Mimo sobotniego zwycięstwa Odry z Wisłą Kraków wodzisławscy kibice opuszczali stadion wściekli. Co ich tak zdenerwowało? Wyjaśnili to działaczom na wczorajszym posiedzeniu zarządu
Przed meczem policja zarekwirowała im środki pirotechniczne, które przygotowali do oprawy meczu (co ciekawe, szalikowcy Wisły pirotechnikę na stadion wnieśli).
W przerwie spotkania część szalikowców Odry pofatygowała się w okolicy trybuny dla VIP-ów, żeby porozmawiać o tym z prezesem Ireneuszem Serwotką. Gdy okazało się, że nikt do nich nie zejdzie, skopali drzwi prowadzące na trybunę.
Fani Odry podkreślali, że do oprawy tego szczególnego spotkania przygotowywali się od dwóch tygodni. Niektórzy na zakup rac świetlnych wydali ostatnie oszczędności. Zaraz po meczu działacze zapowiedzieli, że sprawę postarają się rozwiązać na poniedziałkowym posiedzeniu zarządu. Na wczorajsze spotkanie zostali też zaproszenie przedstawiciele kibiców.
- Wszystko sobie wyjaśniliśmy. Klub nie stał za taką reakcją policji. Więcej, też byliśmy nią zaskoczeni. Nie mamy nic przeciwko oprawie spotkań, nawet sami się do niej dokładamy. Zabolało mnie, że kibice Wisły świetnie się bawili, a w naszych sektorach było tak szaro. To nawet trudno skomentować. Chociaż jesteśmy gospodarzem obiektu, czuliśmy się jak marionetka. Dlatego chcemy zorganizować spotkanie - taki okrągły stół, do którego zaprosimy przedstawicieli policji, kibiców, starostwa. Wyjaśnimy sobie wszystkie nieporozumienia. Chcemy, żeby na meczu z Amicą Wronki była oprawa, jak na pierwszoligowy klub przystało - podkreśla Serwotka.