III liga piłki nożnej: Zagłębie Sosnowiec powiększa przewagę

III LIGA. V kolejka

Moda na strajki

Piłkarze Zagłębia nie zwalniają tempa. Sosnowiczanie łatwo wygrali piąty mecz w tym sezonie i już o pięć punktów wyprzedzają najgroźniejszych rywali. W następnej kolejce lider zagra we Wrocławiu z drugim w tabeli Śląskiem

Pierwszy mecz w tym sezonie wygrali piłkarze bytomskiej Polonii, którzy - decyzją Wydziału Dyscypliny ŚZPN - trzy kolejne mecze u siebie zagrają przy pustych trybunach. To kara za chuligańskie incydenty, do jakich doszło tydzień temu po meczu Polonii z Zagłębiem. Nadal bez punktu pozostają zawodnicy Carbo Gliwice.

Zagłębie Sosnowiec - Walka Zabrze 6:2

Tak dobrze grającej drużyny Zagłębia kibice na Stadionie Ludowym (w sobotę przyszło ich 2,5 tys.) dawno nie oglądali. Gospodarze grali szybko i pomysłowo, wszystko im wychodziło. Obrona zabrzan nie była dla nich żadną przeszkodą. Sosnowiczanie strzelili sześć bramek, a mogli dołożyć drugie tyle. - Wreszcie funkcjonowało ostatnie podanie, czyli to, czego na przykład brakowało w spotkaniu ze Swornicą [Zagłębie wygrało z drużyną z Czarnowąsów tylko 1:0 - przyp. red.) - nie krył zadowolenia Krzysztof Tochel, szkoleniowiec drużyny gospodarzy.

Szczególnie dobrze zagrali Tomaszowie: Łuczywek i Stolpa, którzy strzelili po dwie bramki i dodatkowo zanotowali jeszcze po asyście. - Graliśmy nie tylko efektownie, ale i efektywnie. Potwierdziło się to, o czym przed meczem mówił trener - obrona drużyny z Zabrza grała bardzo wysoko i dodatkowo w jednej linii. Graliśmy im za plecy i się pogubili. Mam dla nich dużo szacunku. Chcieli grać w piłkę, a większość drużyn, które do nas przyjeżdżają, tylko się broni - chwalił rywali Dawid Skrzypek, skrzydłowy Zagłębia.

Najładniejszego gola meczu zdobył Mariusz Ujek. Napastnik Zagłębia skorzystał z dokładnego dośrodkowania Łuczywka i pięknym strzałem głową skierował piłkę pod poprzeczkę. - To jedna z bardziej efektownych bramek w mojej karierze. Najładniejszą zdobyłem, grając jeszcze w Górniku Polkowice. Trafiłem wtedy do siatki po uderzeniu nożycami - chwalił się Ujek.

Przy prowadzeniu gospodarzy 1:0 zaatakowali goście. Krystian Sosna trzy razy groźnie uderzał, ale za każdym razem niecelnie. - Szkoda. Gdybym wyrównał... Zabrakło szczęścia. Walka nie potrafi grać inaczej. Musimy atakować. Bronić się to nie w naszym stylu. Zagłębie doskonale to wykorzystało - żałował pomocnik drużyny z Zabrza.

- Wynik trochę hokejowy. Cóż, na takim poziomie jeszcze nie graliśmy. Szczególnie w I połowie rywal zagrał niezwykle zdeterminowany, świetnie umotywowany. Zbieramy klapsy. Pamiętajmy jednak, że naszym celem nie jest walka o awans, tylko o utrzymanie - podkreślał Zdzisław Iwański, szkoleniowiec Walki.

Spotkanie Zagłębia po raz pierwszy oglądał na żywo Giancarlo Motto, od niedawna nowy prezes sosnowieckiego klubu. Wizyty na Stadionie Ludowym poprzedniego prezesa Francesco Cimminellego kończyły się najczęściej porażkami. - Wtedy trenerem nie byłem - żartował Tochel.

Mimo efektownej gry gospodarzy miejscowi kibice nie dopingowali swojej drużyny tak żywiołowo jak zwykle. Nie wywiesili też klubowych flag. Fani chcieli w ten sposób zaprotestować, bo ich zdaniem klub nie wywiązuje się z obietnic pomocy finansowej przy oprawie spotkań. - W Polsce widać teraz taka moda. Strajkują kolejarze, górnicy. Przyszła kolej na kibiców. Szkoda - podsumował Tochel.

Przed meczem z Walką kibice na Stadionie Ludowym uczcili minutą ciszy pamięć Witolda Szyguły. Były bramkarz sosnowieckiej drużyny (a także ROW Rybnik) zmarł w ubiegłym tygodniu. Miał 62 lata. Razem z Zagłębiem wywalczył dwa tytuły wicemistrza Polski. Starsi kibice zapamiętają go nie tylko z doskonałych parad bramkarskich, ale i donośnego głosu. Gdy krzyknął: "moja", napastnikom drżały łydki.

Zagłębie Sosnowiec 6 (4)

Walka Zabrze 2 (0)

Strzelcy bramek

Zagłębie: Ujek (10.), Stolpa (32., 44.), Łuczywek (37., 76.), Rak (90.).

Walka: Gałecki (60., karny), Kocur (71.).

Składy

Zagłębie: Kurdziel - Stemplewski Ż, Drzymont, Treściński Ż, Antczak - Skrzypek (74. Rak), Łuczywek, Lachowski, Wurzel (46. Chwalibogowski) - Ujek (80. Bugaj), Stolpa (62. Broczkowski).

Walka: Piechota - Gałecki (79. Michalak), Berezowski, Świetlicki Ż - Sala, Maj, Sosna, Domagała Ż (73. Bortnik), Odrobiński Ż - Waniek, Kocur (81. Sieczka).

Rozwój Katowice - Śląsk Wrocław 2:1

Przyjazd niedawnego I-ligowca i jednocześnie wicelidera nieoczekiwanie nie wywołał w Katowicach zbyt wielkiego zainteresowania. Na trybunach zjawiło się ledwie kilkuset widzów, w tym około dwudziestu z Wrocławia. Goście, którzy do soboty nie przegrali jeszcze meczu, byli zdecydowanym faworytem. W zespole Rozwoju natomiast dość nieoczekiwanie z odsieczą przyszedł Rafał Witkowski. Ten 31-letni zawodnik, który ma za sobą ponad sto gier w ekstraklasie (w GKS Katowice, Zagłębiu Sosnowiec, Dyskobolii Grodzisk Wlkp. i Pogoni Szczecin) podpisał kontrakt dzień przed meczem.

Gospodarze zaczęli odważnie - już w 17. s mogli objąć prowadzenie, ale Sławomir Mogilan zamiast strzelać, próbował podawać i piłka wylądowała za boiskiem. W pierwszym kwadransie miejscowi mieli jeszcze kilka niezłych okazji pod bramką wrocławian, ale grali nieskutecznie. - Po piętnastu minutach mogło być i 3:0 dla Rozwoju - przyznał po meczu trener gości Grzegorz Kowalski. Ale zamiast bramki dla gospodarzy, kibice zobaczyli gola dla Śląska. Po rzucie rożnym głową do siatki trafił Andrzej Ignasiak. Od tego momentu goście przejęli inicjatywę - atakowali, stwarzali groźne sytuacje pod bramką Marka Kolonki, a miejscowi popełniali błąd za błędem. Mimo to przed przerwą wynik nie uległ już zmianie.

Wydawało się, że Śląsk wygra kolejny mecz, a tymczasem w II połowie role zupełnie się odmieniły. W dużej mierze to efekt czerwonej kartki (druga żółta), którą sędzia pokazał w 55. min Krzysztofowi Szewczykowi. - Szewczyk bardzo dobrze prowadził grę rywali, a bez niego to już nie był ten sam Śląsk - mówił po meczu Michał Bosowski.

Właśnie duet braci Bosowskich odgrywał w II połowie kluczową rolę na boisku. Najpierw w 60. min Adam Bosowski doprowadził do wyrównania, wpychając piłkę do siatki po dośrodkowaniu Grzegorza Rajmana.

Dziewięć minut przed końcem trener Mirosław Mosór wprowadził na boisko jego młodszego brata Michała. Drugi Bosowski nie zdążył jeszcze dobrze zorientować się w sytuacji, gdy przyszło mu uderzać piłkę z rzutu wolnego. Jednak nie zawiódł. - Strzeliłem jak zawsze, czyli na siłę. Bramkarz odbił przed siebie, a Damian Kwiatkowski dobił piłkę i prowadziliśmy - relacjonował Michał Bosowski.

Miejscowi prowadzenia już nie oddali, a rywali dobił na koniec sędzia, który w doliczonym czasie gry czerwoną kartką za faul na Michale Bosowskim ukarał Ignasiaka. - Te kartki to jak z kabaretu - podsumował trener Śląska. - Nie dość, że sędzia osłabiał nas w meczu z Rozwojem, to jeszcze zostaliśmy wykartkowani przed arcyważnym pojedynkiem z Zagłębiem Sosnowiec w następnej kolejce - pieklił się Kowalski.

Zadowoloną minę miał natomiast trener Mirosław Mosór. - Wygrana z takim przeciwnikiem to duży sukces. To powinno odblokować moich piłkarzy i spowodować przerwanie niemocy, która nas ostatnio nękała - ocenił szkoleniowiec Rozwoju.

Rozwój Katowice 2 (0)

Śląsk Wrocław 1 (1)

Strzelcy bramek

Rozwój: A. Bosowski (60.), Kwiatkowski (83.).

Śląsk: Ignasiak (16.).

Składy

Rozwój: Kolonko - Wil, Polarz Ż, Lis (81. M. Bosowski) - Laszczyk (77. Afeltowicz), Mogilan (71. T. Wróbel), R. Witkowski, A. Bosowski, Rajman - Jędrowski (46. Kwiatkowski), Buffi.

Śląsk: Janukiewicz - Iwan, Tęsiorowski, Ignasiak CZ, Samiec - Binda (66. Struzik), Sztylka, Szewczyk Ż, CZ, Sasin Ż (72. Małecki) - Wielgus Ż (78. M. Wróbel), Kosztowniak (57. Kowalczyk).

Piotr Płatek

Ruch Radzionków - Carbo Gliwice 2:0

Drużyna Carbo przyjechała do Radzionkowa bez swojego etatowego bramkarza Sylwestra Lempy, któremu sprawy rodzinne nie pozwoliły na udział w meczu. Zastąpił go 26-letni Leszek Biskup, który po raz pierwszy zagrał w III lidze. Debiut nie był udany, gdyż po jego błędzie gliwiczanie stracili pierwszą bramkę. Biskup nie zdołał obronić lekkiego strzału z dystansu Marka Tokarza. - To był ewidentny błąd naszego bramkarza. Być może zjadła go trema - zastanawiał się Zygmunt Kajda, trener Carbo. - Poza tym ta bramka padła chyba ze spalonego. Szkoda, bo do tego momentu gra była wyrównana - dodał Kajda.

Zaraz po przerwie goście mogli wyrównać, jednak z 5 m przestrzelił Marek Adamczyk. - To była stuprocentowa sytuacja. Gdyby to wpadło, gra mogłaby się potoczyć inaczej - nie mógł odżałować szkoleniowiec Carbo. Kilka minut później gospodarze podwyższyli prowadzenie. Z lewej strony dośrodkował Daniel Kołodziejski, a strzałem głową bramkarza gości pokonał 18-letni Dawid Rudyk. Dla ucznia klasy maturalnej II LO w Rudzie Śl. był to drugi gol w tym sezonie. - I drugi zdobyty po strzale głową. Połowa tej bramki to zasługa Daniela, bo dośrodkowanie było bardzo dobre - podkreślał wychowanek Uranii Ruda Śl., gdzie gra jego o pięć lat starszy brat Marcin. Jan Pietryga, szkoleniowiec Ruchu, chwalił Rudyka. - To materiał na dobrego zawodnika. Brakuje mu jeszcze doświadczenia. Jeżeli będzie tak pracował jak dotychczas, to wróżę mu dużą karierę - stwierdził Pietryga.

W ostatnich minutach goście uzyskali przewagę. Jednak mający dobre sytuacje Błażej Bieniaszewski i Adam Międzik nie zdołali zdobyć honorowego gola. - Z każdym meczem gramy coraz lepiej. Mamy młody zespół i brakuje nam jeszcze doświadczenia. Potrzebny jest nam choć jeden punkt - wtedy się przełamiemy - podkreślał po meczu Adam Międzik, kapitan Carbo. Gospodarze byli zadowoleni ze zwycięstwa. - Dzisiejszy mecz był dla nas bardzo trudny i pokazał, że w III lidze nie ma słabych drużyn. Chwała moim zawodnikom, że walczyli i wygrali - mówił po meczu Pietryga.

Ruch Radzionków 2 (1)

Carbo Gliwice 0

Strzelcy bramek

Tokarz (23.), Rudyk (55.).

Składy

Ruch: Różanka - Banaś, Nocoń, Kmietowicz - Krzęciesa (62. Szyguła Ż), Wloka, Wrześniewski, Galeja, Kołodziejski (72. Pajączkowski) - Tokarz (87. Żaba), Rudyk (82. Sobala).

Carbo: Biskup - Staniek Ż, Wiewióra, Wujek Ż - Chojnowski (60. Kołodziej), Mirga, Międzik, Kędziora Ż, Zawadzki (72. Wolański) - Adamczyk (60. Bieniaszewski Ż), Morawski (46. Pielka).

Janusz Mincewicz

Górnik MK Katowice - Polonia Słubice 3:2

- Cieszą mnie przede wszystkim trzy punkty. I właściwie tyle, bo chciałbym móc powiedzieć coś dobrego o grze, a nie bardzo mogę - stwierdził po spotkaniu szkoleniowiec katowiczan Franciszek Sput. - Chłopcy za dużo grają nogami, a za mało głową - dodał. Mecz ułożył się po myśli gospodarzy. Już w 4. min w polu karnym gości sfaulowany został Ireneusz Waluś, a "jedenastkę" pewnym strzałem w prawy róg na pierwszą bramkę zamienił Piotr Nikodem. Kilka minut później, po dośrodkowaniu Tomasza Bierońskiego, celny strzał Walusia przyniósł gospodarzom drugą bramkę. Wydawać by się mogło, że z biegiem minut może być już tylko lepiej dla Górnika MK. Gospodarze uspokojeni wynikiem nie przeczuwali jednak, że wielkie emocje jeszcze przed nimi. Po kontaktowym golu Krzysztofa Rośmiarka zaczęło być nerwowo. Zanim katowiczanie zdołali ochłonąć, mógł już być remis, jednak strzał Rośmiarka z kilku metrów był minimalnie chybiony. Słubiczanie niezrażeni atakowali coraz śmielej, gospodarze również nie pozostawali bierni, w efekcie kibice zobaczyli kilka minut niezłej gry. Dogodnej okazji nie wykorzystał Krzysztof Kaczmarczyk, a w rewanżu Nikodem nie trafił do pustej siatki. Udało mu się to po chwili, gdy po wrzutce z prawej strony Krystiana Czyżo, skierował piłkę do bramki strzeżonej przez Dawida Dłoniaka. Nie załamało to jednak ambitnych piłkarzy Polonii. Widząc, że akcje oskrzydlające trafiają na zaporę w postaci nieźle dysponowanych Czyżo i Sebastiana Zganiacza, zaczęli próbować prostopadłych podań. Bramka padła jednak po zamieszaniu w polu karnym. Przez dłuższą chwilę katowiccy obrońcy nie potrafili wyekspediować piłki na bezpieczną odległość, aż w końcu, korzystając z okazji, dopadł do niej Kamil Nowakowski i pięknym strzałem posłał do siatki. Wydawało się, że zdoła ją złapać Marcin Grychtoł, jednak strzał był na tyle silny, że piłka przełamała mu ręce i wpadła do siatki. Walka o cenne punkty trwała do końca spotkania. Niewiele brakowało, aby Nowakowski został bohaterem Słubic, jednak jego piękny strzał z 20 m był minimalnie niecelny.

Górnik MK Katowice 3 (2)

Polonia Słubice 2 (1)

Strzelcy bramek

Górnik MK: Nikodem (4., karny, 60.), Waluś (7.).

Polonia S.: Rośmiarek (11.), Nowakowski (73.).

Składy

Górnik MK: Grychtoł Ż - Czyżo Ż, Skrzypiec Ż, Zganiacz - Ćwiękała (66. Markiewicz), Baucz, Szafraniec, Stemplewski, Bieroński Ż - Nikodem (61. Orlik, 89. Dziółka), Waluś Ż.

Polonia S.: Dłoniak - Pilczuk, Węgrzyn, Martyniak - Cygan (57. Słonina), Andrzejkowicz (79. Dąbrowski), Kaczmarczyk, Nowakowski, Sanecki - Rośmiarek (62. Dopierała Ż), Siciński.

macz

Scorpio-Ciurex Czarnowąsy - Polonia Bytom 1:2

Pierwsze zwycięstwo w sezonie piłkarzy Polonii Bytom i jednocześnie piąta porażka z rzędu drużyny z Czarnowąsów.

Przed meczem obu drużynom bardzo zależało na wygranej, gdyż dysponowały skromnym dorobkiem punktowym. Goście objęli prowadzenie w niegroźnej sytuacji. Na strzał z dystansu zdecydował się Marcin Ziaja, a piłka po rykoszecie zupełnie zmyliła bezradnego Macieja Lubczyńskiego. Niedługo Ziaja mógł strzelić drugą bramkę dla bytomian, ale po podaniu Marcina Kondzielnika trafił w słupek. Skutecznie za to odpowiedzieli gospodarze: do długiego podania grającego trenera gospodarzy Tomasza Ciastki doszedł Radosław Grądowski i uderzeniem w długi róg pokonał Grzegorza Żmiję.

Zwycięskiego gola w sporym zamieszaniu zdobył Kondzielnik, a piłka po jego strzale tuż przy słupku wpadła do siatki. W końcówce, za drugą żółtą kartkę, boiska musiał opuścić bytomski pomocnik Marcin Brosz.

Scorpio-Ciurex Czarnowąsy 1 (1)

Polonia Bytom 2 (1)

Strzelcy bramek

Polonia B.: Ziaja (31.), Kondzielnik (66.).

Scorpio-Ciurex: Grądowski (44.).

Składy

Scorpio-Ciurex: M. Lubczyński - Hetmański, Ciastko, P. Dudek - M. Dudek, Wierdak Ż, Grendziak, Bryłka (19. D. Lubczyński, 81. Sobocki), Piechaczek (75. Leś) - Grądowski, Sapa (70. Maciuszek).

Polonia B.: Żmija - Byrski (46. Smolec Ż), Jurczyk, Zajas Ż - Kondzielnik, Brehmer Ż (61. Zachnik), Lasyk, Ziaja (65. Jurok), Mużyłowski - Wania, Brosz Ż, CZ.

ms

Włókniarz Kietrz 3 (1)

Odra Opole 0

Strzelcy bramek

Jasiński (8., karny, 49.), Sosna (78.).

Promień Żary 2 (0)

Miedź Legnica 1 (1)

Strzelcy bramek

Promień: Kozioła (68.), Baworowski (82.).

Miedź: Kotlarski (25.).

Mecz Chrobrego Głogów z Lechem Zielona Góra został przełożony na 17 września.

gak

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.