Monika Pyrek przed rokiem pokonała poprzeczkę zawieszoną na wysokości 4,40 metra, ustanawiając rekord sopockiego mola. Drugie miejsce zajęła Anna Rogowska, która skoczyła o dziesięć centymetrów niżej. Tym razem żadna z nich nie będzie skakać na molo. - Centrala [czyli Polski Związek Lekkiej Atletyki - przyp. red.] obawia się, że mogłyby złapać kontuzję, a obie mają już zapewniony start w mistrzostwach świata w Paryżu - tłumaczy absencję zawodniczek dyrektor Sopockiego Klubu Lekkoatletycznego Jerzy Smolarek. - Rok temu Pyrek winę za słaby na Mistrzostwach Europy w
Monachium zrzuciła na uraz, którego doznała właśnie na molo. Rogowskiej start w sopockiej imprezie nie zaszkodził, wręcz przeciwnie, w Monachium ustanowiła swój rekord życiowy - mówi Smolarek, który rozumie jednak decyzję lekkoatletycznej centrali.
Najsłynniejszą tyczkarką, która wystartuje dzisiaj w Sopocie, będzie więc Vala Flossadottir z Islandii, trzecia zawodniczka Igrzysk Olimpijskich w
Sydney. W poprzedniej edycji "Tyczki na molo" była rekordzistka świata (z 1997 roku) zupełnie zawiodła, nie pokonując nawet wysokości 4 metrów. W niedzielę Flossadottir zajęła 3. miejsce podczas Grand Prix im. Janusza Sidły, ale nie zachwyciła. W drugiej próbie pokonała 4 metry, nie dała jednak rady poprzeczce zawieszonej 20 centymetrów wyżej.
Sopocka "Tyczka na molo" to najstarsza na świecie plenerowa impreza w tej dyscyplinie
sportu. Po raz pierwszy rozegrana została w 1985 roku, od tego czasu nad morzem skakali już tak znamienici zawodnicy, jak Tadeusz Ślusarski, Władysław Kozakiewicz czy wielokrotny rekordzista świata Władimir Polakow. W 1996 roku po raz pierwszy w zawodach wystartowały kobiety. W tym roku na molo o zwycięstwo walczyć będzie 13 tyczkarek: 8 Polek i 5 z zagranicy. Mężczyźni trzeci raz z rzędu nie startują.
Początek środowych zawodów o godz. 16. Wstęp po wykupieniu biletu na molo.