Jacek Berensztajn z RKS nie zagra przez 6 tygodni

Piłkarze RKS Radomsko po raz trzeci w tym sezonie stracili gola w końcówce meczu. - Mogliśmy być liderami - narzeka Jacek Berensztajn, który przez najbliższe 6 tygodni będzie oglądał mecze swoich kolegów tylko z trybun.

Już na inaugurację sezonu radomszczanie ulegli Jagielloni Białystok, mimo że jeszcze w 86 min prowadzili 1:0. Później przez niefrasobliwość obrońców i bramkarza dali wbić sobie dwa gole. Kolejne punkty stracili w meczu z Cracovią. Do 77 minuty wygrywali po bramce Radosława Kowalczyka. Wystarczyło jednak, że przy Kazimierzu Węgrzynie zabrakło Zdzisława Leszczyńskiego i były gracz Widzewa przyczynił się do zdobycia wyrównującej bramki. Wreszcie w niedzielę w pojedynku z GKS Bełchatów, RKS ponownie był lepszy, znów prowadził 1:0. Jednak w 87 min po błędzie Artura Prokopa i Krzysztofa Smolińskiego gola na wagę punktu dla podopiecznych Mariusza Kurasa strzelił Dariusz Patalan.

- W końcówkach gramy katastrofalnie. Rozdajemy punkty na lewo i prawo. To chyba wynik braku koncentracji i skuteczności. Z Cracovią i GKS wygrywaliśmy 1:0, powinniśmy strzelić kolejne bramki i spokojnie kontrolować mecz. Jednak przy tak skromnym prowadzeniu rywale mają jeszcze cień nadziei i walczą - twierdzi Berensztajn.

Mecz z GKS był pechowy jeszcze z innego powodu. Najlepszy na boisku Jacek Berensztajn, w końcówce spotkania tak niefortunnie upadł, że złamał rękę w dwóch miejscach. Prześwietlenie wykazało, że złamane są kości łokciowa i promieniowa. Zawodnika czeka przynajmniej sześć tygodni przerwy. To duża strata dla RKS, bo Berensztajn był liderem drugiej linii i wraz z Marinem Folcem najskuteczniejszym zawodnikiem RKS.

- Lekarze założyli mi gips od nadgarstka po ramię. Nie ma więc szans, by mógł biegać po boisku z opatrunkiem. Jestem zszokowany, bo myślałem, że wreszcie rozegram całą rundę, a tu pech znów powrócił - mówi Berensztajn.

Copyright © Agora SA