Adam Romański: Tydzień w lidze koszykarzy

Po trzech spektakularnych zwycięstwach Prokom-Trefl Sopot umocował się na stałe w czołówce Lech Basket Ligi. To także wielki powrót trenera Eugeniusza Kijewskiego na szczyty polskiej koszykówki

Adam Romański: Tydzień w lidze koszykarzy

Po trzech spektakularnych zwycięstwach Prokom-Trefl Sopot umocował się na stałe w czołówce Lech Basket Ligi. To także wielki powrót trenera Eugeniusza Kijewskiego na szczyty polskiej koszykówki

Nieco ponad rok temu Kijewski został zwolniony z Anwilu Włocławek, który doprowadził kilka miesięcy wcześniej do finału ekstraklasy. Po miesiącu przyjął ofertę Prokomu-Trefl Sopot, który marzył o miejscu w play off. Wcześniej na tym klubie połamali sobie zęby wybitni szkoleniowcy: Tadeusz Aleksandrowicz, Tomasz Służałek, Arkadiusz Koniecki czy Ryszard Szczechowiak. Wszyscy szybko tracili pracę, a żadnemu z nich nie udało się doprowadzić silnego kadrowo zespołu do miejsca w ósemce.

W zeszłym roku nie udało się to także Kijewskiemu, choć Prokom w sensacyjny sposób zdobył Puchar Polski. Teraz - pięć meczów przed końcem rundy zasadniczej - sopocianie są na trzecim miejscu w tabeli z jednym punktem straty do drugiego Anwilu, za to aż osiem zwycięstw więcej niż dziewiąta w tabeli Legia-Królewskie Warszawa. W ósemce Prokom będzie więc na pewno. A na dodatek świetnie radzi sobie w Pucharze Koracza, gdzie wczoraj grał w ćwierćfinale. - W Pucharze Koracza minimum założone już wykonaliśmy, a gdybym miał do dyspozycji Szybilskiego, byłaby może nawet szansa wygrania tych rozgrywek - mówi Kijewski.

Ostatnie 10 dni były dla sopocian wyjątkowo udane. Najpierw zwycięstwo nad wzmocnionym Oliverem Millerem Hoopem-Blachy Pruszyński, potem wygrana w Stargardzie nad zawsze groźną Spójnią, a na koniec w sobotę spektakularny pogrom Anwilu - 84:65. Jeśli do tego dodać, że w ostatnich 12 meczach ligowych sopocianie triumfowali 11 razy, można stwierdzić, że nadmorski zespół jest na fali.

A przecież fatalna kontuzja ścięgna Achillesa wyeliminowała do końca sezonu najlepszego gracza zespołu Piotra Szybilskiego. W ostatnich meczach nie mogli grać także Andrzej Adamek i Igor Milicić. - Pozostali walczyli, jak umieli najlepiej i stąd nasza dobra sytuacja - podsumowuje trener Kijewski.

Plany trenera Prokomu wciąż jednak nie są zbyt ambitne. - Powrót do finału? Oczywiście, każdy trener chciałby osiągnąć jak najwięcej i gramy rzeczywiście niezłą koszykówkę. Ale naszym celem pozostaje przejście pierwszej rundy w play off. Już sam występ w tej fazie, pierwszy dla klubu, jest osiągnięciem. Oczywiście, nie wykluczam awansu do finału, ale rywale - Anwil, Brok, Malfarb, Hoop - mają składy zbliżone personalnie, a może nawet mocniejsze, jeśli chodzi o rezerwowych. Ja mam kilku młodych graczy, a tam nie brakuje koszykarzy bardzo doświadczonych - mówi Kijewski.

Objawieniem jest Rafał Bigus. Odkąd wypadł ze składu Szybilski (w pięciu ostatnich meczach), były center reprezentacji - nie powoływany przez Dariusza Szczubiała - notuje średnio 16,4 punktu i 9,8 zbiórki. - Gra na dobrym poziomie i nieobecność Szybilskiego na pewno na to wpływa. Ale oni także razem graliby równie dobrze. Bywały już takie mecze - twierdzi Kijewski.

Drugą rewelacją ostatnich meczów jest Amerykanin Michael Ansley, pierwszy, który sprawdził się w tym sezonie w Sopocie. Wcześniej zawodzili Jerrod Mustaf, David Hinton i Venson Hamilton. - Rzeczywiście, Ansley świetnie spisał się zwłaszcza w Stargadzie [28 pkt. - przyp. adrom]. Gra dla zespołu i to jest najważniejsze. Realizuje założenia taktyczne, a z jego poprzednikami nie zawsze tak było - mówi trener.

- Ta grupa ludzi gra zawsze o zwycięstwo i jest w stanie podporządkować swoje osiągnięcia dla wyniku. Dobrym duchem jest Josip Vranković. Razem z Dariusem Maskolinasem są liderami zespołu - opowiada o przyczynach dobrej gry Prokomu trener Kijewski. Litwin - brązowy medalista olimpijski z Sydney - jest mało widoczny i często krytykowany przez kibiców, ale trener docenia jego walory. - W obronie, jeśli chodzi o rozgrywających, jest numerem jeden w Polsce. Może także grać jako rzucający obrońca, co dla mnie jest cenne - mówi.

Eugeniusz Kijewski jest tylko o dwa lata starszy od Dariusza Szczubiała, zgodnie obwołanego najlepszym młodym trenerem w Polsce. On jednak pracuje w ekstraklasie od 11 lat, kiedy wprost z boiska po zdobyciu ośmiu medali MP, w tym czterech złotych, przesiadł się na ławkę trenerską Lecha Poznań. Może dlatego uznaje się go za weterana, a po kilku niepowodzeniach we Włocławku i reprezentacji, wielu skreśliło go jako dobrego szkoleniowca. Teraz fachowcy coraz częściej przyznają, że robi postępy.

- Wciąż staram się doskonalić swoje umiejętności, w każdym zawodzie jest to potrzebne. W fachu trenera doświadczenie odgrywa wielką rolę i ja staram się z tego korzystać, tak samo jak ze współpracy ze szkoleniowcami, kiedy byłem jeszcze zawodnikiem. A do pracy z kadrą już nie chcę wracać. Na pewno błędem było przyjęcie pracy w klubie. Szkoda tylko, że nikt nie chce pamiętać, jak wielkie problemy miałem wtedy ze ściągnięciem koszykarzy na zgrupowania. Ale to już historia, teraz pracuję w Sopocie i cieszę się z naszej skutecznej i widowiskowej gry - mówi Kijewski.

TYDZIEŃ W SKRÓCIE

Zagadka tygodnia.

Eugeniusz Kijewski jako zawodnik przez większość kariery związany był z Poznaniem. Jako junior grał w Warcie, mistrzowski tytuł zdobywał w Lechu, gdzie występował do 1990 roku. Ale w sezonie 1975/76 grał w ekstraklasie w zespole spoza Wielkopolski. Co to za klub? Odpowiedź na końcu rubryki.

Prawdziwa tabela .

W tabeli PLK znów bałagan - niektóre zespoły mają rozegrane 21 meczów, inne 23. Oto tabela uzwględniająca procent zwycięstw: 1. Zepter 100 proc. (22-0), 2. Anwil 78 (18-5), 3. Prokom 74 (17-6), 4. Malfarb 73 (16-6), 5. Hoop 68 (15-7), 6. Spójnia 64 (14-8), 7. Brok 59 (13-9), 8. Pogoń 45 (10-12), 9. Legia 41 (9-13), 10. Perła 38 (8-13), 11. Azoty 35 (8-15), 12. Warbud 32 (7-15), 13. AZS T. 18 (4-18), 14. SKK 17 (4-19), 15. Bobry 9 (2-21).

NA PLUSIE.

Aleksander Nikolić, Perła-Lubella Lublin . W świetnej formie od czasu transferu z Pruszkowa do Lublina. Swoim byłym kolegom - z którymi nie rozstawał się podobno w najlepszej komitywie - rzucił już w pierwszej połowie 27 punktów, w tym osiem razy za trzy. W drugiej połowie było gorzej, ale i tak zakończył spotkanie z 33 punktami. W sześciu meczach w Perle Nikolić zdobywał średnio 24,2 punktu.

NA MINUSIE.

Rashid Atkins, Spójnia Stargard . Koszykarze Spójni w niedzielę pojawili się w Warszawie wyraźnie bez ochoty na wygraną. Atkins grał fatalnie, trafiając jeden z 11 rzutów z gry. A cztery dni wcześniej rzucił Prokomowi 31 punktów...

W TELEWIZJI.

Znów tydzień bez choćby jednej transmisji. W TVP 1 w paśmie koszykarskim skacze Małysz. Program ośrodków regionalnych na niedzielę w czasie, kiedy bywały transmisje z PLK: 18.30 "Bojerowe boje o lód" - reportaż, 19.00 piłka nożna pięcioosobowa Clearex Chorzów - DSI Legnica...

KLUB ZERO.

W honorowym klubie, którego członkami mogą być wyłącznie gracze z zagranicy, którzy w polskiej ekstraklasie nie zdołali zdobyć nawet punktu, możemy niedługo przywitać czwartego członka (po Galenie Robinsonie, Shawnie Moore i Josipie Mariciu). Skrzydłowy AZS Toruń Adi Dervisević grał już w trzech meczach, a wciąż nie jest w stanie trafić do kosza. Ciągle jednak pozostaje koszykarzem AZS, blokując miejsce młodszym polskim graczom, gdyż - jak napisały "Nowości" - zgodził się grać za 200 dolarów miesięcznie.

LICZNIK GAZETY.

Dubravko Zemljić - cztery kolejne mecze z co najmniej 20 punktami . Skrzydłowy Malfarbu-Budrem Ostrów przychodził do polskiej ligi w glorii króla strzelców z Chorwacji. Na razie nie zawodzi. W pierwszych czterech występach zdobył kolejno 30, 22, 32 i 31 punktów. Kiedy rzuca 30 punktów, Malfarb wygrywa.

ROZWIĄZANIE ZAGADKI TYGODNIA.

Spójnia Gdańsk. Praca w Sopocie nie jest więc pierwszym doświadczeniem Eugeniusza Kijewskiego z trójmiejską koszykówką.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.