynajmniej nie popełnia prostych błędów - podkreślił Wspaniały.

Trener Ryś liczy, że teraz młodzi nysanie uwierzą w swoje możliwości. - Szukamy sponsora, by wyjechać na dwutygodniowe zgrupowanie i przygotować jeszcze lepiej zespół do czekających nas spotkań w nowym roku - przyznał.

NKS Nysa - Mostostal-Azoty Kędzierzyn-Koźle 2:3 (22:25, 25:23, 25:22, 19:25, 10:15)

Nysa: Kurek, Markiewicz, Maciończyk, Kudłacik, Olejniczak, Patucha, Gacek (l), Łuka

Kędzierzyn: Stancelewski, Chadała, Kardos, Dembończyk, Szczerbaniuk, Popelka, Kardos (l), Soroka

Copyright © Agora SA