Podhale - Tychy 3:3

Choć rozegrany awansem mecz (przeniesiony z 9 stycznia) był bardzo zacięty, nie przyniósł on rozstrzygnięcia między zespołami pretendującymi do drugiego miejsca w tabeli.

Pierwsza tercja była nudna, bez ładnych akcji i strzałów. Na drugą dojechali kibice z Tych, co ożywiło zarówno nowotarską publiczność, jak i hokeistów. Lekka przewaga gospodarzy zaowocowała bramką po płaskim strzale Pavla Urbana z niebieskiej linii. Wyrównanie padło minutę później po indywidualnej akcji napastnika gości Piotra Sarnika, który łatwo ograł Rafała Srokę i Sebastiana Smreczyńskiego i wpakował krążek w okienko nowotarskiej bramki.

Po 50 sekundach górale ponownie wyszli na prowadzenie: Janusz Hajnos z bliska dobił uderzenie Jarosława Różańskiego. Tuż przed syreną Sebastian Łabuz strzałem z dystansu zapewnił gospodarzom dwubramkową zaliczkę na trzecią tercję. A w tej od samego początku tyszanie z werwą rzucili się do odrabiania strat.

Najpierw świetnie rozegrali zamek (na ławce kar wylądował Dariusz Łyszczarczyk): Damian Słaboń wycofał "na niebieską" do Krzysztofa Śmiełowskiego, po którego strzale bramkarz "Szarotek" Rafał Radziszewski nie zdołał zatrzymać krążka w drodze do siatki (choć przez moment wydawało się, że tego dokonał). Rozpędzeni goście wyrównali po zaledwie 24 sekundach: składną akcję przeprowadzili zawodnicy trzeciej formacji tyszan, a Sławomir Krzak posłał "gumę" w okienko bramki Radziszewskiego.

Potem zawodnicy obu drużyn podjęli niezwykle zaciętą walkę o krążek na każdym metrze tafli, ale akcjom brakowało wykończenia. W końcówce gospodarze nie wykorzystali okresu gry w przewadze, a dogrywka nic nie zmieniła.

Dla Gazety

Andrzej Słowakiewicz

trener Podhala

- Nie udało nam się utrzymać dobrego wyniku. Na początku trzeciej tercji niepotrzebny faul pozwolił na kontaktową bramkę, a w dalszej konsekwencji na wyrównanie. Mecz był do wygrania, ale zemściły się niewykorzystane sytuacje. Nadal brakuje nam świeżości - to już nasz 44. mecz w tym sezonie. Chcemy zrewanżować się rywalom już w piątek, kiedy znów spotkamy się z nimi w lidze.

Wojciech Matczak

trener GKS Tychy

- Jestem bardzo zadowolony z wyniku. Chłopcy pokazali charakter, zwłaszcza kiedy doprowadzili do remisu. Mamy teraz psychologiczną przewagę przed meczem z Podhalem na naszym lodowisku. W piątek liczę na zwycięstwo.

Tercje: 0:0, 3:1, 0:2, dogrywka 0:0

Bramki: 1:0 Urban (32. Moskal), 1:1 Sarnik (33.), 2:1 Hajnos (34. Różański), 3:1 Łabuz (40. Hajnos, Różański), 3:2 Śmiełowski (42. Słaboń, w przewadze), 3:3 Krzak (42. Gurazda, Sosiński)

Wojas/Podhale: Radziszewski - Sroka, Smreczyński, Radwański, Voznik, Łyszczarczyk - Łabuz, Gil, Hajnos, Różański, Podlipni - Urban, B. Piotrowski, Ćwikła, Moskal, Baranyk - Biela, Koszarek, Zapała.

Tychy: Sobecki - Kuc, Śmiełowski, Ślusarczyk, Słaboń, Sarnik - Gretka, Galvas, Adamczik, Belica, Bagiński - Mejka, Sosiński, Krzak, Koszowski, Gurazda.

Sędziował Waldemar Matuszak z Bydgoszczy. Kary 2 oraz 8 min. Widzów 800.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.