Dwóch nowych na Górnika Łęczna

Przed meczem z Górnikiem Łęczna kadra Widzewa powiększyła się o czterech piłkarzy, ale szansę gry ma tylko dwóch

Wczoraj po południu pracownicy Widzewa przeżywali trudne chwile. Wszystko dlatego, że w ciągu kilku godzin trzeba było uprawnić do gry nowych piłkarzy. Okazało się, że w piątek dotarł do PZPN certyfikat Bruno Eduardo Pizano. Ale trzeba było jeszcze podpisać z nim kontrakt. Brazylijczyk pojawił się w klubie ze swoim rodakiem Celio, który był tłumaczem w rozmowach z Andrzejem Grajewskim. Po godz. 15 umowy podpisywali też Michał Goliński (towarzyszył mu menedżer - Robert Kiłdanowicz, były zawodnik Widzewa), Dawid Banaczek oraz Piotr Matys, który wczoraj dotarł do Łodzi.

Żadnej z piłkarzy nie narzeka na kontuzję, więc Tomasz Łapiński ma do dyspozycji ponad 20 piłkarzy. - Dobrze, że okres transferowy się kończy, bo w klubie zabrakłoby szafek na sprzęt - żartują zawodnicy. Zabraknie jedynie Jakuba Rzeźniczka, przebywającego w Czechach na turnieju reprezentacji do lat 17 oraz kontuzjowanego Piotra Mosóra.

Po zwolnieniu Andrzeja Kretka z funkcji pierwszego szkoleniowca w Widzewie nie ma nikogo z licencją PZPN. Aby ją uzyskać, trzeba mieć uprawnienia trenera pierwszej klasy lub europejską licencję "pro". Łapiński, który skończył szkołę trenerską przy PZPN, ma drugą klasę. Żeby zdobyć wyższą, trzeba mieć przynajmniej dwuletni staż w I lub II lidze. Dlatego szefowie klubu musieli wystąpić do PZPN o warunkową zgodę na prowadzenie przez Łapińskiego zespołu w meczu ligowym. I takie zezwolenie przyszło ze związku.

Piłkarze trenowali wczoraj o godz. 17, po czym wyjechali na zgrupowanie do Dobieszkowa. W kadrze znaleźli się nowi - Goliński i Banaczek, a zabrakło m.in. Bruno Pizano, Matysa i Grzegorza Bonka.

Sprzedaż biletów na mecz z Górnikiem Łęczna rozpocznie się o godz. 9.

Jak wygrać z Górnikiem?

Dla Gazety

Dariusz Gęsior

piłkarz Wisły Płock

Widzew czeka trudny mecz, bo Górnik ograniczy się do defensywy. Z nami też tak zaczęli, a na dodatek wyszli na boisko bardzo przestraszeni. Później jednak czerwoną kartkę dostał Andrzej Kobylański, a chwilę później łęcznianie strzelili gola po stałym fragmencie gry (Wisła przegrała 1:3). Dzięki temu złapali wiatr w żagle i uwierzyli, że są dobrą drużyną. Teraz są dodatkowo umotywowani, bo przecież zremisowali z Legią i pokonali Groclin. W Łodzi zagrają podobnie jak z nami w pierwszych minutach. Dziesięciu zawodników łącznie z bramkarzem będzie się bronić na własnej połowie i wybijać piłkę do jednego napastnika. Widzewiacy muszą bardzo uważać, bo atakując, zawsze przytrafi się jakiś błąd w obronie i można stracić gola. Dlatego Widzew powinien starać się jak najszybciej zdobyć bramkę, żeby zmusić Górnika do otwartej gry. Mam nadzieję, że wygra.

not. jar

Copyright © Agora SA