Podsumowujemy jesienne występy Górnika Zabrze w I lidze

Efektowny początek i zabójczy finisz - Górnik okazał się jesienią numerem jeden na Śląsku i rozpalił nadzieje kibiców na występy w europejskich pucharach

Zabrzanie zaczęli od dwóch zwycięstw, a skończyli siedmioma meczami bez porażki. Środek rundy był przeciętny, ale i tak tę jesień trzeba zaliczyć do udanych. Trzeba przypomnieć, że trener Waldemar Fornalik musiał budować zespół od nowa, bo latem odeszło z Zabrza aż dziesięciu podstawowych graczy!

Wiosną ma być jeszcze ciekawiej. Kilka dni temu z Brazylii wrócił współwłaściciel klubu Marek Koźmiński i wszystko wskazuje na to, że górnicza przed laty jedenastka w nowym roku zagra nam brasilianę...

Bramkarz

Piotr Lech - niezawodny "drobiowy" sponsor drużyny, Stanisław Sętkowski, przytaszczył na ostatni mecz potężnego 10-kilowego indora. - To dla najlepszego gracza rundy - obwieścił. Sętkowski indorem obdarował Lecha i chyba się nie pomylił. Sześć meczów z czystym kontem, sporo efektownych parad, które uchroniły przed stratą gola, wszystko to powodowało, że partnerzy spokojni o tyły, mogli myśleć o zdobywaniu bramek. Tylko Amica, Legia i Groclin straciły mniej goli od Górnika. Statystycy wyliczyli, że pan Piotr obronił najwięcej strzałów w całej lidze (74), a komputer obliczył, że po Borucu z Legii jest drugim bramkarzem ekstraklasy w skuteczności obrony (84 procent).

Obrońcy.

Felipe Felix Andrade - Brazylijczyk to jedno z ciekawszych odkryć jesiennej rundy. Młodziutki południowiec o twarzy dziecka jest twardym i nieustępliwym obrońcą, który przebojem wdarł się do podstawowego składu i wydaje się, że łatwo miejsca nie odda. Co ciekawe, odkąd Brazylijczyk dołączył do składu, Górnik nie przegrał meczu - siedem spotkań Feliksa w pierwszym składzie to cztery remisy i trzy zwycięstwa!

Grzegorz Jakosz - wychowanek Unii Racibórz to silny punkt defensywy z zacięciem do strzelania goli. Do siatki trafił tylko raz, ale w młodzieńczych latach był podobno królem strzelców i wiosną niechybnie znów coś ustrzeli.

Michał Karwan - nowicjusz w zabrzańskiej obronie radzi sobie całkiem nieźle. Dopiero w ostatnim meczu kwadrans przed końcem spotkania zszedł z boiska, poprzednie dwanaście gier zaliczył w pełnym wymiarze.

Kazimierz Moskal - 36-letni zawodnik rodem z Sułkowic zaliczył już ponad 270 meczów na naszych pierwszoligowych stadionach. Kiedy Wisła go odtrąciła, zabrzanie chętnie podali mu rękę. Doświadczony piłkarz nie zawodził zarówno w obronie czy też grając w pomocy.

Paweł Pęczak - "Stalowy Paweł" już nie jest taki stalowy. Kontuzje nękały tego piłkarza przez całą rundę. W inauguracyjnym meczu w Poznaniu doznał kontuzji i po 19 minutach opuścił boisko. Więcej nie zagrał. Jesień spędził na rozmaitych zabiegach i rehabilitacji, ale wiosną znów ma być w pełni sił.

Błażej Radler - jedyny reprezentant Polski w obecnym składzie Górnika gra w tej rundzie dość nierówno - niezłe spotkania przeplata wyjątkowo kiepskimi. Błędy, jak te w meczu naszej młodzieżówki z Białorusinami, zdarzają mu się też na ligowych boiskach. Z drugiej strony nie myli się tylko ten, kto nie gra, a Radler grał bardzo dużo.

Pomocnicy

Krzysztof Bukalski - przenosiny z cieplutkiego Cypru na niezbyt nagrzane polskie boiska nie zawsze są proste, ale 33-letni pomocnik wytrzymał rundę, zdobył dwa gole, zaliczył asystę przy trzecim - w sumie silny punkt zespołu. Jego doświadczenie to niewątpliwie atut w zmaganiach na boiskach naszej ekstraklasy.

Marcin Chyła - ta jesień to dla niego niewątpliwie krok do tyłu. W sumie spędził na boisku niecałe trzy kwadranse i niewykluczone, że zimą przyjdzie mu szukać nowego pracodawcy.

Rafał Niżnik - "Bieszczadzki wilk" lepszy miał początek sezonu. Potem stracił miejsce w podstawowym składzie i rzadko widzieliśmy go na boisku. Stać go jednak na więcej i jeśli solidnie przepracuje zimę, to wiosną zdobędzie kilka goli po swoich firmowych strzałach z dystansu.

Madrin Piegzik - grał niewiele, a na boisku pojawiał się wtedy, gdy kontuzji doznawali podstawowi pomocnicy. Na boisku przebywał przez niecałe 300 minut, czyli połowę krócej niż wiosną.

Jarosław Popiela - człowiek, który odczarował Łęczną (zdobył tam dwa gole w wygranym meczu swej drużyny), a przy okazji dokonał innej sporej sztuki, zdobywając gola z kornera. Wychowanek tarnowskiej Unii rozegrał jesienią jedenaście meczów, z tego większość w pełnym wymiarze - w sumie solidna runda solidnego pomocnika.

Michał Probierz - doświadczonego pomocnika coraz częściej nękają kontuzję, a przy okazji wydaje się, że zawodnik bardziej myśli już o trenerskiej robocie. Kibicom trochę żal, bo akcji na skrzydle tego walecznego pomocnika mocno w tej rundzie brakowało.

Marcin Szulik - 1 grudnia wygasa mu kontrakt z Górnikiem i jest prawie przesądzone, że piłkarz go nie przedłuży. Tak przynajmniej twierdzi prezes zabrzańskiego klubu Zbigniew Koźmiński. Jesienna runda w wykonaniu Szulika była przeciętna.

Napastnicy

Paweł Buśkiewicz - "Buśka" zaczekał, aż do Zabrza na ostatni mecz rundy przyjedzie jego macierzysty klub... i wtedy pokazał, co potrafi. Zdobył swego pierwszego gola w ekstraklasie i podpis pod przyszłorocznym kontraktem, o czym zapewnił właściciel klubu.

Piotr Gierczak - trudno w to uwierzyć, ale najlepszy wędkarz w Górniku kończy rundę bez gola czy choćby asysty! Dodajmy jednak, że Gierczak wystąpił tylko w czterech meczach w pierwszym składzie i ledwie raz zaliczył pełne 90 minut. Runda na straty!

Dymitar Makriew - Bułgar o imponującym jak na napastnika wzroście (190 centymetrów) zaliczył kilka niezłych meczów, trudno jednak przypuszczać, by szybko miał zagrać w Mediolanie, z którego Górnik go wypożyczył.

Adrian Sikora - zdobył więcej goli, niż trio zawodników sprowadzonych z Interu i Brescii, a wciąż może grać lepiej. Nic dziwnego, że Marek Koźmiński dopomina się dla niego o reprezentacyjną nominację. Kurczaków od sponsora zebrał tyle, że mógłby z powodzeniem otworzyć małą drobiową farmę.

Vladimir Sladojević - Bośniak z serbskim paszportem zaczął znakomicie - w debiucie na polskich boiskach jako rezerwowy zaraz po wejściu strzelił zwycięskiego gola w meczu z Polkowicami. Potem jednak było już głównie źle i śmiesznie. Piłkarz ma jeszcze spore braki i przed nim dużo nauki. Od meczu z Widzewem, gdy niemiłosiernie pudłował, na boisku już go nie widzieliśmy.

Aco Stojkov - kibice w rodzinnych stronach, w Macedonii, nazywają go "strumickim Ronaldo". Wypożyczony z Interu napastnik strzelił jednego gola w Zabrzu, ale prawdziwego nosa ma do ostatnich podań. Paweł Buśkiewicz, który po fenomenalnej asyście Stojkova zdobył swego jedynego gola w lidze, skwitował krótko: "powinien więcej podawać, robi to znakomicie". Nic dodać, nic ująć.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.