Gdzie zagra Piotr Włodarczyk?

Piotr Włodarczyk chce odejść z Widzewa. - Teraz najważniejszym celem jest walka o uratowanie klubu, a nie o jednego zawodnika - uważa Andrzej Grajewski, współwłaściciel klubu

Widzewiacy w środę wrócili ze zgrupowania w Barsinghausen. W ostatnim dniu pobytu rozegrali sparing z SC Langenhagen i niespodziewanie przegrali aż 1:4. Według Grajewskiego łódzcy piłkarze byli już tak zmęczeni zgrupowaniem, że zupełnie nie przykładali się do gry. - Poza tym myślami byli już w domach - opowiada. - Ale to spotkanie potwierdziło spore możliwości brazylijskiego napastnika Lelu. Może od razu nie w podstawowym składzie, ale możliwości ma spore.

Słowa Grajewskiego potwierdza Andrzej Kretek, szkoleniowiec Widzewa: - Nie jestem zwolennikiem rozgrywania spotkań, bo zawodnicy starają się oszczędzać. Poza tym graliśmy już ósmy sparing i mimo codziennej odnowy chłopakom zabrakło sił.

Kretek też jest zadowolony z postawy Brazylijczyków. - Nawet ludzie, którzy są w Widzewie od dawna, twierdzą, że tak dobrych zawodników z Ameryki Południowej jeszcze nie było - dodaje.

Podobno 23-letni Giuliano jest blisko wywalczenia sobie miejsca w podstawowej jedenastce, zaś Lelu imponuje grą głową. Z pozostałych nowych duże zaległości treningowe ma Grzegorz Kaliciak. Największym problemem Widzewa jest brak wartościowych obrońców. Na razie bez wahania można zaufać Michałowi Stasiakowi i Piotrowi Mosórowi. Z trzecim, bo szkoleniowcy zamierzają grać systemem 1-3-5-2, jest już problem, ponieważ Przemysław Boldt, Mariusz Gostyński i Marek Walburg są od nich gorsi i nawet w sparingach ze słabszymi rywalami popełnili sporo błędów.

Kretek stara się namówić do zmiany decyzji o zakończeniu kariery swojego asystenta Tomasza Łapińskiego. - Jego powrót do gry znacznie ułatwiłby mi zadanie. Chyba powinienem zaapelować o pomoc do kibiców. Może im uda się przekonać Tomka - żartuje.

Wciąż nie wiadomo, kto będzie występował w ataku Widzewa. Na razie pewniakiem wydaje się Sylwester Czereszewski. Jego partnerem powinien być Piotr Włodarczyk, ale nie może zdecydować się, gdzie chce grać. Najchętniej przeniósłby się do Wisły, która jednak nie zamierza płacić za transfer. Za darmo może odejść za granicę, lecz ma propozycję tylko z tureckiego Sebatspor. To beniaminek tamtejszej ekstraklasy.

- Sprawa jest otwarta - uważa Grajewski. - Jeśli Piotrek nie przyjmie naszych warunków, to może jechać za granicę. Do polskiej drużyny bezpłatnie nie przejdzie, co najwyżej może przez rok nie grać. Szkoda mi tylko, że Włodarczyk nie pamięta, kto przed rokiem podał mu rękę. Wyciągnąłem go z Auxerre, gdzie nie grał, a później chroniłem przez rundę jesienną, kiedy spisywał się bardzo słabo. Wszyscy chcieli go wyrzucić, ale ja go broniłem. W żadnym innym klubie takiej szansy by nie dostał. Jestem rozczarowany tym bardziej, że nie chciał zagrać w ostatnim sparingu. Tłumaczył się bólem Achillesa. Jeżeli Włodarczykowi wydaje się, że jest stworzony do wyższych celów, to droga wolna. Powinien jednak wiedzieć, że łuk jest napięty do granic możliwości. Teraz najważniejszym celem jest walka o uratowanie klubu, a nie o jednego zawodnika.

Sytuacja w Widzewie zmienia się jak w kalejdoskopie. We wtorek zapadła decyzja o odwołaniu sparingu ze Stasiakiem Ceramiką Opoczno. Wczoraj okazało się, że do meczu jednak dojdzie. - Nie chciałem, żeby drużyna pojechała do Opoczna, ponieważ prezes tamtejszego klubu niezbyt pochlebnie się o mnie wypowiadał. Wczoraj jednak przeprosił mnie, więc zmieniłem zdanie. Jeśli ktoś popełni błąd, ale szybko jest w stanie się do niego przyznać i przeprosić, to moim zdaniem jest wielkim człowiekiem. A tak właśnie postąpił pan Stasiak - podkreśla Grajewski.

Tymczasem drużyna dostała dwa dni wolnego. Pierwszy trening po powrocie z obozu zaplanowany jest na piątek.

Dla Gazety

Piotr Włodarczyk

napastnik Widzewa

Już w poniedziałek powinienem pojawić się w Turcji na zgrupowaniu beniaminka ekstraklasy - Sebatspor. Pojechałem jednak do Niemiec, gdzie przygotowywał się Widzew. W tej chwili nie wiem, gdzie zagram. Bliżej mi do Widzewa, ale muszą zostać uregulowane zaległości. Turecka oferta jest jednak bardzo poważna i nie mogę czekać w nieskończoność. Mam nadzieję, że wszystko wyjaśni się do końca tygodnia.

not. ak

Copyright © Agora SA