Siatkarki BKS Stal Bielsko łatwo wygrywają z akademiczkami z Poznania

Jadąc na mecz bielskich siatkarek, zastanawiałem się, jak wielu widzów zjawi się w hali przy ulicy Rychlińskiego. Miejscowe siatkarki rzuciły wyzw za darmoanie - pewnie nieco nieświadomie - samemu Adamowi Małyszowi. Inauguracyjny mecz BKS rozpoczął się prawie równocześnie z konkursem skoków Pucharu Świata w fińskim Kuusamo, gdzie nasz skoczek miał walczyć o kolejne zwycięstwo. Bielszczanki na kibicach się nie zawiodły: na mecz przyszło ponad tysiąc kibiców, którzy głośno dopingowali swoje ulubienice.

Kibice na Podbeskidziu byli spragnieni siatkówki, chcieli też wreszcie zobaczyć w akcji "złotka", czyli mistrzynie Europy z tureckich boisk. Aleksandra Przybysz, Agata Mróz i Anna Podolec otrzymały największe brawa przy pierwszym powitaniu.

Mecz w Bielsku niektórzy nazywali rewanżem za finał play-off ubiegłego sezonu. Faktycznie, spotkały się dwie najlepsze drużyny poprzedniego sezonu, ale obecnie różni je już wszystko. - Mamy inne cele, możliwości, umiejętności - mówił trener przyjezdnych Jacek Skrok.

Poznanianki straciły sponsora i wszystkie najlepsze zawodniczki, młodzież ma za zadanie utrzymać się w lidze. Bielszczanki też mają mocno odmieniony skład, pozyskały jednak grupę kadrowiczek i bardzo wartościowych zawodniczek.

O samym meczu trudno się rozpisywać. Trwał niecałą godzinę, a gdyby nie techniczne czasy i rozmaite inne przerwy, wystarczyłyby dwa kwadranse. - One się dopiero uczą grać, a my walczymy o złoto. Cuda się zdarzają, ale tym razem nie mogło być mowy o sensacji - powiedział trener bielszczanek Zbigniew Krzyżanowski.

W dwóch pierwszych setach przyjezdne starały się i chwilami toczyły nawet wyrównaną walkę (w II części było nawet 5:7 i 7:8). Ostatnia partia trwała ledwie nieco ponad dziesięć minut, a dziewięć punktów ugranych przez przyjezdne mówi o wszystkim. Trzeba dodać, że po własnych atakach poznanianki zdobyły tylko trzy "oczka", pozostałe sześć "podarowały" im gospodynie (głównie po niecelnych serwach).

Mimo to warto było przyjść, by zobaczyć serię niesamowitych zagrywek Katarzyny Biel, kilka bloków w wykonaniu Mróz i Przybysz oraz atomowe zbicia Luby Jagodiny.

Kadrowiczki nie pokazały jeszcze pełni umiejętności, ale były wyraźnie zadowolone, że po długim i wyczerpującym turnieju Pucharu Świata na japońskich parkietach, znowu mogą grać w Polsce. - Już miałam dość tej Japonii, a bielska publiczność bardzo miło mnie przyjęła - cieszyła się Agata Mróz, która w bielskim zespole jest debiutantką.

Bardzo zadowolona z powrotu na Podbeskidzie była też Przybysz. - W Turcji widzów mieliśmy za sobą właściwie tylko w półfinale, w Japonii rzadko była pełna hala. Dlatego tak dobrze czuję się w Bielsku, gdzie mamy tak świetnych kibiców - mówiła kapitan BKS.

Bielszczanki zaczęły sezon planowo - w dwóch pierwszych meczach nie straciły seta, tylko w jednym z setów rywalkom udało się ugrać więcej niż dwadzieścia punktów. Mistrz jest zatem liderem, ale najtrudniejsze mecze dopiero przed naszymi siatkarkami.

BKS Stal Bielsko 3 (25 25 25)

AZS AWF Poznań 0 (19 19 9)

BKS: Smak, Staniucha, Przybysz, Szeszko, Jagodina, Mróz, Barszcz (libero) oraz Biel, Podolec, Sadurek, Niedźwiecka, Rzenno.

AZS: Baran, Szajek, Wellna, Koczorowska, Żebrowska, Trała, Sawicka (libero) oraz Walczak, Matyjaszek, Kotewicz.

Pozostałe wyniki: Energa Gedania Gdańsk - Winiary Kalisz 1:3 (21:25, 18:25, 25:16, 17:25), Muszynianka Muszyna - GCB Adriana Gazeta Pomorska Bydgoszcz 3:2 (25:22, 25:23, 18:25, 19:25, 15:12), ZSV Gwardia Wrocław - PTPS Nafta-Gaz Piła 0:3 (26:28, 21:25, 24:26)

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.