Wracając do Ventspils

Przynajmniej, jeśli chodzi o sport, to Ventspils dla Płocka może stanowić wzór godny do naśladowania.

Bokser od piłki

Sergiej Borkowski, 37-letni Ukrainiec, w FK Ventspils jest menedżerem odpowiedzialnym za sprawy organizacyjno-finansowe. Jak trafił do Ventspils i do piłki? - Normalnie - odpowiada. Gdy miał 21 lat, ukończył Instytut Wychowania Fizycznego we Lwowie i został trenerem boksu. Prowadził m.in. reprezentację młodzieżową Ukrainy. Potem pracował w ministerstwie sportu, w Norwegii i na Łotwie. Wszędzie "boksował". - Gdy w 1999 r. skończył mi się kontrakt, dostałem propozycję z Ventspils - opowiada Borkowski. - Od tamtej pory siedzę w piłce. I wcale tego nie żałuję.

Święta krowa

Krowy w Ventspils można spotkać niemal na każdym kroku. Ale nie na polu. W różnych wariantach można je spotkać na malowniczym nabrzeżu, na blokach i oczywiście na terenie Centrum Olimpijskiego, wielkiego kompleksu sportowego ze stadionem piłkarskim i halami do koszykówki, boksu, gimnastyki artystycznej, hokeja, lekkiej atletyki. Krowa to także symbol słynnej drużyny koszykarskiej, aktualnego mistrza Łotwy. Nasz płocki misiek też czeka na tytuły mistrzowskie piłkarzy i szczypiornistów. Może wtedy i jego figurki ozdobią halę Chemika i stadion Wisły.

Kenet koszykarzem

Marcin Janus, podobnie jak i prezes Krzysztof Dmoszyński, związany był kiedyś z Polonią. Tam oprócz piłki nożnej można było także profesjonalnie pograć w koszykówkę, która jest chyba pierwszą miłością "Dmo". Sympatyczny obrońca Wisły po treningu miał chwilkę czasu, by zaprezentować swoje umiejętności strzelecko-rzutowe. Nie było o to trudno. Ventspils wszak koszykówką słynie i kosz ustawiony jest zaraz za jedną z bramek głównego boiska piłkarskiego.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.