Hokej: wtorkowe mecze ekstraligi

GKS Tychy łatwo wygrał wczoraj w Opolu z osłabionym kadrowo Orlikiem. W zespole gospodarzy nie mogli zagrać kontuzjowany Adam Goliński i Miłosz Ryczko, który miał obowiązki na uczelni. Kiedy dodatkowo kontuzji doznał Kamil Drzimal, a Piotr Zdunek dostał pod koniec drugiej tercji karę meczu, w zespole Orlika musieli grać młodzi wychowankowie. - Brakuje nam zawodników rezerwowych. Ci, których mam, są jeszcze za słabi na ekstraklasę - przyznał trener Orlika Miroslav Doleżalik.

- Kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń na lodzie i odnieśliśmy dość łatwe zwycięstwo. Szkoda straconych bramek, bo można ich było spokojnie uniknąć - przyznawał szkoleniowiec tyszan Pavel Hulva.

- Nie jesteśmy jeszcze chyba na tyle przygotowani, żeby co dwa dni rozegrać trzy mecze. Dobrze bronił u nas Rufin Włodarczyk, ale nie byliśmy w stanie tego wykorzystać - oceniał napastnik Orlika Marcin Kozłowski.

Orlik Opole - GKS Tychy 2:6 (0:1, 1:3, 1:2)

Bramki: 0:1 Belica (8.), 0:2 Słaboń (25.), 1:2 Wieloch (29), 1:3 Belica (35.), 1:4 Sarnik (37.), 1:5 Bagiński (44.), 2:5 Mintel (48.), 2:6 Słaboń (55.).

Orlik: Włodarczyk - Połącarz, Mintel, Wieloch, Bibrzycki, Zdunek - Lipiński, Drzimal, Sobała, Kozłowski, Cieślak - Talaga, Kowalówka, Bernacki, Panek, Olejnik - Ławniczak, Grochowicz.

GKS T.: Sobecki - Gwiżdż, Śmiełowski, Krzak, Słaboń, Sarnik - Gretka, Kuc, Adamczik, Bagiński, Belica - Mejka, Sosiński, Ślusarczyk, Koszowski, Woźnica - Gurazda, Frączek, Ziober.

Niełatwo być zawodnikiem Stoczniowca. Większość klubów hokejowych znajduje się na południu Polski, więc gdańszczanie wszędzie mają daleko. W drogę do Katowic wyruszyli już o szóstej rano. Po dziesięciu godzinach spędzonych w autobusie byli na Śląsku. - A trzeba pamiętać, że dzień wcześniej wróciliśmy z turnieju w Rydze. Cały czas jesteśmy w drodze - opowiadał Bartłomiej Piotrowski, napastnik drużyny gości.

- Zmęczenie było widać szczególnie w pierwszej tercji. To nie był hokej, tylko ślizgawka - ocenił Marian Pysz, szkoleniowiec Stoczniowca.

Poza pierwszą bramką, którą Rafał Twardy strzelił, gdy siły na lodzie były wyrównane, pozostałe gole wpadały, gdy jeden z zespołów (głównie GKS) grał w osłabianiu.

W ten sposób w drugiej tercji hat trick ustrzelił Piotrowski. - Trzy bramki ostatni raz zdobyłem chyba jeszcze w czasach gry za Oceanem. To głównie zasługa kolegów. Świetnie dogrywali mi krążki. Dobrze, że graliśmy tak skutecznie w przewadze. To w hokeju bardzo ważne - podkreślał.

Katowiczanie byli tylko tłem dla silnego zespołu gości. Ślązacy grali dobry kanadyjski hokej... tylko, że z początków ubiegłego wieku. Polegało to na wstrzeleniu krążka w tercję obronną rywala, a potem wszystko toczyło się już w myśl zasady "kto pierwszy ten lepszy". - Po drugiej tercji chłopcy zwątpili, że w ogóle strzelą jakieś bramki. Nie wykorzystaliśmy nawet przewagi dwóch zawodników. Mimo wszystko, gdyby nie głupie kary [szczególnie Rafała Pluteckiego - przyp. red.], była szansa na bardziej honorowy wynik - dowodził Andrzej Schubert, trener GKS.

- Każde zwycięstwo cieszy. Ważne, że zespół coraz lepiej się rozumie, zgrywa. To powinno zaprocentować w spotkaniach z silniejszymi drużynami - podkreślał Pysz.

Spotkanie oglądali z trybun słowaccy hokeiści Milan Furo i Josef Potacz. - Wszystko układa się dobrze. W piątek powinniśmy już zagrać w GKS - powiedział Furo.

GKS Katowice - Stoczniowiec Gdańsk 1:8 (0:1, 1:4, 0:3)

Bramki: 0:1 Twardy - Jurasek (13.), 1:1 Fonfara - Gołda (26.), 1:2 Piotrowski - Justka (28.), 1:3 Piotrowski - Justka (30.), 1:4 Piotrowski - Raszczyński (32.), 1:5 Zachariasz - Raszczyński (36.), 1:6 Raszczyński - Wróbel (56.), 1:7 Justka - Piotrowski (60.), 1:8 Wróbel (60.).

GKS K.: Kowalczyk; Kowalski (2) - K. Majkowski, Burzydło (2) - Gołda, Marznica - Bułka; Ł. Elżbieciak - Phol - W. Majkowski, Mirocha (2) - Plutecki (4) - Kątny, Fonfara - Krzysztofik (4) - Bremner (4) oraz Pochrebny.

Pozostałe wyniki: Unia Oświęcim - Podhale Nowy Targ 5:3 (2:1, 1:1, 2:1), KTH Krynica - TKH Toruń 2:15 (0:5, 1:5, 0:5)

Copyright © Agora SA