Hetman Zamość - Hutnik Kraków 0:2

Podopieczni Roberta Kasperczyka zagrali w piątek na swoim normalnym poziomie i pozbawili złudzeń byłego drugoligowca. Trzy punkty zapewniły hutnikom gole Rafała Kwiecińskiego i Roberta Madejskiego

Po kwadransie gry zamościanie mogli prowadzić 1:0, jednak wyśmienitej okazji nie wykorzystał Marian Kocis, który z sześciu metrów trafił w bramkarza Hutnika Waldemara Sotnickiego. W odpowiedzi po szybkiej kontrze Jacek Morawiec przestrzelił z pięciu metrów. W 22. minucie po rzucie wolnym Mariusza Pliżgi w boczną siatkę uderzył Mariusz Głąbicki.

W końcu po prostopadłym podaniu Tadusza Kaczora Rafał Kwieciński wykorztystał nieudaną pułapkę ofsajdową miejscowej obrony i z 20 m przelobował bramkarza Hetmana Marcina Mańkę.

Przełomowa okazała się 34. min, kiedy po kolejnej nieudanej próbie złapania na spalonym Krzysztof Karpowicz musiał faulować wychodzącego na czystą pozycję Pawła Kępę. Piłkarz Hetmana dostał za to czerwoną kartkę.

Po zmianie stron goście kontrolowali przebieg gry i od czasu do czaus kontrowali. Szybko przed polem karnym Hetmana znalazł się Piotr Madejski, ograł czterech piłkarzy gospodarzy i przelobował z pięciu metrów interweniującego Mańkę. Trzeciego gola mogli jeszcze zdobyć Kępa (z dwóch metrów strzelił prosto w ręce bramkarza) i Kwieciński.

- Wyszliśmy z dołka, w jakim znaleźliśmy się po przegranej w Kielcach 0:3. Dobrze się stało, że przyjechaliśmy do Zamościa dzień przed meczem - mówił trener Hutnika Robert Kasperczyk.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.