Piłka nożna: Górnik Zabrze - Amica Wronki 1:2 (1:1)

Górnik Zabrze zagrał najlepszy mecz w rundzie jesiennej, ale nie sprostał w sobotę Amice Wronki. Piłkarze z Wielkopolski byli przez jeden dzień liderami ekstraklasy.

Statystyka przemawiała w sobotę za Górnikiem. Zabrzanie częściej byli przy piłce, strzelali na bramkę średnio co 4,5 minuty, podczas gdy rywale ledwie co 10 minut. No i wreszcie ostatnie pół godziny to Górnicy grali w przewadze jednego zawodnika, po tym jak Dariusz Dudka otrzymał drugą żółtą kartkę i musiał opuścić boisko. Statystyczne wyliczenia jednak wzięły w łeb, a górę - boiskowa mądrość i doświadczenie.

Górnik rozpoczął mecz bojowo, zepchnął rywali do głębokiej obrony i wydawało się, że Amica opuści stadion przy Roosevelta z bagażem goli. W 12. min rzut wolny egzekwował Krzysztof Bukalski, a Grzegorz Jakosz, zamykając akcję z pięciu meczów, dołożył nogę i piłka z ogromną siłą wpadła do siatki Amiki. - Tu nie było wcale przypadku. Mamy to wytrenowane - powiedział potem strzelec gola.

Podopieczni trenera Stefana Majewskiego przetrzymali ataki zabrzan i sami ruszyli do ataku. Sygnał dał Marek Zieńczuk, który najpierw postraszył groźnym strzałem zabrzańską defensywę, a już w kolejnej akcji zdobył wyrównującego gola. Otrzymał podanie od Pawła Kryszałowicza i silnym strzałem z 14 m nie dał najmniejszych szans Piotrowi Lechowi. Tuż przed przerwą Zieńczuk przeprowadził kolejną niebezpieczną akcję, dokładnie podał do Kryszałowicza, który z dwóch metrów wepchnął futbolówkę do siatki. To był już czwarty gol "Kryszała" w tym sezonie.

Po przerwie atakował głównie Górnik. Kiedy na boisku pojawił się Rafał Niżnik, goście znaleźli się w tarapatach. Pomocnik Górnika strzelał trzy razy z rzędu - raz trafił w poprzeczkę, potem minimalnie obok bramki, a trzecie uderzenie było tak silne, że Szamotulski musiał łapać piłkę "na raty". Po końcowym gwizdku piłkarze z Wronek wyraźnie odetchnęli. - To przypominało oblężenie Częstochowy, ale udało nam się przetrzymać - podsumował Kryszałowicz. Wronczanie do niedzieli byli liderami I ligi, ale po zwycięstwie Górnika Łęczna wrócili na drugą pozycję w ekstraklasie.

dla Gazety

Stefan Majewski

trener Amiki

Mecze między Górnikiem i Amicą zawsze były emocjonujące, bo oba zespoły grają ofensywnie. Gola straciliśmy po niefrasobliwej interwencji obrony, ale potem mój zespół potrafił się podnieść.

Waldemar Fornalik

trener Górnika

Wiosenny mecz obu zespołów był uznany za bardzo dobry, a ten był chyba jeszcze lepszy. O naszej porażce zdecydowały dwie bramki stracone w pierwszej połowie. Jednak remis byłby bardziej zasłużony. Na pocieszenie muszę powiedzieć, że zagraliśmy jedno z lepszych spotkań w sezonie.

Bramki:

Górnik: Jakosz (12. min, po dośrodkowaniu Bukalskiego z rzutu wolnego)

Amica: Zieńczuk (26., z podania Kryszałowicza), Kryszałowicz (45., po zagraniu Zieńczuka)

Sędzia: Mirosław Ryszka (Warszawa)

Widzów 5 tys.

Górnik: Lech - Radler (66. Sladojević), Karwan, Moskal Ż, Jakosz - Probierz Ż, Szulik, Bukalski (60. Niżnik), Popiela - Sikora, Makriew (79. Gierczak)

Amica: Szamotulski - Skrzypek, Djoković, Dudka Ż, CZ - Bartczak (55. Dżikija), Bieniuk, Bąk Ż (46. Burkhardt), Kowalczyk Ż, Zieńczuk - Dembiński, Kryszałowicz (83. Kucharski)

GÓRNIK - AMICA

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.