Cracovia - Zagłębie Lubin 3:0

II LIGA PIŁKI NOŻNEJ. Cracovia zagrała efektownie i skutecznie, a Zagłębie rozczarowało, nie stwarzając przez cały mecz żadnej sytuacji bramkowej. Po tej porażce lubinianie spadli na czwarte miejsce w tabeli

Jak na zespół pretendujący do ekstraklasy lubinianie zupełnie rozczarowali. Jeśli nie liczyć kilku anemicznych strzałów, to goście przez cały mecz nie stworzyli groźnej sytuacji pod bramką Sławomira Olszewskiego. Gospodarze rozpoczęli mecz niezwykle uważnie w obronie, spokojnie szukając swojej szansy w ataku. W 20. min aktywny Arkadiusz Baran zagrał do Makucha, wbiegającego w pole karne od strony narożnika - ten huknął z woleja i piłka wylądowała w samym okienku bramki. Zachwytom kibiców nie było końca i długo jeszcze skandowali oni imię i nazwisko piłkarza.

Po stracie gola Zagłębie śmielej zaatakowało i dwukrotnie postraszyło obronę Cracovii. Wojciech Łobodziński i Jacek Manuszewski strzelali jednak bardzo anemicznie.

- Przy Kaziu Węgrzynie obrona gra bardzo pewnie. Zespół się zgrywa i potrafi reagować na zmiany na boisku. Przede wszystkim panuje dyscyplina taktyczna - wyjaśniał później trener Cracovii Wojciech Stawowy

Cracovia nie stworzyła wielu sytuacji pod bramką rywali, ale za każdym razem było bardzo groźnie. Tuż przed przerwą potężną główkę Węgrzyna z trudem obronił Daniel Madarić. - Wynik ani przez chwilę nie stał pod znakiem zapytania - przekonywał stoper Cracovii.

Po zmianie stron przypomniał się kibicom Łukasz Szczoczarz. Najpierw 19-letni napastnik miejscowych fatalnie strzelił głową z kilku metrów. W pełni zrehabilitował się w 57. min, gdy wykorzystał sprytne podanie w uliczkę od Piotra Bani. - Zobaczyłem, że bramkarz wyszedł za wysoko, postanowiłem go minąć i strzeliłem do pustej bramki - opowiadał szczęśliwy strzelec gola.

Druga bramka zmusiła gości do otwartej gry. Na to tylko czekali gospodarze, którzy zaczęli stwarzać kolejne sytuacje bramkowe, jednak dwie zmarnował Paweł Nowak, a Bania strzelił obok słupka. Pięć minut przed końcem meczu Makuch dostał wyśmienite podanie od Nowaka, po rajdzie spokojnie zwiódł bramkarza i z zimną krwią strzelił celnie w krótki róg. I znów wiwatom nie było końca, a chorwacki bramkarz Zagłębia przepuścił tyle bramek w Krakowie, ile w poprzednich ośmiu meczach razem wziętych!

- Wyszliśmy zdeterminowani, z chęcią zwycięstwa, byliśmy lepsi w każdym elemencie gry. Tempo meczu było bardzo wysokie, wyszliśmy wspaniale ustawieni, jestem po wrażeniem taktyki trenera Stawowego - cieszył się Kazimierz Węgrzyn.

Cracovia - Zagłębie 3:0

Strzelcy bramek: 1:0 - Makuch (20), 2:0 - Szczoczarz (57.), 3:0 - Makuch (85.),

Składy

Cracovia: Olszewski - Wacek, Węgrzyn, Skrzyński, Baster Ż (46. Radwański) - Makuch, Baran Ż (59. Ankowski), Giza, Nowak - Bania, Szczoczarz (72. Zawadzki).

Zagłębie: Madarić - Huebscher, Żytko, Kłos - Manuszewski, Szczypkowski Ż, Bartczak (46. Salamoński Ż), Perović (27. Kowalski), Kazimierczak - Murdza Ż, Łobodziński (64. Da Silva).

Sędziował Sławomir Berezowski z Opola. Widzów 4000.

Powiedzieli po meczu

Żarko Olarewicz

trener Zagłębia

Cracovia była zdecydowanie lepsza na boisku i zasłużenie zdobyła trzy punkty. Na boisku grało tylko trzech moich piłkarzy [trener nie chciał wymienić ich nazwisk - przyp. red.], a pozostałych ośmiu nic nie grało. Zabrakło przede wszystkim serca i walki.

Wojciech Stawowy

trener Cracovii

Zagłębie to spadkowicz, a co za tym idzie solidny i wymagający przeciwnik, choć grający w innym składzie niż w pierwszej lidze. Żeby być w ścisłej czołówce trzeba wygrywać. Wiedzieliśmy, że Zagłębie obserwowało nas w dwóch ostatnich meczach. Dlatego zagraliśmy z determinacją, ale taktyka była elastyczna. W pierwszej połowie zastosowaliśmy atak pozycyjny, a w drugiej kontratak - i tak padły drugi i trzeci gol. Chłopcy wykonali kawał dobrej roboty i udowodnili swoją grą, że nikogo nie należy lekceważyć.

not. Wak

Dla Gazety

Piotr Bania

kapitan Cracovii

Spodziewałem się więcej po Zagłębiu, które grało dobrze piłką, ale tylko do środka boiska. Później brakowało im koncepcji. Inna sprawa, że była to nasza zasługa dzięki mądrej i agresywnej grze z tyłu. Nasze zwycięstwo nie było przypadkowe. Bardzo pewnie zdobyliśmy trzy punkty i teraz trzeba pokusić się o to samo w kolejnym meczu. Jako kapitan jestem zadowolony z całej drużyny. Pierwsza bramka Marcina pozwoliła poczuć się pewniej, reszta to konsekwencja dobrej gry.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.