Podsumowanie rozgrywek Radomskiej Amatorskiej Ligi Piłki Nożnej pod patronatem "Gazety"

Tegoroczna Radomska Amatorska Liga Piłki Nożnej była jedną z najciekawszych w jej bogatej historii. Z toczącej się do ostatniej kolejki zaciętej rywalizacji zwycięsko wyszła drużyna Godowa

Organizatorzy, ustalając porządek gier tegorocznej edycji, na pewno nie spodziewali się, że po czterech miesiącach rywalizacji dopiero ostatnia kolejka zadecyduje o końcowym układzie tabeli. Puchary i dyplomy rozdano w pękającej w szwach kawiarni MOSiR-u.

Fedrowanie na przodku

Tegoroczne rozgrywki przeprowadzono na bocznym boisku Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. Wysokie wpisowe nie przekładało się niestety na warunki, jakie organizatorzy przygotowali uczestnikom. Normą były unoszące się nad boiskiem tumany kurzu. Po meczach piłkarze wyglądali często jak górnicy po fedrunku.

Fatalne boisko przy ul. Chałubińskiego doskonale obrazuje stan bazy sportowej Radomia. Na ten temat często padały krytyczne uwagi, których adresatem stał się na zakończenie rozgrywek dyrektor MOSiR-u Cezary Uciński. - Kiedy doczekamy się boiska z prawdziwego zdarzenia? - zapytał jeden z uczestników ligi. Na to pytanie nie padła konkretna odpowiedź, bo takiej nie ma. Jest natomiast problem, nad którym warto się zastanowić.

Piłkarskie kadry

W tegorocznej lidze amatorskiej najmłodszy uczestnik miał 17 lat, najstarszy - 55. Informowaliśmy już, że za piłką uganiali się biznesmeni, lekarze, muzycy, policjanci, studenci, a nawet żołnierz czynnej służby wojskowej. Zawodnicy reprezentowali dzielnice, zakłady pracy, uczelnie i firmy. Piłkarze niektórych drużyn korzystali z odnowy biologicznej. Sportowych strojów mogłyby pozazdrościć im nawet zespoły ligowe.

Wśród prawie 270 zgłoszonych zawodników ponad 80 grało przez lata na różnych ligowych frontach.

Liga w pigułce

Batalię o prymat rzutem na taśmę wygrał Godów, choć to żadna tajemnica, że większość uczestników widziała na mistrzowskim fotelu reprezentantów Prywatnej Wyższej Szkoły Ochrony Środowiska. Aby uciąć jednak wszelkie niedomówienia, warto przypomnieć, że w sporcie oprócz zasad fair play najbardziej liczy się wynik. W meczu prawdy pomiędzy Godowem i Studentami zwycięzca był jeden - Godów. To ten mecz zadecydował o układzie tabeli.

Na pewno wyżej mierzyli zawodnicy Rafpolu/Gotar. Fatalna końcówka i strata punktów z zespołami teoretycznie słabszymi pozwoliły im na zajęcie jedynie trzeciego miejsca.

Podobnie można wypowiedzieć się o Iskrze - silna kadrowo, zawodziła w decydujących meczach. Jeszcze w ostatniej kolejce miała teoretyczne szanse na wskoczenie na podium. Zbyt wiele zależało jednak od postawy rywali, a ci nie grali na korzyść Iskry.

Marel, Komandor i Amarol - to zespoły z tej samej półki. Błędem byłoby przypisywać im przeciętność. Zbyt często prezentowali na boisku wahania formy, które odbiły się na wyniku i końcowej pozycji.

Ekoidea uznana została za najbardziej nieobliczalny zespół rozgrywek. Drużynę tę stać było np. na wygraną z Godowem i remis z silnymi Studentami. Zupełnie nieoczekiwanie przegrała z teoretycznie słabszym Radimpem. Zespół "walczaków" - jak czasami ich określano - mógłby znaleźć się w tabeli znacznie wyżej, ale zabrakło mobilizacji.

Trzy kolejne drużyny w ligowej drabince - Altadis, Radimp i Łucznik - rywalizowały głównie między sobą, ale nie rezygnowały z walki z drużynami silniejszymi. Zwraca uwagę postawa najmłodszej drużyny - Łucznika - która w drugiej rundzie rozgrywała zacięte spotkania nawet z faworytami.

Ligowym outsiderem została Wola. Temu ambitnemu zespołowi nie udało się zdobyć nawet punktu, ale ambicja, jaką prezentowali czasami, była godna podziwu.

Sportowe persony

Było ich kilka. Trudno z imienia i nazwiska wymienić wszystkie. Sprawując patronat medialny nad zawodami, "Gazeta" wyróżniła pucharem najlepszego strzelca ligi - Piotr Dorsza z Godowa. Najlepszym zawodnikiem rozgrywek uznaliśmy natomiast Tomasza Krawca (PWSOŚ). Ciekawa, skromna postać, którą - jak się okazało - interesowali się trenerzy zespołów ligowych. Krawiec w swoich postanowieniach wydaje się być jednak niezłomny, a sport i grę w piłkę traktuje wyłącznie jako aktywną rekreację. Organizatorzy wyróżnili ponadto statuetką najlepszego bramkarza, którym został Tomasz Bień (Godów). Naszym zdaniem bardziej na to miano zasłużył ktoś z dwójki: Leszek Szpaderski (Marel), Jerzy Kupisz (Amarol).

Pod kreską

Mimo że to tylko liga amatorska, nie udało się uniknąć podchodów, małych wojen i cichych układów. Na szczęście nikt głośno nie podważył zasad fair play, a to jest najważniejsze.

W ciągu czterech miesięcy rywalizacji nie brakowało zgrzytów. Dwukrotnie podczas spotkań interweniowało pogotowie. Zdarzały się urazy, z którymi na ogół dzielnie walczyła sprawująca opiekę medyczną Urszula Witarska. Wiele krytycznych uwag skierowano pod adresem sędziów. Jak zwykle to temat śliski i niewdzięczny do głębszej analizy. Sędziom obrywało się często i niemal ze wszystkich stron. Niezależnie od wszystkiego dziś należą się im jednak podziękowania za trudną pracę.

Wyniki 22., ostatniej, kolejki: Marel - Komandor 4:2 (2:0), Łucznik - Wola 1:0 (0:0), Amarol - Altadis 3:0 (3:0), Rafpol/Gotar - Ekoidea 3:3 (1:2), Godów - Radimp 1:0 (0:0), PWSOŚ - Iskra 2:2 (2:1).

Klasyfikacja najlepszych strzelców: 23 - Piotr Dorsz (Godów), 20 - Maciej Prusiński (Iskra), 15 - Sławomir Latosek (Komandor), 14 - Mariusz Gos (Amarol), 13 - Robert Wilkowski (PWSOŚ), Tomasz Krawiec (PWSOŚ), Paweł Konopka (Komandor), Stanisław Bilski (Altadis).

TABELA KOŃCOWA

Liczby ligi

132

tyle rozegrano spotkań w 22 kolejkach

73

tyle bramek zdobyła drużyna Iskry, która tym samym miała najskuteczniejszy atak ligi

23

tyle odnotowano remisów

13

tyle bramek padło najwięcej w jednym spotkaniu. Na inaugurację Iskra pokonała Radimp 12:1

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.