Piłka nożna: Dospel pokonał Amikę 3:0 w Pucharze Polski

W pierwszym spotkaniu ćwierćfinałowym Pucharu Polski piłkarze Dospelu Katowice pokonali we wtorek wysoko, bo aż 3:0, Amikę Wronki. - Po takim wyniku jesteśmy już prawie w półfinale - przekonywali katowiccy zawodnicy

Gospodarze pod wodzą Jana Żurka po raz kolejny zagrali bardzo dobry mecz. - Taktyka Żurka wraca na Bukową. "Gieksa" znowu zaczyna grać swoją piłkę i to nie wróży niczego dobrego rywalom. Można być pewnym, że jeszcze niejedna drużyna wyjedzie z Katowic z takim bagażem bramek - mówił po meczu Jarosław Bieniuk, piłkarz Amiki.

W pierwszych minutach meczu nikt nie spodziewał się jednak, że lider ekstraklasy zostanie w Katowicach rozgromiony. - Zaczęliśmy dobrze, byłem pewien, że moja drużyna kontroluje przebieg meczu - mówił Stefan Majewski, trener gości. Jednak z czasem gospodarze, którzy zagrali bez kontuzjowanego Adama Bały, zaczęli coraz groźniej atakować skrzydłami. W 13. minucie katowiczanie przeprowadzili akcję, która przyniosła im prowadzenie. Piłkę w pole karne zagrał kapitan "Gieksy" Mirosław Widuch, który zobaczył niepilnowanego Stanisława Wróbla. - Dostałem świetną piłkę, miałem sporo czasu, więc lekko ją podbiłem i huknąłem z woleja tak, że bramkarz nie miał szans - opowiadał Wróbel. Amica najlepszą okazję na wyrównanie miała w 25. minucie. Po rzucie wolnym wykonywanym przez Marcina Burkhardta piłka rykoszetem trafiła do Dariusza Dudki, ale ten z sześciu metrów strzelił ponad bramką Jarosława Tkocza. Przełomowym momentem spotkania była 29. minuta, kiedy to katowiczanie zdobyli drugiego gola. Szybka akcja prawą stroną Marcina Bojarskiego i centra w pole karne otworzyła drogę do bramki Krzysztofowi Gajtkowskiemu. Napastnik gospodarzy przyłożył głowę do szybującej piłki i wykorzystał okazję. - Nie było szans na obronę tej piłki, takie podanie na szósty metr najczęściej kończy się golem - cieszył się Gajtkowski. Po stracie drugiego gola goście, którzy zagrali wczoraj osłabieni brakiem kontuzjowanych Arkadiusza Bąka i Pawła Kryszałowicza, zupełnie nie potrafili poradzić sobie z coraz lepiej grającą "Gieksą". - Marnie było w pierwszej części, ale w drugiej połowie powinno być lepiej. Na pewno uda się strzelić gola i przed rewanżem będziemy mieć jeszcze szanse - życzył sobie w przerwie Kryszałowicz, który oglądał spotkanie z trybun. Życzenia reprezentanta Polski jednak się nie sprawdziły, za to kolejną bramkę strzelili gospodarze. W 69. minucie fatalny błąd popełnił Dudka, który po zagraniu Grzegorza Fonfary zbyt lekko podał piłkę do własnego bramkarza i przejął ją Gajtkowski. Snajper Katowic nie zmarnował szansy i posłał piłkę między nogami bramkarza Amiki. - Czułem, że Dudka się wystraszy i poda do bramkarza. Miałem nosa, więc poszedłem za piłką. Nie pamiętam, kiedy strzeliłem dla "Gieksy" dwa gole, ale cieszę się, że mogę znów przypomnieć o sobie. Myślę, że udowodniłem, iż w piłkę potrafię grać - cieszył się Gajtkowski.

Goście, mimo ataków, przez całą drugą połowę nie potrafili zdobyć honorowego gola. Dobrą okazję strzelecką miał w 55. minucie Bieniuk, kiedy piłkę po jego strzale wybił głową z linii bramkowej Bojarski. Równie groźnie było pięć minut później po strzale z dystansu Krzysztofa Kowalczyka. Piłkę na raty wybił jednak bramkarz "Gieksy". Katowiccy kibice, zadowoleni z postawy swojej drużyny i powrotu Żurka na ławkę trenerską, długo skandowali nazwisko trenera i wołali: - Puchar Polski, znowu będzie nasz, znowu będzie nasz! Rewanż we Wronkach za trzy tygodnie.

Dospel Katowice - Amica Wronki 3:0 (2:0)

Strzelcy bramek

Wróbel (13., po podaniu Widucha), Gajtkowski (29., po podaniu Bojarskiego), Gajtkowski (69.).

Składy

Katowice: Tkocz - Sadzawicki, J. Kowalczyk Ż, Adamczyk, Adżem (88. Owczarek) - Bojarski (80. Kęska), Widuch, Fonfara, Muszalik, Wróbel - Gajtkowski.

Amica: Mielcarz - Skrzypek, Djoković, Dudka - Sobociński, Bieniuk, Jikija, Burkhardt (72. Sawala), Zieńczuk - Nadworny (46. K. Kowalczyk), Dembiński.

Widzów: 1500.

Sędziował: Marcin Borski (Warszawa).

ZDANIEM TRENERÓW

Jan Żurek (Katowice): - Nie spodziewałem się aż tak wysokiego zwycięstwa. Oczywiście graliśmy o wygraną, ale nikt nie pomyślał, że może być ona tak wysoka. Przed rewanżem to wysoka zaliczka, ale nie wolno nam zlekceważyć rywala. Puchar Polski na pewno jest najkrótszą drogą do europejskich pucharów, ale przed nami jeszcze wiele ważnych spotkań. Najpierw musimy przejść Amikę.

Stefan Majewski (Amica): - Gospodarze wygrali zasłużenie. W piłce nożnej liczy się to, kto strzeli więcej goli, a w tym byliśmy dzisiaj dużo gorsi. Popełniliśmy też takie błędy w obronie, które nie przystoją drużynie występującej w ekstraklasie. Nikogo nie zlekceważyliśmy, zmiany w składzie wynikały z kontuzji.

ROZMOWY POD SZATNIĄ

Stanisław Wróbel (Katowice): - Zagraliśmy dzisiaj bardzo dobrze. Jednak ten mecz nie był wcale taki łatwy. Trzeba się było sporo nabiegać i powalczyć. Ten wynik daje nam dobre samopoczucie przed rewanżem. Nie powinniśmy przegrać tej rywalizacji, to chyba niemożliwe. Najważniejsze, że Amica nie strzeliła nam bramki.

Jarosław Bieniuk (Amika): - Nie spodziewaliśmy się, że "Gieksa" tak nas wypunktuje. To były prawdziwie bokserskie ciosy. Trzy celne strzały i trzy gole. Przespaliśmy chyba trochę pierwszą połowę i w tym upatruję przyczyn porażki. W rewanżu będzie bardzo ciężko, ale trzeba spróbować powalczyć.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.