Lech Poznań - Wisła Płock, sobota godz. 19

Kibice z Płocka nie wejdą na stadion Lecha. Wszystko dlatego że zgodę na zamknięcie trybuny przeznaczonej dla kibiców przyjezdnych wyraził PZPN. Zgoda ważna jest do końca roku.

Pojedynki z Kolejorzem zawsze elektryzują kibiców. Bo prawie się nie zdarza, żeby mecze obu drużyn były nużące. A to niespodziewanie płocczanie zdobędą punkt w Poznaniu (1994r.), a to dwie piękne bramki z wolnych strzeli Paweł Miąszkiewicz (1997 r.), a to mecz się nie odbędzie, bo akurat nafciarze zatruli się salmonellą (2000 r.), albo jakiś zawodnik dozna wstrząśnienia mózgu (bramkarz Andrzej Szyszko - 2000 r.). Dlatego i w sobotę na stadionie Lecha powinno wydarzyć się dużo ciekawych rzeczy. Tym bardziej że i Wisła i Lech po niezbyt szczęśliwym początku sezonu bardzo potrzebują punktów.

Szczególnie dla Lecha mecz ten ma kolosalne znaczenie. Po dwóch porażkach Kolejorz musi szukać punktów zwłaszcza w meczach u siebie, jak ten z płocczanami. Bo niestety Wisła nie uchodzi za najbardziej wymagającego rywala. - Nie powiem publicznie wielu uwag o rywalu, bo nie chcę zdradzić naszych informacji - mówi trener lechitów Libor Pala. - Mamy jednak Wisłę rozpracowaną. Wybrałem się na jej ostatni mecz z Polonią Warszawa. Mam też kasetę z nagraniem 10-15 minut krótkich scenek z gry Płocka - ich stałe fragmenty gry, kto jak się rusza i ustawia na boisku oraz jak zespół zmienia szyki w trakcie gry. Całą moją wiedzę przekażę piłkarzom.

Już wiadomo, że z Wisłą nie zagra Krzysztof Gajtkowski. W ataku znajdą się Piotr Reiss i Bartosz Ślusarski. W bramce zagra Waldemar Piątek, obrona pozostanie bez zmian (Kryger, Bosacki, Kaliszan, Wójcik) z dochodzącym do pełnej dyspozycji Pawłem Kaczorowskim na ławce. Wreszcie druga linia - na bokach zagrają Rafał Grzelak i Łukasz Madej. Za to w środku pojawi się Maciej Scherfchen i Piotr Świerczewski. Zgodnie z przewidywaniami, reprezentant Polski nie znalazł zatrudnienia w AS Monaco i podpisał umowę w Lechu. - Wiemy, że zawodnik ten przez ostatnie dwa tygodnie raczej podróżował niż trenował, ale podejmę ryzyko i wystawię go na Wisłę, nawet jeśli miałbym zdjąć go po 30 minutach - nie kryje Pala. - Liczymy na to, że Świerczewski podniesie morale w zespole i korzystnie wpłynie na dyscyplinę taktyczną - mówią działacze Kolejorza. I nie ma co kryć, że Świerczewski może też korzystnie wpłynąć na frekwencję na sobotnim meczu. Któż nie będzie chciał go bowiem zobaczyć w barwach Lecha?

Wisłę zatem czeka trudne zadanie. Ale może to i dobrze, że podopieczni Mirosława Jabłońskiego nie wystąpią w roli faworytów jak w ostatnich meczach. To może ułatwić im grę. Żeby tylko wytrzymali początkowy szturm lechitów, bo już niejeden zespół przekonał się, że może on być zabójczy.

Początek meczu o 19.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.