Afera w Klubie Pływackim Pirania

Kiepska lekcja wychowawcza dla dzieci, stosy skarg, w tym sądowe, to efekt konfliktu dorosłych w klubie Pirania. Co stanie się z obiecującą sekcją pływacką?

"Maltretowanie psychiczne, podważanie autorytetu rodziców, dramatyczna sytuacja, złamana kariera" - tak w swoim piśmie adresowanym do "Gazety" ojciec młodego pływaka Piotra Trzcionki formułuje zarzuty pod adresem trenera Jacka Gawdy. Podobne pisma rozesłał do wielu instytucji zajmujących się sportem i nie tylko. O krzywdzie, jakiej jego zdaniem doznaje Piotrek, dowiedzieli się prezydent miasta, posłowie, senatorowie, Regionalny Komitet Olimpijski, Okręgowy Związek Pływacki, kuratorium, dyrekcja szkoły, w której pracuje trener. Wsparli go prezes i wiceprezes klubu. - Wykorzystano pana Trzcionkę, żeby się mnie pozbyć - uważa Jacek Gawda. - Byłem niewygodny, bo mówiłem jasno, że prezesi działają niezgodnie ze statutem, nie dbają o interes klubu, zawodników, tylko siebie promują.

Grupa rodziców, głównie tych zawodników, którzy odnosili sukcesy sportowe, stanęła murem za trenerem. Konflikt narastał przez kilka miesięcy.

- Nie może być tak, że trener niszczy najlepszego zawodnika - mówi prezes Piranii Jarosław Haładus. - To był główny powód odwołania trenera Gawdy.

Gawda rozpoczął obronę. Wysyłał pisma, w których wyjaśniał i prostował nieprawdziwe jego zdaniem informacje. - Zawsze myślałem, że kiedy moi podopieczni odnoszą sukcesy, to dobrze - mówi. - Okazuje się jednak, że to źle. Dowiedziałem się, że niszczę dzieci i traktuję je jak przedmioty do pływania.

Wręcz pochlebne opinie wystawili trenerowi prezesi Śląskiego Okręgowego Związku Pływackiego, Regionalny Komitet Olimpijski, dyrekcja jego szkoły. "Na pytanie panów Haładusa i Kaziora [wiceprezes klubu - red.] o możliwość wystawienia oceny i opinii o panu Jacku Gawdzie odpowiedziałem, że nie jestem tego w stanie zrobić od ręki, ale opinia taka będzie zgodnie z prawdą stawiała trenera w bardzo pozytywnym świetle. Po usłyszeniu tego panowie zrezygnowali" - czytamy w piśmie wiceprezesa Śląskiego OZP Marka Jabczyka.

Wreszcie niejednomyślną decyzją zarządu trener został usunięty z klubu. Pod pismem w jego obronie podpisało się 15 rodziców. "Nie może być tak, że wyssane z palca pomówienia i insynuacje niepoparte argumentami doprowadziły do tego, że piętnaścioro zawodników (w tym medaliści mistrzostw Polski) zostaje pozbawionych swojego trenera. [...]. Nie godzimy się na to, aby z tylnego siedzenia klubem kierował pan Trzcionka".

Kto w takim razie odwoływał szkoleniowca ? - Ci, którzy byli przeciwko prezesowi, zostali usunięci z zarządu w różnych okolicznościach - mówi Krzysztof Kowalczyk, były wiceprezes, ojciec jednego z czołowych pływaków. - Przeciwko Gawdzie byli prezes i wiceprezes oraz kilkoro rodziców z grup, które z nim nie trenowały. Być może decydowała zawiść, bo to nasze dzieci z racji tego, że osiągały najlepsze wyniki, jeździły na zawody, zgrupowania.

W wakacje młodzież z Piranii nie trenowała. W nowym roku szkolnym zajęcia w klubie prowadził nowy trener. Większość zawodników nie wznowiła jednak treningów. Niedawno rodzice, którzy chcą, żeby ich dzieci były szkolone pod okiem Jacka Gawdy, zawiązali Uczniowski Klub Sportowy Trójka. - Jesteśmy szczęśliwi, że to się tak skończyło - mówi Krzysztof Kowalczyk. - Wszystkie dzieci, oprócz Piotrka Trzcionki i Marty Kazior, córki wiceprezesa, trenują pod okiem pana Gawdy.

- Trudno mówić o satysfakcji - mówi trener. - Ciągle jestem oskarżany, w różne miejsca trafiają oczerniające mnie pisma, niestety, wszystko to dzieje się poza mną i bez mojej wiedzy. Dowiaduję się o tym zwykle przypadkowo i nieoficjalnie.

W tej chwili zawodnicy Piranii trenują na basenie przy SP 48 na trzech torach, w tym samym terminie nowy klub ma do dyspozycji dwa tory.

Wielka wojna w Piranii zakończyła się tym, że z klubu odeszli wszyscy, z wyjątkiem Piotra Trzcionki, najlepsi zawodnicy. Chcą trenować pod okiem oczernianego szkoleniowca. Nie wiedzą, co robią? Czy to rodzice chcą ich oddać w ręce kata i dyletanta?

Osiem lat pracy i zdobyte w latach 1998-2003 przez podopiecznych Gawdy 68 medali mistrzostw Polski (w tym sporo przez Piotra Trzcionkę) przemawiają do mnie znacznie bardziej niż nawet najbardziej emocjonalne pisma. To są fakty. Tak jak to, że za klub odpowiada prezes, który doprowadził do jego kompromitacji. Skoro pozbył się trenera, najwyższy czas, by poszedł w jego ślady.

Dla Gazety

Sławomir Gajda, Wydział Sportu Urzędu Miasta: - Mamy stos pism z jednej i drugiej strony, dotyczących tej sytuacji. Ponieważ sprawujemy nadzór nad stowarzyszeniami, prezydent Jacek Betnarski wydał polecenie zwołania nadzwyczajnego zebrania w klubie i przeprowadzenia kontroli przez komisję rewizyjną. Mamy nadzieję, że doprowadzi do wyboru nowych władze i wyjaśnienia sytuacji w klubie. Czekamy na efekty.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.