Odra Wodzisław - Wisła Kraków 3:2 (3:0)

Po koszmarnej pierwszej połowie wiślacy przegrywali aż 0:3 i tylko niezwykły zryw w drugiej części dawał im szansę na zwycięstwo. Zryw nastąpił, ale nie aż taki, więc skończyło się na biciu głową w mur i porażce jednobramkowej. Po raz trzeci z rzędu krakowianie przegrali w Wodzisławiu.

Nie zawsze układa się różowo, czyli tak jak w meczu z Dospelem Katowice, gdy już w pierwszej minucie było dla wiślaków 1:0. Tym razem Maciej Żurawski w 28. s meczu miał wprawdzie idealną okazję, by głową strzelić gola (kapitalnie podał z prawej strony Damian Gorawski), ale przeniósł ponad poprzeczką.

Wiśle nie udało się od początku narzucić swojego stylu gry, a z każdą chwilą przewagę w środku pola zdobywali gospodarze (grający piątką pomocników) i bramki zaczęły wisieć na włosku. Obrona Wisły grała niepewnie. Najlepiej podsumował to w przerwie Mirosław Szymkowiak: - O jedno tempo jesteśmy wolniejsi - mówił. Dodajmy tylko, że wiślakom kompletnie nie udawał się tzw. odbiór piłki, a próby gry skrzydłami były, na przykład w wykonaniu Brasilii, żenująco nieudane. Paweł Strąk sprawiał wrażenie zagubionego.

Bramki padły po błędach obrony. Pierwszą wypracował świetnym podaniem "w uliczkę" Robert Górski, a sfinalizował ładnym strzałem Mariusz Nosal (13. min). Gol wcale nie otrzeźwił krakowian, wręcz przeciwnie - z każdą chwilą rosła przewaga wodzisławian. I nadal źle grała krakowska obrona - i w środku i z lewej strony. Przy dwóch golach "udział" miał Daniel Dubicki. Najpierw faulował i po wolnym za ten faul Radim Sablik wcisnął piłkę do siatki (25. min, podania nie przeciął, bo nie trafił w piłkę Jacek Paszulewicz), potem "Dubi" dał się wyprzedzić Sokołowskiemu, okręcił się wokół zawodnika Odry i mógł tylko bezradnie patrzeć, jak piłka przy samym słupku wpada do siatki (38.). Adam Piekutowski praktycznie przy żadnej bramce nie miał szansy, choć gdyby obronił trzecią, miałby się czym szczycić. Nie obronił, a przy kilku podaniach do niego znów nie trafiał czysto w podskakującą na nierównym boisku piłkę, co mogło się skończyć kolejnymi golami.

Gdyby do przerwy Odra strzeliła dwie bramki więcej, nie byłoby dość kary za pasywną grę wiślaków. W tej części gospodarze oddali dziewięć strzałów, sześć trafiło w światło bramki. Wiślacy strzelali cztery razy, ani jeden strzał nie był celny! Odrze udało się zrobić to, co zapowiadał przed meczem wodzisławski trener Ryszard Wieczorek: wyłączyli z gry Szymkowiaka, Żurawskiego i Tomasza Frankowskiego. A pozostali gracze "Białej Gwiazdy" nie stanowili tym razem żadnego zagrożenia. Mariusz Jop powiedział po meczu, że pierwsza połowa była najgorsza w wykonaniu wiślaków w całym sezonie i trzeba powiedzieć, że miał świętą rację.

Na drugą część weszli Piotr Brożek (za Brasilię) i Lantame Ouadja (za Strąka) i Wisła zagrała trochę lepiej. Piotr Brożek strzelił gola na 1:3, ładnie, z narożnika pola karnego, piłka wpadła tuż przy słupku (54.). Potem sędzia dał karnego Wiśle za faul na Paszulewiczu i "Żuraw" z łatwością zamienił go na bramkę (74.). Wcześniej w polu karnym faulowany był Żurawski, ale sędzia faulu nie widział.

Końcówka meczu była nerwowa i bardzo brzydka. Wisła chciała strzelić trzecią bramkę, zawodnicy Odry faulowali dużo i ostro, wiślacy - zwłaszcza Gorawski - też nie pozostawali dłużni. Sędzia momentami nie panował nad tym, co się działo na boisku. Przyznanie karnego wtedy, gdy go najpewniej nie było (na Paszulewiczu), a nieprzyznanie za faul ewidentny (na Żurawskim) - to tylko niewielki fragment jego boiskowego zagubienia.

Krakowianie przegrali zasłużenie, choć gdyby mieli więcej szczęścia, nawet z tak słabego występu dałoby się wycisnąć remis. Ale może lepiej, że szczęścia nie wykorzystali tym razem: jak wiadomo jest limitowane, więc lepiej niech im sprzyja w meczach z groźniejszymi rywalami.

Bramki:

Odra: Nosal (13), Sablik (25), Sokołowski (38).

Wisła: Piotr Brożek (54), Żurawski (75., karny).

Składy

Odra: Bęben - Grzyb, Madej, Sablik Ż, R.Górski - Sokołowski (90 .Masłowski), Kwiek Ż (71. Jarosz), W.Górski, Nowacki (82. Kłus), Radzewicz - Nosal.

Wisła: Piekutowski - Baszczyński, Jop, Paszulewicz, Dubicki - Gorawski Ż, Strąk (46. Ouadja), Szymkowiak Ż, Brasilia (46. Piotr Brożek) - Frankowski (74. Paweł Brożek), Żurawski.

Sędziował Mirosław Ryszka z Warszawy. Widzów 5000.

Powiedzieli po meczu

Henryk Kasperczak, trener Wisły: - Jesteśmy zawiedzeni. Wiedzieliśmy, że to będzie trudny mecz. Przespaliśmy szczególnie pierwszą połowę. Odra zaskoczyła nas konsekwencją w grze obronnej i skutecznością. W drugiej połowie było już dużo lepiej, ale zabrakło nam czasu.

Ryszard Wieczorek, trener Odry: Trudno dojść do siebie po takim meczu, jestem szczęśliwy. Wygrać z Wisłą to wielka sztuka, bo to klasowy zespół. Przed tym spotkaniem nie musiałem swoich piłkarzy specjalnie mobilizować, miałem tylko obawy, czy się nie przestraszą. W pierwszej połowie zrealizowaliśmy taktykę w stu procentach. Wychodził nam doskonale odbiór piłki. W drugiej połowie powtórzył się scenariusz z ubiegłego roku. Piłkarze mieli w podświadomości, że trzeba bronić wyniku.

Maciej Żurawski, napastnik Wisły: Co sądzę o pracy arbitra? Ten pan nie powinien sędziować już w pierwszej lidze. Przez takich ludzi jak on polska piłka wygląda jak wygląda.

Mariusz Jop, obrońca Wisły: Mieliśmy za dużo strat w środku pola. Pierwsza połowa w naszym wykonaniu to było najgorsze 45 minut w całym sezonie. Tak to z nami jest, że gdy pierwsi stracimy bramkę, to mamy problem z odwróceniem losów meczu.

Damian Gorawski, pomocnik Wisły: Rozpoczęliśmy z dużym respektem. Wiedzieliśmy, że na własnym stadionie Odra nie zwykła przegrywać. Czuję się trochę winny, że przegraliśmy. Zamiast grać skrzydłami, zbiegaliśmy do środka. Na losach meczu zaważyła druga przypadkowa bramka dla Odry.

Marcin Nowacki, pomocnik Odry: - Wisła potwierdziła, że jest drużyną europejskiej klasy. Grali techniczną piłkę. My przeciwstawiliśmy im konsekwencję i taktykę. Żyliśmy tym meczem od tygodnia. Prezes obiecał, że coś dołoży...

Copyright © Agora SA