Henryk Zajączkowski: Teoretycznie tak to wygląda, ale to tylko dywagacje. Dla nas najważniejsze, że nasze konto punktowe drgnęło. Po takim meczu na pewno nam się łatwiej pracuje, a chłopakom gra.
- Trzeba będzie podjąć walkę, bo nie ma meczów nieważnych czy z góry przegranych. Inna sprawa, że teoretycznie Kielce są poza naszym zasięgiem. Nie możemy zbytnio się wykrwawić. W sobotę mamy arcyważny pojedynek z Białą Podlaską. Z zespołem, z którym powinniśmy powalczyć o punkty.
- Z trenerem Wasilewskim zrobimy wszystko, by zespół utrzymać w lidze. Działacze także robią dużo, by ten cel osiągnąć. Udało się pozyskać z Lubina bramkarza Macieja Fersta, który okazał się w Gdańsku sporym wzmocnieniem.
- To prawda, ale jak się miało w bramce 17-latka, to cztery lata starszy zawodnik jest bardziej doświadczony. W sumie jednak mamy młodą, perspektywiczną drużynę.
- Gdy klub ma pieniądze, to wtedy nie ma znaczenia, czy grają wychowankowie czy ludzie ściągnięci gdzieś z Polski. Ale w naszym przypadku, gdy jesteśmy klubem raczkującym, to oparcie zespołu na własnych wychowankach to rzeczywiście dobry układ. Na razie zrobiliśmy krok do przodu, jednak nie popadamy w zadowolenie. Do optymizmu jeszcze bardzo daleka droga. Wierzę, że Stowarzyszenie Miłośników Piłki Ręcznej nadal z takim zaangażowaniem będzie wspierać zespół, a on odwdzięczy się coraz lepszą grą. W środę czeka nas poważny egzamin w pojedynku z mistrzami Polski. Liczymy na wsparcie i doping opolskich kibiców.