Koszykarki Włókniarza zagrają na wyjeździe z Filarem Sosnowiec

Wyjazdowy mecz koszykarek Włókniarza Białystok z Filarem Sosnowiec pokaże, na co tak naprawdę stać podopieczne Bogusława Bobki. Jeśli nadal włókniarki interesuje miejsce w czołówce, muszą wygrać

- Nie obwiniam Elizy Gołumbiewskiej za porażkę - ocenia trener Bobka sytuację z ostatnich sekund przegranego meczu z AZS-em Jelenia Góra, gdy pudła Gołubiewskiej z rzutów wolnych zadecydowały o przegraniu spotkania. - Ten mecz należało wygrać wcześniej.

Okazja do rehabilitacji nadarza się szybko. Trzeba jedynie pokonać wcale nie najsłabszy zespół Filara Sosnowiec, a dystans do najlepszych w lidze zostanie zachowany. Może to nie być łatwe, bo sosnowiczanki w drugiej kolejce ligi sprawili niespodziankę, wygrywając ze spadkowiczem z ekstraklasy SMS-em Warszawa.

- Ale dwa pozostałe spotkania z AZS-em Gorzów Wielkopolski oraz MUKS Poznań przegrały - dodaje szybko Paweł Poznański, dyrektor Włókniarza. - Rywalki to młody i wysoki zespół, ale my wierzymy w wygraną naszych koszykarek. Forma włókniarek nie jest jeszcze ustabilizowana. Musimy dać im nieco czasu, tym bardziej że z braku wysokich zawodniczek gramy koszykówkę kombinacyjną.

Nieco dłużej niż pierwotnie zakładano pauzować będzie najwyższa w białostockiej drużynie Anna Pietruczuk. Po zdjęciu gipsu okazało się bowiem, że doszło do odwapnienia kości i kolejny miesiąc zawodniczka musi odpoczywać. Spore nadzieje w klubie wiązano z Katarzyną Krajewską, która mając 196 cm wzrostu mogłaby uzupełnić lukę na pozycji centra. Wychowanka Włókniarza wznowiła treningi po czteroletniej przerwie, ale szybko odnowiła się jej kontuzja kolana.

- Ten uraz wymaga interwencji chirurga, a operacja wykluczy ją z treningów na dłuższy czas - dodaje trener Bobka. - Potrzeba nam wysokiej zawodniczki, ale takiej w kraju nie ma, a cudzoziemek w pierwszej lidze zatrudniać nie można.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.