Ryszard Majewski: Najważniejsza jest liga

Z Ryszardem Majewskim, kierownikiem drużyny Górnika Łęczna rozmawia Wiesław Pawłat

Piłkarze Górnika Łęczna z niewielkimi przerwami od 17 lat przygotowują się do sezonu w Straszęcinie. Zawsze jest z nimi kierownik zespołu i jednocześnie specjalista odnowy biologicznej Ryszard Majewski.

Wiesław Pawłat: Jak Pan ocenia przebieg zgrupowania?

Ryszard Majewski: W Straszęcinie zawsze czuliśmy się znakomicie. Tym razem było podobnie. Trenowaliśmy w bardzo dobrych warunkach, na świetnie przygotowanej murawie. Dopisała także pogoda. Dlatego nie było najmniejszego powodu, aby plan przygotowań opracowany przez trenerów Jacka Zielińskiego i Jacka Fiedenia nie został zrealizowany.

Pogoda chyba sprzyjała wam aż za bardzo, bo trenowaliście w tropikalnych wręcz warunkach...

To prawda. Upały bardzo dały nam się we znaki. Było bardzo ciężko. Po każdym treningu zawodnicy tracili na wadze trzy, cztery kilogramy. Mogę tylko powiedzieć, że nigdy wcześniej nie musieliśmy podawać piłkarzom tak olbrzymiej ilości płynów, jak podczas tego zgrupowania.

Jak zawodnicy znieśli okres przygotowawczy pod względem zdrowotnym?

- Właściwie tylko Wojciech Jarzynka doznał poważniejszej kontuzji. Zerwał torebkę stawową w nodze i czeka go trzy tygodnie przerwy. Ponadto lekko skręcił nogę Konrad Nowak, a Tomasz Prasnal ma krwiaka na kolanie. Natomiast zatruciu pokarmowemu uległ Grzegorz Skwara, ale to nic poważnego. Muszę dodać, że dziś w stołecznym Center Medical Carolina operację stawu skokowego przejdzie Piotr Bronowicki. Za dwa tygodnie podobny zabieg czeka Artura Wilka. Oczywiście obu tych piłkarzy w Straszęcinie nie było.

Czy mecze kontrolne wypadły zadowalająco?

- Myślę, że tak, choć my trochę później od innych zespołów rozpoczęliśmy przygotowania do sezonu. Powodem tego była gra naszej drużyny w barażach o ekstraklasę. Na tle niektórych rywali nie wyglądaliśmy dobrze, ale to właśnie dlatego, że byliśmy na innym etapie przygotowań. Trzy mecze wygraliśmy, tyle samo zakończyło się remisem i raz przegraliśmy. Wbrew pozorom graliśmy z wymagającymi przeciwnikami, którzy koniecznie chcieli nas pokonać. My nie przykładaliśmy aż takiej wagi to tych spotkań. W piątek przegraliśmy z III-ligową Stalą Rzeszów i w drodze powrotnej ze zgrupowania piłkarze mieli o czym myśleć. W tym meczu także zagraliśmy mniej ambitnie niż Stal. Więcej spotkań towarzyskich nie będzie, kolejne będą już o stawkę.

Już 29 lipca czeka Was poważny sprawdzian. W rozgrywkach o Puchar Polski gracie z Kolporterem Kielce...

- Nie ukrywam, że dla nas najważniejsza jest liga, ale w Kielcach nie zamierzamy odpuszczać. Tym bardziej że jeśli wygramy, to w następnej rundzie, która odbędzie się 2 sierpnia, zmierzymy się u siebie z Ruchem Chorzów.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.