Drużyna z Sopotu nadal bez budżetu i bez McNaulla

Jeżeli do środy nie wyjaśni się sprawa budżetu drużyny Prokomu Trefl Sopot, klub może mieć poważny problem ze skompletowaniem choćby 10 graczy na rozpoczynający się za osiem dni okres przygotowawczy do nowego sezonu. Klub już stracił Joe McNaulla.

Trenerzy Prokomu Eugeniusz Kijewski i Jacek Winnicki wyznaczyli początek przygotowań na 20 sierpnia. W tej chwili mają jednak do dyspozycji zaledwie czterech zawodników z ważnymi kontraktami - Gorana Jagodnika, Tomasa Masiulisa, Dragana Markovicia i Filipa Dylewicza. Bo na przyjazd Joe McNaulla nie można już liczyć. - Teraz jestem już pewien, że McNaull chce od nas odejść do Ionikosu Ateny. Przyszło pismo z Grecji o wydanie listu czystości, a to oznacza, że zawodnik podpisał już kontrakt z nowym klubem - mówi prezes Tadeusz Szelągowski. - Jeszcze nie wiem, co zrobimy w tej sprawie. Listu czystości nie wydamy, bo mamy z McNaullem ważny kontrakt. Ale jeżeli przyjdzie propozycja wykupienia kontraktu, na pewno ją poważnie rozważymy.

Nie tylko Joe

Wszystko wskazuje więc na to, że Prokom już stracił jednego zawodnika. W klubie z jeszcze większą niecierpliwością czekają na odpowiedź sponsora w sprawie budżetu drużyny w nowym sezonie. - Kiedy się spodziewamy odpowiedzi? Myślę, że lada dzień - mówi prezes Tadeusz Szelągowski, ale podobne opinie wygłasza już od blisko miesiąca.

Początkowo decyzja o budżecie miała zapaść jeszcze przed turniejem tenisowym Idea Prokom Open, potem mówiono, że zaraz po jego zakończeniu... Jednak firma Prokom Software SA wciąż nie podjęła decyzji.

Tymczasem sopocki klub stracił nie tylko McNaulla. Kolejni zawodnicy, z którymi prowadzono rozmowy, nie mogąc się doczekać odpowiedzi z Sopotu, podpisują umowy gdzie indziej. - W przyszłym sezonie Tomczyk mógł grać w Prokomie, była na to duża szansa. Ale dłużej nie mogliśmy czekać - tłumaczy "Gazecie" Waldemar Kijanowski, agent Dominika Tomczyka. Zawodnik zdecydował się zostać w Idei Śląsku Wrocław.

Nie chcą dłużej czekać

Podobnie jest z innymi zawodnikami, którzy mogli trafić do Prokomu. Amerykanin Dickey Simpkins podpisał już umowę na Litwie - z Żalgirisem Kowno, młody center z Łotwy Raitis Grafs z belgijskim Telindusem Oostende, rozgrywający Marcus Norris będzie grał w Portugalii w Ovarense, a center z USA Kevin Thompson w hiszpańskim Valladolid. Wszystko wskazuje również na to, że dłużej nie będzie już czekał Amerykanin Michael Wright, który nie trafi jednak do Wrocławia, ale do Hapoelu Tel Aviv. Natomiast Chorwat Andrija Zizić nie chce już słyszeć o grze w lidze polskiej, ponieważ nie ma do niej zaufania - tak twierdzi przynajmniej jego agent.

To jednak nie koniec kłopotów kadrowych klubu z Sopotu. - W tej chwili prowadzimy z Prokomem Trefl poważne rozmowy w sprawie czterech zawodników: dwóch doświadczonych na pozycję rozgrywającego oraz doświadczonego i młodszego na pozycję centra - mówi agent Andrzej Gostomski, który po chwili dodaje: - Ale uprzedzam, że dwóch z nich będzie czekało na odpowiedź tylko do środy. Jeżeli do tego czasu nic się nie wyjaśni, podpiszą kontrakt gdzie indziej.

Podobnie wypowiada się inny agent, Tarek Khrais, który proponuje Prokomowi m.in. Miroslava Radosevicia, Eddiego Gilla, Geralda Browna czy Warrena Kidda. - Właściwie to już jest ostatni dzwonek. Jeżeli w ciągu najbliższych dni sytuacja klubu z Sopotu nadal będzie niepewna, moi zawodnicy nie będą dłużej czekać. Czasu jest coraz mniej - powiedział "Gazecie".

- Zdajemy sobie sprawę z tej sytuacji, ale nadal cierpliwie czekamy - mówi Szelągowski.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.