Radomiak pokonał Zwoleniankę w Pucharze Polski

Do szóstej rundy Pucharu Polski awansowali piłkarze Radomiaka, pokonując na wyjeździe Zwoleniankę. Nie próżnował też zarząd klubu ze Struga

Ponieważ na 11 listopada, kiedy przypada wyznaczony przez Mazowiecki Związek Piłki Nożnej termin spotkań Pucharu Polski, Radomiak ma zaplanowane spotkanie z Legią Warszawa (dochód z niego zostanie przekazany ciężko choremu byłemu zawodnikowi Radomiaka Markowi Ogorzałkowi), spotkanie pucharowe ze Zwolenianką rozegrał wczoraj.

"Zieloni" zagrali bez podstawowych obrońców: Przemysława Michalskiego i Zbigniewa Wachowicza. - obaj mają urazy, które trzeba zaleczyć - informuje trener Radomiaka Włodzimierz Andrzejewski. - Jest ku temu okazja, bo kolejny mecz ligowy gramy dopiero 8 listopada - dodaje. I Wachowicz, i Michalski mimo kontuzji grali w ostatnim, zwycięskim pojedynku z Unią Skierniewice. - Teraz nie mogłem już ryzykować - przekonuje Michalski. - Dokucza mi ból mięśni uda i lepiej, żebym teraz odpoczął, niż mam potem pauzować dłuższy czas. Jadę do rodzinnego Płocka, gdzie będę miał dwa zabiegi rehabilitacyjne. Od poniedziałku rozpoczynam natomiast kurację w Radomiu.

Mimo osłabienia Radomiak dominował w Zwoleniu. Jego grze brakowało co prawda polotu, dynamiki i pełnego zaangażowania zawodników, ale i przewaga gości była aż nadto widoczna. Chyba zbyt wyluzowani gracze "zielonych" albo pudłowali niemiłosiernie, albo na wysokości zadania stawał szczęśliwie broniący Krzysztof Kalus. Gdy i on nie dawał rady, w sukurs gospodarzom przychodziły słupki i poprzeczki. Właśnie one uratowały Zwoleniankę od utraty gola po uderzeniach Konrada Gołosia, Roberta Sztejna i Adama Śniegockiego. Przed przerwą radomianie trafili tylko raz, kiedy po prostopadłym podaniu Gołosia twarzą w twarz z Kalusem stanął Sztejn i nie dał mu żadnych szans.

Mimo zmian w drugiej połowie obraz gry nie uległ zmianie. Co prawda Paweł Iwanowski (na zdjęciu) i Robert Szary trochę rozruszali towarzystwo, ale o pełnym zaangażowaniu nie mogło być mowy. Niby Radomiak miał znaczną przewagę, ale bramkę zdobył zaledwie jedną. Podanie Szarego na gola ponownie zamienił Sztejn. Bliski pokonania Kalusa był później Maciej Lesisz, ale jemu z kolei zabrakło zimnej krwi.

Dzień wcześniej w siedzibie klubu odbyło się kolejne posiedzenie zarządu. Nowym działaczom Radomiaka najbardziej zależy na wyjaśnieniu sytuacji finansowej klubu. W tym celu jakiś czas temu powołany został biegły, który dokładnie ustali, ile i komu jest winny klub, bo to, że zadłużenie jest duże, wiadomo nie od dzisiaj. - Wczorajsze zebranie poświęcone było jednak innym sprawom - informuje prezes Radomiaka Wiesław Pietrzyk. - Spotkaliśmy się ze wszystkimi trenerami pracującymi w klubie. Oni przedstawili nam swoje potrzeby, my określiliśmy nasze oczekiwania. Chcemy znać od podszewki problemy nie tylko pierwszego zespołu, ale także grup młodzieżowych.

ZWOLENIANKA ZWOLEŃ - RADOMIAK RADOM 0:2 (0:1).

Bramki: Sztejn 2 (15., 70.).

Zwolenianka: Kalus - K. Oczkowski, P. Oczkowski, Gregorczyk (28. Mirka), Fiet, Sztobryn, Skorupa (60. Kopeć), M. Oczkowski, Molendowski (78. Sitek), Ciupiński, Rogala.

Radomiak: Minda - Grzyb, Sobieska, Ziółek, Koniarczyk, Gołoś, Rysiewski, Rosłaniec (46. Iwanowski), Barzyński (46. Szary), Sztejn (74. Lesisz), Śniegocki (60. Krześniak).

Sędziował: Piotr Aleksandrowicz (Radom).

Widzów: 100.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.