Po raz drugi z rzędu piłkarze Pogoni Szczecin przegrali mecz w ostatniej minucie
- Zaczynamy wszystko od początku. Do meczu ligowego z Arką Gdynia musimy się odbudować - przyznał zaraz po zakończeniu przegranego spotkania z Jagiellonią Białystok Jan Nykiel, kierownik Pogoni.
Po raz kolejny szkoleniowiec portowców nie zaryzykował i postawił na asekuracyjną grę. Szczecinianie mieli optyczną przewagę, ale niewiele z niej wynikało. Najlepszych okazji nie wykorzystali w pierwszej połowie: Tomasz Kułkiewicz i Maciej Kaczorowski. Po zmianie stron widowisko było jeszcze słabsze.
- Był to typowy mecz na remis, a do nas uśmiechnęło się szczęście - potwierdził Sławomir Wołczyk, kierownik Jagiellonii.
W 105. minucie gospodarze egzekwowali rzut rożny. Piłkę próbował wybić jeden z obrońców Pogoni, ale trafił w głowę Marcina Kośmickiego. Do spadającej futbolówki doskoczył wprowadzony kilka minut wcześniej Łukasz Tyczkowski i z pięciu metrów zdobył zwycięskiego gola. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie - zgodnie z zasadą "srebrnej bramki". Mówi ona, że jeśli w pierwszej części dogrywki padnie bramka, to mecz kontynuowany jest jedynie do końca tej części. Portowcom nie wystarczyło czasu na wyrównanie.
- Byliśmy zespołem dojrzalszym, ale po raz drugi z rzędu przegraliśmy w ostatniej minucie. To bolesne - stwierdził Nykiel.
W Pogoni zadebiutował Olgierd Moskalewicz, który w poniedziałek podpisał kontrakt z klubem, a do zespołu dołączył we wtorek rano. Po piłkarzy było widać zaległości treningowe.
Bramka: Tyczkowski (105.).
Jagiellonia: Olszewski - Kośmicki, Zalewski Ż, Tupalski - Marcinkiewicz, Sobolewski Ż, Speichler Ż (61. Łatka), Chańko, Żuberek (76. Dzienis) - Reginis (97. Tyczkowski), Kobeszko.
Pogoń: Wyparło - Michalski, Julcimar Ż, Rodrigo - Błażejewski (75. Drumlak), Napierała, Biliński (62. Moskalewicz), Łabędzki, Matlak - Kułkiewicz Ż, Kaczorowski (95. Kaźmierczak).