Piłka nożna: Lech Poznań - Groclin Grodzisk Wlkp. 1:3 (1:1)

Trener Lecha Libor Pala zwolniony.

Piłkarze Lecha Poznań zaprezentowali w sobotę taką samą nieudolność i niefrasobliwość, jaką było widać w ich grze od początku sezonu. A że w derbach ich przeciwnikiem był bardzo silny Groclin, "Kolejorz" doznał dotkliwej porażki. Gdyby jednak grodziszczanie zagrali choć trochę skuteczniej, spotkanie zakończyłoby się pogromem poznaniaków. - Wiedzieliśmy, że siła Lecha tkwi w skrajnych pomocnikach Madeju i Grzelaku oraz napastniku Reissie. Dlatego skupiliśmy się na tym, żeby ich zneutralizować - opowiadał po meczu trener Dyskobolii Dušan Radolsky. Efektem tych zabiegów było to, że Lech w całym spotkaniu stworzył tylko dwie sytuacje bramkowe. W obu przypadkach strzelał Piotr Reiss. Najpierw posłał piłkę daleko od bramki, a potem, w 2. min doliczonego do pierwszej części czasu gry zdobył wyrównującą bramkę. Było to jedyne celne uderzenie Lecha przed przerwą!

Cała pierwsza połowa wyglądała tak, jakby to Groclin był gospodarzem. To wicemistrzowie Polski ruszyli do ataku, a Lech długo nie był w stanie przekroczyć nawet własnej połowy. Poznaniacy przegrywali walkę w środku boiska - zupełnie nieprzydatny był Piotr Świerczewski, a Maciej Scherfchen zaprezentował jedynie kilka udanych wślizgów. W ofensywie "Kolejorzowi" brakowało jakiegokolwiek atutu. - Nie mamy tak szybkich piłkarzy jak nasi rywale, bo prezes Groclinu Zbigniew Drzymała kupił do swojej drużyny wszystkich najszybszych zawodników w kraju - tłumaczył trener Lecha Libor Pala. Była jednak w tym meczu sytuacja, w której Łukasz Madej przy linii bocznej bez trudu prześcignął Sebastiana Milę - okazało się więc, że lechici wcale nie ustępują rywalom szybkością, jeśli tylko chce im się biegać.

Groclin przeprowadzał urozmaicone ataki, najczęściej skrzydłami, po których w obronie Lecha panował niesamowity chaos. Dość powiedzieć, że jedynym obrońcą poznaniaków, który spisywał się w miarę przyzwoicie, był Rafał Lasocki. W sobotę wybiegł on na boisko po raz pierwszy w tym sezonie i kilka razy udanie przechwytywał piłkę. Z czasem jednak i on obniżył loty i prezentował się równie niefrasobliwie jak reszta jego kolegów z defensywy. Zupełnie skompromitował się Bartosz Bosacki, który zagrał wreszcie na środku obrony. "Bosy" nie czuł gry, "pilnował" napastników rywali tak, że ci bez problemu przyjmowali piłkę i oddawali strzały. Przegrywał też pojedynki główkowe z Grzegorzem Rasiakiem, któremu przecież nie ustępuje warunkami fizycznymi. Bosacki ponadto "asystował" przy pierwszej bramce dla Groclinu, gdy wybił piłkę przed pole karne, a Radosław Sobolewski strzelił silnie tuż przy słupku. Kuriozalny był trzeci gol dla Groclinu, gdy dwaj środkowi obrońcy Lecha nie kiwnęli nawet palcem, by przeszkodzić Niedzielanowi we wbiciu piłki do siatki.

Dyskobolia oddała do przerwy dziewięć celnych strzałów na bramkę Lecha, a przynajmniej połowa powinna zakończyć się golami. Szczęście "Kolejorza" polegało jednak na tym, że w jego bramce znakomicie spisywał się Waldemar Piątek. Największym kunsztem wykazał się on w 34. min, gdy obronił uderzenie głową Rasiaka, choć grodziski napastnik strzelał z 3 m. Piątek wygrał też w sytuacji sam na sam z Rasiakiem w 41. min, gdy zatrzymał piłkę... głową. Bramkarz "Kolejorza" miał też sporo szczęścia, że dotrwał do końca derbów. W 56. min sfaulował on bowiem Andrzeja Niedzielana poza polem karnym, gdy ten wychodził na czystą pozycję. Dostał za to od sędziego Marcina Borskiego tylko żółtą kartkę. Warszawski arbiter prowadził mecz bardzo słabo - doprowadził swoimi decyzjami do bardzo ostrej gry. W 20. min spotkania podyktował rzut karny dla Groclinu (choć było wyraźnie widać, że Bosacki nie faulował Niedzielana), a następnie po konsultacji ze swoim asystentem, którego dzieliło od tego wydarzenia ponad 50 m, odwołał swą decyzję!

W drugiej połowie tempo meczu spadło. Wciąż zdecydowaną przewagę miał Groclin, ale seryjnie marnował okazje bramkowe. Lechici pozwalali rywalom na zbyt wiele i nawet grający nieskutecznie grodziszczanie musieli w końcu zdobyć zwycięskie bramki.

Strzelcy bramek

Lech: Reiss (45. min, po podaniu Grzelaka)

Groclin: Sobolewski (9., bez asysty), Rasiak (75., po podaniu Kozioła), Niedzielan (78., głową po podaniu Rasiaka)

LECH: Piątek Ż - Kaczorowski Ż (68. Kryger), Wójcik, Bosacki, Lasocki - Madej Ż (67. Zakrzewski), Scherfchen, Świerczewski, Grzelak - Ślusarski Ż (73. Nawrocik), Reiss

GROCLIN: Liberda Ż - Kriżanac, Pawlak Ż Kozioł, Myna - Piechniak (66. Zając), Mila, Sobolewski Ż (70. Wieszczycki), Sedlaeek Ż (90. Prusek) - Niedzielan, Rasiak

Sędzia: Marcin Borski (Warszawa).

Widzów 16 tys.

Copyright © Agora SA