Legionovia - Radomiak 0:1

Mistrzostwo jesieni dla Radomiaka! Fakt, że byli najlepszą drużyną w pierwszej rundzie rozgrywek, ?zieloni? przypieczętowali zwycięstwem w Legionowie

Rozstrzygnięcie padło w 20. min pojedynku. Prostopadłym podaniem drogę do bramki Adamowi Śniegockiemu otworzył Robert Sztejn. Znalazłszy się oko w oko z Arkadiuszem Szabłowskim, Śniegocki sprytnym lobem przerzucił nad nim piłkę, umieszczając ją w siatce. - Widziałem, że bramkarz wychodzi i zamiast uderzać na siłę, spróbowałem lekkiego podbicia - cieszył się później zdobywca gola.

Po zdobyciu bramki jedenastka "zielonych" wykonała znaną ze wszystkich boisk świata "kołyskę". Dedykowana była ona narodzonej dwa dni wcześniej córce Edwarda Mindy. - Córeczka ma imię Marysia - zdradził radomski bramkarz.

Przed meczem w ekipie Radomiaka panowała atmosfera skupienia i niepokoju. - Przemek Michalski miał wczoraj wysoką gorączkę i do ostatniej chwili nie wiedziałem, czy zagra - tłumaczył trener "zielonych" Włodzimierz Andrzejewski. - To samo było z Edkiem Mindą. Na ostatnim przed meczem treningu nabawił się bolesnej kontuzji dłoni i też była groźba, że nie będzie mógł wystąpić.

Na szczęście obaj gracze Radomiaka okazali się twardzielami. Zacisnęli zęby, zagrali i stanowili najpewniejsze punkty swojej drużyny. Później widać było, że występ kosztował obu sporo zdrowia. - Chyba mam pękniętą kość - beztrosko stwierdził Minda, pokazując spuchniętą jak bania, siną lewą dłoń. - Jest już dobrze - wyznał nieszczerze blady jak ściana Michalski.

Rozgrywany przy sporej mgle mecz nie był porywającym widowiskiem. Dojrzałość, wyrachowanie, umiejętność wybijania z uderzenia przeciwnika i łatwość w konstruowaniu akcji zaczepnych były jednak po stronie Radomiaka. Klarownych sytuacji podbramkowych goście także stworzyli więcej. Jeszcze przed przerwą dwukrotnie bliski szczęścia był Sztejn, a w drugiej połowie mogli, a nawet powinni wynik podwyższyć Marcin Rosłaniec i Śniegocki. Szansę miał też świetnie dysponowany tego dnia Konrad Gołoś, lecz jego rajd zakończył się na interweniującym z dużym poświęceniem Szabłowskim.

Gospodarze, wybijani z rytmu przez "zielonych", grali bez przekonania. Niby próbowali ataków, strzałów z dystansu, rajdów skrzydłami, ale ich poczynaniami rządził chaos. - Zasłużyliśmy na remis - upierał się po meczu trener Legionovii Grzegorz Zmitrowicz. - O tę jedną bramkę byliśmy lepsi - stwierdził natomiast Andrzejewski. - Lepiej czytaliśmy grę, a goli powinniśmy zdobyć jeszcze ze dwa.

BRAMKA

Radomiak: Śniegocki (20. - po podaniu Sztejna).

SKŁADY

Legionovia: Szabłowski - Sarnecki, Ziąbski Ż, Rostkowski, Górski (46. Centkowski), Wojdyna (46. Cichosz), Woźniak, Orłowski, Stachowiak (82. Ofolete), Karaszewski (37. Milewski), Barchwic.

Radomiak: Minda - Grzyb, Michalski, Wachowicz Ż, Gołoś, Iwanowski, Rysiewski (90. Koniarczyk), Szary, Rosłaniec, Sztejn, Śniegocki Ż (88. Krześniak).

Sędziował: Andrzej Szymański (Rzeszów).

GRACZ MECZU

ADAM ŚNIEGOCKI

Ambicja, walka nieustępliwość - do tego nas już przyzwyczaił. Teraz również strzela najważniejsze gole w meczu

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.