Widzew był dla mnie przygodą

Mówi Jacek Ratajczak - napastnik Floty

Jacek Ratajczak przeszedł rok temu z Widzewa do Floty. Nie ma jednak sentymentów do łódzkiego klubu.

Mariusz Rabenda: Twój pobyt w Widzewie był burzliwy. W pierwszym zespole grałeś niewiele, potem przesunięto cię do rezerw. Chyba nie masz wielu dobrych wspomnień z tego okresu?

Jacek Ratajczak: Nie narzekam na czas pobytu w Widzewie. Zawsze to jakaś przygoda z ligową piłką - tak to traktuję.

W Widzewie wymieniają cię wśród nielicznej grupy zawodników, których znają?

- Nie dziwię się, że mnie pamiętają. Zwłaszcza pan Grajewski, bo jest mi jeszcze winny trochę pieniędzy.

Kto został z drużyny, w której byłeś?

- Patryk Rachwał, Michał Stasiak i Maxwell Kalu.

Jak będziecie walczyć z pierwszoligowcem?

- Podobnie jak z ŁKS-em. Z pełnym zaangażowaniem i motywacją. Trzeba im pokazać, że się nie boimy. Myślę, że po wygranej z ŁKS-em wielu zawodników w naszym zespole nabrało więcej wiary w swoje możliwości.

Niejednokrotnie pierwszoligowiec przegrywał mecze pucharowe z drużynami z niższych lig...

Nic nie stoi na przeszkodzie, by tym razem też się tak stało. Na razie jest remis 0:0, reszta leży w naszych nogach. Mamy szansę pokazać Świnoujście Polsce.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.