Remis trzecioligowej Mlekovity Wysokie Mazowieckie ze Zniczem Pruszków

Piłkarze Mlekovity Wysokie Mazowieckie podwoili swój stan punktowy, remisując 1:1 ze Zniczem Pruszków. Co ciekawe, beniaminek trzeciej ligi swoje punkty zdobywa na razie tylko na wyjazdach

W bojowych nastrojach piłkarze Mlekovity przyjechali do Pruszkowa, gdzie zamierzali zrehabilitować się za ostatnie słabe występy.

- Moi podopieczni byli pod presją wyniku i dlatego przez pierwsze minuty biegali po boisku spięci - tłumaczy Adam Popławski, trener drużyny z Wysokiego Mazowieckiego. - Jednak to szybko minęło i ruszyliśmy do ataku.

Po niespełna kwadransie gry składną akcją popisała się dwójka piłkarzy Mlekovity. Sebastian Świerzbiński dokładnie podał do wychodzącego na czystą pozycję Andrzeja Zwierciadłowskiego, a ten, mając przed sobą tylko bramkarza gospodarzy, płaskim strzałem skierował piłkę do siatki. Była to dopiero pierwsza bramka Mlekovity w tym sezonie. Drużyna prowadzeniem cieszyła się zaledwie kilka minut. Błąd w ustawieniu zespołu spowodował, że podlascy piłkarze nie upilnowali Daniela Makowskiego i zawodnik, który przeszedł do Znicza z Pogoni Szczecin, bez trudu pokonał Sylwestra Janowskiego.

Więcej klarownych sytuacji do zdobycia bramek w tej części pojedynku nie było tak z jednej, jak i z drugiej strony. Gra koncentrowała się na walce o piłkę w środkowej części boiska.

- W drugiej połowie trochę zmieniałem ustawienie i to zadecydowało o lepszej grze naszego zespołu - dodaje trener Popławski. - Pomocnika Pawła Kapelewskiego zastąpił obrońca Emil Pracz, a grającego na lewej obronie Sławka Lewickiego przesunąłem do drugiej linii. Od tej pory ataki tą stroną boiska były groźniejsze, a my na boisku zyskaliśmy przewagę.

Najlepszą okazję do zdobycia kolejnej bramki piłkarze Mlekovity mieli w 75. min. meczu. Trzech piłkarzy z Wysokiego Mazowieckiego szarżowało na bramkę Znicza, mając przed sobą tylko jednego obrońcę gospodarzy. Świerzbiński, zamiast podawać do Zwierciadłowskiego lub Lewickiego, zdecydował się na strzał z odległości około 14 metrów. Bramkarz Znicza obronił i skończyło się tylko na rzucie rożnym.

- Cieszy mnie postawa piłkarzy, ale pewne elementy gry musimy jeszcze poprawić - wyjaśnił trener Mlekovity. - Defensywa spisuje się nieźle, teraz trzeba pomyśleć o zdobywaniu bramek. Brakuje też ataków ze skrzydeł. Każdy punkt na tym poziomie jest ważny, bo później może mieć istotne znaczenie w ogólnym rozliczeniu.

Jednak gospodarze remis z Mlekovitą uznają za porażkę.

- W naszej drużynie zaszły spore zmiany kadrowe, dlatego trzeba trochę czasu, aby drużyna zgrała się i zagrała efektywniej - tłumaczy Sylwiusz Mucha-Orliński, prezes Znicza. - Pożegnaliśmy się z kilkoma starszymi zawodnikami, którzy nie spełniali naszych oczekiwań i pozyskaliśmy młodych, perspektywicznych piłkarzy, między innymi z warszawskiej Polonii.

Znicz Pruszków 1 (1)

Mlekovita Wysokie Mazowieckie 1 (1)

STRZELCY BRAMEK

Znicz: Daniel Makowski (24.).

Mlekovita: Andrzej Zwierciadłowski (13.).

Sędziował (jako główny): Piotr Brzozowski z Bielska Białej. Widzów: 400.

SKŁADY

Znicz: Pusek - Stawicki, Jankowski Ż, Kochański, Gajewski, Romanowski (76. Herman), Krzywicki (64. Pawłowski), Jakubiak. Kotlarski (56. Milewski), Makowski, Agbejule.

Mlekovita: Janowski - Kowalewski, Buffi, Lewicki, Flery, Krasucki Ż, Kapelewski (46. Pracz), Staniórski (86. Włodkowski), Papiernik, Zwierciadłowski (70. Jakuszewski Ż).

Copyright © Agora SA