Rozmowa z Ryszardem Wieczorkiem, trenerem Odry Wodzisław

Piłkarze Odry Wodzisław po powrocie ze zgrupowania w Mielcu trenują u siebie. Codziennie grupa kolejnych zawodników przechodzi też badania w Katowicach u prof. Jana Chmury.

Michał Zichlarz: Jak ocenia Pan pracę wykonaną przez zespół na zgrupowaniu?

Ryszard Wieczorek: Po meczach z Shamrock Rovers w Pucharze Intertoto założyłem sobie, że przez trzy tygodnie musimy odbudować to, czym imponowaliśmy wiosną, czyli popracować nad wytrzymałością ogólną. Dlatego w Mielcu trenowaliśmy trzy razy dziennie.

Kibiców Odry martwią kontuzje. Z gry wyłączony jest Radim Sablik. Na boisku nie pokazuje się też Mariusz Nosal. Niespecjalne są też wyniki sparingów [Odra jeden mecz wygrała, cztery zremisowała, a dwa przegrała - przyp. red.]. Zimą wszystkie mecze wygrywaliście...

- Wtedy miałem cały miesiąc, żeby przygotować zespół pod względem wytrzymałości. Dlatego zimą zaczęliśmy sparingi z zupełnie innego pułapu niż obecnie. Nie mogę sobie pozwolić na to, żeby teraz grać w sparingach przede wszystkim z nastawieniem na korzystny wynik! Przecież jeśli ktoś trenuje trzy razy dziennie, to nie może być świeży, nie może grać dobrze, musi być zmęczony. Martwi przypadek Sablika. W końcówce sezonu uległ kontuzji i grał na środkach przeciwbólowych. Teraz jest po specjalistycznych badaniach. Ostatnia diagnoza jest taka, że to naderwanie mięśnia i tylko czas może mu pomóc. Na pewno przez cztery tygodnie musimy mu dać jeszcze odpocząć, żeby w tej rundzie w ogóle z niego korzystać. Jeśli chodzi o Nosala, to mam nadzieję, że będzie z nami od pierwszego meczu.

Jest Pan zadowolony z letnich nabytków?

- Tak, choć w okresie przygotowawczym cała ta grupa miała momenty lepsze i gorsze. W pierwszych sparingach z bardzo dobrej strony pokazał się Marcin Radzewicz. To piłkarz o bardzo dużych predyspozycjach szybkościowych. Nosal to uznana firma. Czekam, aż wejdzie w swój rytm. Spore możliwości widać u Marka Sokołowskiego. Największe wahania widzę u Przemka Pałkusa. Raz zagra bardzo dobrze, a w kolejnym spotkaniu ma przestoje. To jednak nawyki z gry w drugiej lidze. Ale to pojętny chłopak. Słucha, co się do niego mówi, i myślę, że z dnia na dzień będzie coraz lepiej. No i jeszcze Łukasz Masłowski. To zawodnik, który przychodząc do nas, najbardziej mi zaimponował. Jest bardzo dobrze wyszkolony technicznie, ma też niezłą szybkość.

W pomocy Odra ma kłopot bogactwa. Na każdej pozycji jest dwóch zawodników. Nie lepiej było więc zamiast pomocnika, sprowadzić wartościowego obrońcę? Tym bardziej że kontuzjowany jest Sablik.

- Do końca nie wiedzieliśmy, że kontuzja Sablika będzie tak poważna. Dlatego wcześniej zdecydowaliśmy się na takie, a nie inne transfery. W obronie mamy pokolenie młodych zawodników: są Piotrek Szymiczek, reprezentant Polski juniorów Witek Cichy. Trudno przecież, żeby tych chłopaków blokować, sprowadzając zawodnika o podobnych umiejętnościach. Sprawa Sablika komplikuje nam trochę sytuację. Jednak do końca sierpnia jest okienko transferowe i niewykluczone, że ktoś do nas jeszcze trafi. Ale nic na siłę. A z rywalizacji w pomocy i ataku mogę się tylko cieszyć. Mam różne przemyślenia co do składu na pierwsze mecze. Gramy przecież z zespołami z górnej półki [Legia i Groclin - przyp. red.].

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.