Zwycięstwo siatkarzy Ivettu Jastrzębie nad AZS Politechnika Warszawa

W rozegranym awansem meczu Polskiej Ligi Siatkówki Ivett Jastrzębie Borynia potrzebował we wtorek zaledwie 66 minut, by rozgromić AZS Politechnikę Warszawa

Mecz z beniaminkiem ligi momentami przypominał sparing przed czekającym jastrzębian w weekend turniejem eliminacyjnym Pucharu Konfederacji.

W wyjściowym składzie ekipy gospodarzy zabrakło Przemysława Michalczyka. Kapitan Ivettu miał w ostatnich dniach problemy żołądkowe i jego miejsce zajął Wojciech Serafin. - Wojtek zagrał bardzo dobrze, pewnie bronił i przyjmował zagrywkę - chwalił swego zawodnika trener Ivettu Igor Prielożny.

W pierwszym secie gospodarze już po 11 minutach prowadzili 16:10. Bardzo dobrze rozgrywał piłki Pavel Chudik, a skutecznymi atakami popisywali się Arkadiusz Terlecki ze środka oraz Radosław Rybak i Piotr Gabrych. Ten ostatni był, podobnie jak w niedawnym meczu w Częstochowie, najlepszym zawodnikiem na boisku. - W każdym elemencie gry przewyższaliśmy rywali, jednak wcale ich nie zlekceważyliśmy. Nie była to może rewelacyjna gra, ale ja i Wojtek Serafin zagraliśmy z lekkimi kontuzjami, no i brakowało Przemka Michalczyka - mówił Gabrych. W końcówce seta dwoma asami serwisowymi popisał się Rybak, a całą zabawę zakończył serwisem w taśmę Krzysztof Hajbowicz.

W drugim secie wyrównana walka trwała do stanu 9:9. Później trener gospodarzy zmienił Grzegorza Nowaka na Sławomira Szczygła. Skuteczna gra Szczygła w bloku oraz udane serwisy Serafina pozwoliły gospodarzom objąć prowadzenie 19:11. Prielożny dokonał jeszcze roszady na pozycji rozgrywającego: za Chudika wszedł Grzegorz Pilarz, który pozostał na parkiecie już do końca spotkania. W trzeciej partii to trener gości Lech Zagumny zmienił skład zespołu. Na ławce rezerwowych pozostał Hajbowicz, a jego miejsce jako atakujący zajął Krzysztof Grzesiowski. AZS niespodziewanie objął prowadzenie 4:0. Gospodarze dopiero po 9 minutach doprowadzili do remisu (9:9). Potem jednak skuteczne bloki pary Rybak - Terlecki pozwoliły gospodarzom objąć prowadzenie 23:20. Spotkanie zakończył Serafin udanym atakiem ze skrzydła. - Co prawda przegraliśmy 0:3, ale nawet dobrze się czujemy. To spotkanie w miarę nam wyszło. Przegrać z tak dobrym zespołem jak Ivett to przecież żaden wstyd - mówił rozgrywający AZS Michał Peciakowski. - Mimo różnicy klasy, mecz mógł się podobać. Moi zawodnicy muszą się jeszcze ze sobą zgrać - dodał Zagumny.

Zadowolony z piątego ligowego zwycięstwa był też oczywiście Prielożny. - Od początku zagraliśmy bardzo skoncentrowani. Nawet dobrze się stało, że AZS nie poddał się łatwo i walczył do końca - podsumował.

W czwartek ekipa Ivettu wyjeżdża do czeskiego Pribramu na turniej eliminacyjny V grupy Pucharu Konfederacji,. Rywalami jastrzębian będą: Nikaia Pireus (Grecja), szwajcarska Concordia MTV Nafels oraz Vavex Pribram.

Ivett: Chudik, Gabrych, Terlecki, Rybak, Serafin, Nowak - Szczygieł, Pilarz, Wójcik (l).

AZS: Peciakowski, Grzesiowski, Szcześniewski, Hajbowicz, Małecki, Oczko - Szulc, Wołosz, Dyżakowski (l).

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.