Rozmowa z Mirosławem Wróblewskim

Jarosław Bińczyk: Rozmawiał Pan z prezesem Korony Kielce?

Mirosław Wróblewski, prezes ŁOZPN: Nie znam takiego klubu.

A z prezesem Kolportera Kielce?

- Nie.

Nie powiedział mu Pan, żeby nie sprowadzał Piotra Klepczarka?

- A dlaczego pan o to pyta? Jest pan ojcem Klepczarka?

Nie, dziennikarzem.

- Nie wiem, o czym Pan mówi.

Zaprzecza Pan, że nie rozmawiał z szefami klubu z Kielc?

- Byłem w Kielcach w Świętokrzyskim Okręgowym Związku Piłki Nożnej (12 września obchodził 75-lecie - przyp. jar.) i rozmawiałem z wieloma ludźmi, m.in. z Heko Czermno i związku. Mówiliśmy o Adamie Gradzie (piłkarz Kolportera, a wcześniej ŁKS) i Cezarym Czpaku (był z Klepczarkiem na testach - przyp. jar.). Nie przypominam sobie, bym powiedział: panowie, nie bierzcie Klepczarka.

W Kielcach mówią jednak coś innego...

- To paranoja. Co z pana byłby za trener, gdyby słuchał pan opinii prezesa jakiegoś związku? To tak, jakbym mówił, że mój syn, który gra w IV lidze, ma pierwszoligowe umiejętności, a ktoś by mi uwierzył. Ja nie jestem przeciw Klepczarkowi. Wręcz odwrotnie, wiele razu mu pomagałem. Daj Panie Boże, żeby szło mu jak najlepiej.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.