Sylwetka Henryka Średnickiego

Jest jedną z najbardziej barwnych postaci polskiego boksu. W drugiej połowie lat 70. na Kubie ściskał mu dłoń Fidel Castro. Z Ułan Bator wrócił z futrem z lisów, które dostał od oczarowanych nim Mongołów. W Ugandzie bił się na stadionie w obecności kilkunastu tysięcy rozwrzeszczanych Afrykańczyków. Przed igrzyskami w Moskwie Duńczycy chcieli, żeby Średnicki przeszedł na zawodowstwo. Oferowali mnóstwo pieniędzy. Na zachętę dostał koszulkę z wyhaftowanym własnym nazwiskiem. Zrezygnował. Zanim zaczął boksować, dźwigał ciężary. W Górniku Siemianowice trenowali olimpijczycy Zbigniew Kaczmarek i Grzegorz Cziura. Także Średnickiemu wróżono w ciężarach wielką przyszłość: w wieku 14 lat, ważąc 44 kg, robił przysiady ze 140-kilogramową sztangą. Ostatecznie z kariery sztangisty nic jednak nie wyszło. W dniu 15. urodzin Średnicki wlał pięciu chłopakom, którzy zaatakowali jego starszego o cztery lata brata. Ojciec stwierdził, że Heniek na ulicy bić się nie będzie i zapisał go do Górnika Siemianowice.

Miał znakomity apetyt, więc potem strasznie męczył się z wagą. O tym, jak zrzucał zbędne kilogramy, krążą dziś legendy. Przed ME w Halle w 1977 r. dziesięć dni nic nie jadł, żeby zbić wagę. Zrzucił wtedy dziewięć i pół kilograma. To był jego rekord. Zdobył wtedy mistrzostwo.Na szczycie był w 1978 r.: na mistrzostwach świata w Belgradzie zdobył jedyny jak dotąd złoty medal dla Polski. Za tytuł Średnicki dostał 1,6 tys. jugosłowiańskich dinarów, za które kupił żonie buty, i 8 tys. zł, czyli więcej niż dwie średnie krajowe pensje. Wszyscy trenerzy i bokserscy działacze, z którymi rozmawiałem, podkreślają, że największym przekleństwem Średnickiego zawsze byli nachalni kibice. - Z mistrzem świata chciał się napić każdy górnik. Heniek nie potrafił odmówić. A potem każdy chciał się z takim małym zmierzyć - opowiadali. Przez swój niepozorny wygląd pięściarz zawsze miał kłopoty: - Ludzie nie chcieli wierzyć, że taki mały może być dobrym bokserem, a kiedy zdobyłem mistrzostwo świata, nie mieściło im się w głowach, że mam tylko 158 cm wzrostu. Wołali na mnie "krasnoludek". Wielu chciało mnie wypróbować. Musiałem bić się w różnych miejscach, ale wszyscy padali jak kawki! Ja w ulicznej bójce nigdy nie klęknąłem - opowiadał mi przed kilku laty. Jednak w ringu był wzorem sportowca. Zawsze bardzo grzeczny, komend arbitra wysłuchiwał na baczność.

Henryk Średnicki ma 48 lat. Oficjalnie stoczył 377 walk (nieoficjalnie około 500) w wadze papierowej, muszej, koguciej i piórkowej. Odniósł 339 zwycięstw (w tym ponad 200 przed czasem), 8 pojedynków zremisował, 30 przegrał. Był mistrzem świata (1978), mistrzem Europy (1977, 79), mistrzem Polski (1974, 75, 76, 78, 79, 82).

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.