II liga piłki nożnej: zwycięstwa Ruchu, Piasta, Szczakowianki i porażka Podbeskidzia

Czekał pół roku

PIŁKA NOŻNA. Szósta kolejka II ligi

Dobra środa dla naszych klubów. Smutek tylko na Podbeskidziu: drużyna z Bielska-Białej przegrała w kontrowersyjnych okolicznościach

Wydarzeniem kolejki jest trzecie kolejne zwycięstwo Ruchu na własnym boisku i wydostanie się Szczakowianki Jaworzno ze strefy spadkowej. Gdyby nie kara PZPN, podopieczni Albina Mikulskiego ustępowaliby liderowi ze Szczecina tylko gorszym bilansem bramek

Ruch Chorzów - GKS Bełchatów 2:0

"Twierdza Cicha" nadal niezdobyta! Ruch wygrał trzeci kolejny mecz na własnym boisku. Tym razem nie dali rady piłkarze GKS Bełchatów. Spotkanie było bardzo zacięte, piłkarze nie cofali nóg, często kończyli walkę w parterze. Sędzia pokazał aż 11 żółtych kartek (sześć dla chorzowian). Goście kończyli mecz w dziesiątkę. W 45. min Jarosław Solarz zobaczył drugi żółty kartonik po faulu na Mariuszu Śrutwie i musiał opuścić boisko.

W tym momencie Ruch prowadził już 1:0. W 24. min cudownym strzałem zza pola karnego popisał się Aaran Lines. Dla Nowozelandczyka było to pierwsze trafienie w barwach Ruchu. - Czekałem na tego gola długie sześć miesięcy. Że ładny? Wierzcie mi, strzelałem już podobne bramki - uśmiechał się Lines.

Bełchatowianie okazali się bardzo wymagającym rywalem. Gdy jeszcze grali w pełnym składzie, blisko zdobycia gola był Dariusz Pawlusiński (niecelny strzał z dystansu), groźnie, ale również obok bramki uderzał z bliska Dariusz Patalan. - Nie mamy się czego wstydzić. Pokazaliśmy walkę, determinację i sportową złość - mówił Mariusz Kuras, szkoleniowiec zespołu gości.

Gra gości mogła się podobać szczególnie po przerwie. Mimo osłabienia natarli na chorzowian, walcząc o wyrównującą bramkę. Po akcji Marcina Chmiesta gola powinien zdobyć Jacek Popek, ale, nieatakowany, przestrzelił zaledwie z kilku metrów.

Zawodnik GKS musiał bardzo żałować tej okazji, tym bardziej że po chwili było już 2:0 dla "niebieskich".

Piotr Bajera ograł na linii pola karnego obrońcę GKS i zdecydował się na strzał, piłka po plecach zawodnika z Bełchatowa wpadła do bramki tuż przy słupku. - Miałem sporo szczęścia, gdyby nie rykoszet... - wzdychał Bajera.

- Najważniejsze są trzy punkty. W drugiej lidze gra się naprawdę ciężko. Rywale są wymagający, walka zacięta, stąd tak dużo fauli - podkreślał Lines.

- Gratuluję chłopakom, że nie pękli. Walczyli do końca. GKS to bardzo dobry zespół - chwalił Jerzy Wyrobek, trener Ruchu.

Mecz zakończył się pechowo dla Michała Zajdla - skrzydłowy Ruchu opuścił boisko z rozbitą głową. Ranę trzeba było zszyć, skończyło się na pięciu szwach.

Być może w następnym meczu z Pogonią Szczecin Zajdla zastąpi Artur Andruszczak. Skrzydłowy Zagłębia Lubin wstępnie uzgodnił wczoraj warunki kontraktu z Ruchem, problem w tym, że ma też ofertę z... Pogoni. Zawodnik ma dziś podjąć decyzję o wyborze nowego klubu.

Ruch Chorzów 2 (1)

GKS Bełchatów 0

STRZELCY BRAMEK

Lines (24.), Bajera (56.)

Ruch: Matuszek - Masternak, Cecot, Balul Ż (40. Fornalik Ż) - Zajdel (36. Krajanowski), Pierścionek, Malinowski Ż (78. Krzęciesa), Kundra Ż, Lines Ż - Śrutwa Ż, Bajera.

GKS: Ptak - Augustyniak Ż, Solarz Ż, CZ, Berliński - Popek, Szarpak (25. Pokładowski), Frohlich, Kuranty, Pawlusiński (46. Kolendowicz Ż) - Chmiest, Patalan Ż (78. Wesecki)

Sędziował: Marcin Pracz (Szczecin), widzów: 3,5 tys.

Wojciech Todur

Szczakowianka Jaworzno - ŁKS Łódź 2:1

Piłkarze Szczakowianki rozpoczęli mecz z ŁKS Łódź ze świadomością, że na werdykt Najwyższej Komisji Odwoławczej w sprawie tzw. afery barażowej przyjdzie im poczekać kolejne dwanaście dni. - Nie wiem, jak kolegom, ale mnie ta niepewność gry nie ułatwia - mówił Dariusz Kozubek, pomocnik zespołu z Jaworzna.

Umiejętności i doświadczenie piłkarzy Szczakowianki są jednak tak duże, że mimo całego zamieszania wokół klubu większość drugoligowych drużyn im niegroźna. Tak było i wczoraj. Dwie bliźniacze akcje przyniosły gospodarzom dwubramkowe prowadzenie. Po centrach z prawej strony Adam Kompała i Grzegorz Król z kilku metrów głową wbijali piłkę do siatki. - Podania były tak dokładne, że grzechem byłoby ich nie wykorzystać. To była formalność - przekonywał strzelec pierwszego gola.

Jaworznianie grali swobodnie, na luzie. W rozegraniu piłki nie szukali prostych rozwiązań. Wystraszeni łodzianie wyglądali na pogodzonych z losem. Luz gospodarzy zaczął jednak z wolna przybierać na sile i w końcu zamienił się w nonszalancję.

Gdy na środku boiska w niegroźnej sytuacji skiksował Jacek Wiśniewski, goście od razu ruszyli do kontrataku. Mariusz Zasada szybko znalazł się w polu karnym, oszukał Piotra Przerywacza, który, próbując zażegnać niebezpieczeństwo, przewrócił go na ziemię.

Karnego mocnym strzałem tuż obok słupka zamienił na bramkę Piotr Duda.

Po zdobyciu kontaktowego gola goście uwierzyli we własne siły. Zaczęli podejmować ryzyko gry jeden na jednego, ruszyli do przodu większą liczbą zawodników.

W 70. min mieli nawet szansę na wyrównanie, ale Marcin Wachowicz w sytuacji sam na sam z Andrzejem Bledzewskim strzelił obok słupka.

Dużo lepsze okazje na podwyższenie rezultatu zmarnowali gospodarze. Mocne strzały z pola karnego Ryszarda Czerwca i Kubisza obronił Jakub Skrzypiec, a po uderzeniu Króla piłka przeszła tuż obok słupka.

- Na tym boisku lepiej nie zagramy. Murawa jest bardzo nierówna. Piłka skacze w każdą stronę - podkreślał Król.

Szczakowianka atakowała głównie prawą stroną boiska. Na lewym skrzydle nieoczekiwanie zagrał Hubert Jaromin, który miał za plecami Dariusza Kozubka. Wszystko dlatego, że grypa zmogła nominalnie lewego obrońcę Witolda Wawrzyczka. - Ostatni raz na lewej obronie grałem w Ceramice Opoczno. Też zastępowałem chorego kolegę. Nie będę ukrywał, że to nie jest moja ulubiona pozycja. Umówiłem się z Hubertem, że będziemy się asekurować i czasami da mi zagrać do przodu. Bardzo mnie ciągnęło na pole karne ŁKS - uśmiechał się Kozubek.

Dwójka Kozubek - Jaromin o swoich możliwościach przypomniała dopiero w doliczonym czasie gry. Po mocnym strzale Jaromina piłka zatrzymała się jednak na słupku, a dobitka Kozubka ugrzęzła w bocznej siatce.

Jestem zadowolony z trzech punktów, z gry już mniej. Gdyby nie nasza niefrasobliwość, w ataku wygralibyśmy dużo wyżej. ŁKS potwierdził, że jest bardzo trudnym przeciwnikiem. To młody, wybiegany zespół - stwierdził trener Albin Mikulski. - Szczakowianka wygrała zasłużenie. Szkoda, że tak szybko straciliśmy gole - dodał szkoleniowiec gości Włodzimierz Tylak.

Szczakowianka Jaworzno 2 (2)

ŁKS Łódź 1 (1)

STRZELCY BRAMEK

Szczakowianka: Kompała (12.), Król (21.)

ŁKS: Duda (38., karny).

Składy

Szczakowianka: Bledzewski - Wiśniewski (46. Górak), Przerywacz Ż, Hosić, Kozubek - Wolański, Czerwiec (70. Chudy), Kompała Ż, Jaromin - Kubisz, Król Ż (77. Księżyc Ż).

ŁKS: Skrzypiec - Przybyszewski, Golański (87. Pach), Duda - Piątek (76. Rączka), Sierant Ż, Białek, Zasada, Mysona Ż - Kosmalski, Bolimowski (69. Wachowiak).

Sędziował: Artur Szydłowski (Kraków), widzów: 2 tys.

tod

Błękitni Stargard - Piast Gliwice 1:2

Gliwicki Piast zastosował w Stargardzie taktykę podobną jak cztery dni wcześniej u siebie z Jagiellonią Białystok. Wtedy gliwiczanie tylko zremisowali, teraz wygrali.

- Taktyka polegała na tym, żeby szybko zdobyć prowadzenie, a potem grać uważnie w obronie - wyjaśnił napastnik Piotr Uss

Gol padł bardzo szybko, a strzelcem był właśnie Uss. Piłkę na prawej stronie pola karnego Błękitnych otrzymał Adam Kryger. Nieatakowany strzelił w długi róg, Krzysztof Kotorowski sparował ją na słupek, a Ussowi dobijał przy biernej postawie obrońców.

Po stracie gola inicjatywę przejęli gospodarze. Razili jednak nieskutecznością. - Mieliśmy wiele sytuacji do strzelenia gola, które powinniśmy wykorzystać - przyznał po meczu trener Jerzy Engel jun. - Niestety, nie udało się i zamiast zdobyć trzy punkty, oddaliśmy wszystkie rywalom. Niecelnie strzelali: Marcin Korkuć, Jarosław Piskorz, a precyzyjną główkę Łukasza Adamskiego w 38. min z trudem wybił na róg Jacek Gorczyca.

Druga połowa rozpoczęła się podobnie do pierwszej. Goście najpierw śmielej zaatakowali. W efekcie znów udało im się szybko strzelić gola. Po faulu Macieja Demicha na Adamie Krygierze ten ostatni zacentrował na głowę nieatakowanego Janusza Bodziocha, który z bliska nie dał szans Kotorowskiemu.

Tuż po wznowieniu gry piłka trafiła na głowę Jakuba Wawrzyniaka, którzy zdobył kontaktowego gola dla miejscowych. W ostatnim kwadransie Błękitni zamknęli Piasta na jego polu karnym, ale nadal razili nieskutecznością. Nawet w sytuacji sam na sam Gajda lekkim strzałem nie zdołał pokonać Gorczycy, a odbitej piłki do pustej bramki nie skierował Mateusz Jureczko.

STRZELCY BRAMEK

Błękitni: Wawrzyniak (54.)

Piast: Uss (5.) i Bodzioch (53.).

Błękitni: Kotorowski - Jeziorski, Ozuah, Demich Ż, Korkuć - Kubsik (71. Jureczko), Wawrzyniak, Piskorz, Jarecki - Adamski, Oribhabor (32. Gajda).

Piast: Gorczyca - Komar, Bodzioch, Szeja Ż, Szmatiuk - Żyrkowski, Kryger, Stolarz (80. Wilk), Piechocki (53. Czekański) - Uss (88. Bałuszyński), Andraszak.

RKS Radomsko - Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1

W meczu RKS Radomsko z Podbeskidziem Bielsko-Biała sędzia Piotr Wieczerzak pokazał dziewięć kartek, w tym jedną czerwoną. Przynajmniej o trzy za mało.

To było bardzo brzydkie spotkanie, w którym arbiter nie potrafił zapanować nad ostro grającymi piłkarzami. Wieczerzak udowodnił, że słusznie został zdegradowany z ekstraklasy. Z boiska wyrzucił tylko jednego zawodnika - Luke Uzomę, ale ten los powinien spotkać także Jarosława Latę (za uderzenie łokciem Bartosza Woźniaka), Jacka Berensztajna (za kopnięcie w twarz Piotra Czaka) i Pawła Jermakowicza (za brutalne wejście w nogi Berensztajna).

Jednak obaj trenerzy byli innego zdania. - To, co się działo na boisku po przerwie, to skandal. Sędzia swoimi decyzjami i szafowaniem kartkami wprowadził nerwową atmosferę wśród piłkarzy - denerwował się Józef Antoniak z RKS. Wtórował mu szkoleniowiec gości Wojciech Borecki: - To męska gra, więc musi dochodzić do starć. Gdyby nie sędzia, wynik byłby inny. Dostaliśmy siedem kartek i do końca meczu graliśmy z duszą na ramieniu.

Od początku meczu bielszczanie nastawili się na obronę bramki i gospodarzom trudno było się przedostać pod ich pole karne. Groźne akcje można było policzyć na palcach jednej ręki. W 13. min, po dośrodkowaniu Jacka Berensztajna, niepilnowany z 16 m uderzał Jacek Markiewicz, ale Dawid Bułka spisał się bez zarzutu.

Goście największe zagrożenie stwarzali po rzutach rożnych. I właśnie po jednym z nich Jermakowicza nie powstrzymał Zdzisław Leszczyński i Podbeskidzie objęło prowadzenie. Nasi piłkarze cieszyli się z prowadzenia tylko 120 s. Zaraz po wznowieniu w pole karne wpadł Berensztajn, gdzie sfaulował go Mieczysław Agafon. Z rzutu karnego wyrównał Lato.

Przełomowym wydarzeniem spotkania była czerwona kartka dla Luke Uzomy, który brutalnie sfaulował Zdzisława Leszczyńskiego. Gospodarze szybko wykorzystali przewagę. Berensztajn w dziecinny sposób zwiódł Czaka i dośrodkował w pole karne, gdzie najsprytniejszy okazał się najniższy na boisku Radosław Kowalczyk.

Po stracie gola trener Podbeskidzia wpuścił na boisko Mieczysława Sikorę. 21-letni napastnik ożywił grę swojego zespołu, który mimo gry w osłabieniu uzyskał przewagę. Goście wykonywali z bliskiej odległości kilka rzutów wolnych, w tym nawet pośredni z pola karnego, ale nie umieli trafić w bramkę. W 80. min rajd przez pół boiska przeprowadził Sikora i gdy miał przed sobą bramkarza, wspaniałą interwencją popisał się stoper RKS Artur Prokop.

- Mam kilka uwag do swoich piłkarzy, bo mimo gry w przewadze dali narzucić sobie styl gry przeciwników. Cieszę się, że przełamaliśmy passę remisów. W KSZO graliśmy pięknie, ale przywieźliśmy tylko punkt. Dziś mecz był brzydki, ale przynajmniej wygrany - mówił Antoniak.

- Spodziewałem się więcej po RKS. Nie mam pretensji do swoich zawodników, bo po prostu nie pozwolono im grać - stwierdził Borecki.

STRZELCY BRAMEK

RKS: Lato (30., karny), Kowalczyk (62., głową)

Podbeskidzie: Jermakowicz (28., głową).

Widzów: 1 tys.

SKŁADY

n RKS: Kozik - Nowak Ż (73. Kowalski), Prokop, Lamch - Jóźwiak, Markiewicz, Leszczyński, Berensztajn, Lato Ż - Kowalczyk (85., Pluta), Folc (68., Węgier).

n Podbeskidzie: Bułka - Jermakowicz, Piekarski (21., Jendryczko), Bujok Ż - Woźniak, Agafon Ż, Klaczka Ż, Czak (64., Sikora Ż), Zdolski (79., Szłapa) - Uzoma Ż, CZz, Salami Ż.

Pozostałe wyniki

Zagłębie Lubin - Tłoki Gorzyce 1:0 (0:0).

Bramka: Robert Kłos (88). Widzów 6 tys.

Arka Gdynia - KSZO Ostrowiec Św. 2:0 (1:0).

Bramki: Jaromir Wieprzęć (41., samobójcza), Łukasz Stasiuk (87.). Widzów

2 tys.

Polar Wrocław - Aluminium Konin 0:0. Widzów 400.

Jagiellonia Białystok - Cracovia Kraków 3:1 (2:1).

Bramki: dla Jagiellonii - Tomasz Reginis (7.), Marek Baster (12., samobójcza),

Wojciech Kobeszko (66.); dla Cracovii - Piotr Bania (11.).

Widzów ok. 3,5 tys.

Stasiak Opoczno - MKS Pogoń Szczecin 0:2 (0:0).

Bramki: Paweł Drumlak (55.), Artur Bugaj (67.). Widzów 800.

Uwaga: Szczakowianka przystąpiła do sezonu z 10 pkt.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.