Białostocki junior dziewiąty w mistrzostwach Polski w kolarstwie górskim

Zawodnicy UKS Wygoda Białystok nie sprawili miłej niespodzianki na rozgrywanych w Książu koło Wałbrzycha mistrzostwach Polski w kolarstwie górskim. Na najwyższej - dziewiątej pozycji - znalazł się Robert Pietrzak

Zawody zgromadziły na starcie najlepszych w kraju kolarzy w kategorii elity i juniora. Uczestnicy ścigali się na liczącej 5 600 metrów pętli, którą w zależności od kategorii wiekowej pokonywali od trzech do pięciu razy.

- Impreza była próbą generalną przed mistrzostwami Europy, które za rok odbędą się właśnie tutaj - wyjaśnia Wiesław Grabek, trener kolarzy Wygody Białystok. - Rozegrane zostaną wtedy zmagania we wszystkich pięć konkurencjach MTB, z fourcrossem, w którym startuje nasz Maciek Kucbora, włącznie.

W imprezie nasz region reprezentowała tylko nieliczna grupka kolarzy z Wygody. Największe nadzieje medalowe zawodnicy wiązali z występem juniorów: Pawła Świaniewicza i Roberta Pietrzaka, którzy na trasie długości pięciu rund zmagali się w stawce 65 kolarzy. Start okazał się jednak pechowy.

- Pietrzak utknął w karambolu, co spowodowało, że na trasę wyjechał dopiero na około 40 pozycji - opowiada trener Grabek. - Na pierwszym okrążeniu nadludzkim wysiłkiem odrobił straty i awansował na szóstą pozycję. Długo walczył o utrzymanie się w czołówce wyścigu, ale na ostatnich rundach osłabł i zajął dopiero dziewiąte miejsce.

Nieco inną taktykę przyjął Świaniewicz, który po pierwszej pętli przyjechał na 16. miejscu, ale na kolejnych okrążeniach sukcesywnie poprawiał pozycję w klasyfikacji. Ostatecznie przyjechał na dziesiątej pozycji.

- Dwóch juniorów w pierwszej dziesiątce wyścigu to dobry wynik - ocenia trener Grabek. - Świadczy o sile klubu. Nie mam niedosytu, chociaż wcześniej oceniałem, że stać nas na miejsce w granicach szóstego miejsca.

Jedyna juniorka Wygody startująca w Książu Natalia Kisielewska miała do pokonania trzy rundy. Rywalizowała z grupą 40 zawodniczek. Spisała się dobrze, bo minęła linię mety na dziewiątej pozycji.

Białostoczanie do rywalizacji wystawili również sztafetę.

- Inni, aby zwiększyć szanse na dobry występ, tworzyli sztafety oparte o zawodników z jednego województwa - wyjaśnia trener Grabek. - W czteroosobowej drużynie obowiązkowo musiała być kobieta. Można było też posiłkować się seniorem, ale my w jego miejsce wystawiliśmy juniora. Po trzech rundach, które pokonali kolejno Pietrzak, Piotr Bogatyrow oraz Świaniewicz, rywale przecierali oczy ze zdumienia, bo zajmowaliśmy trzecią lokatę. Jadąca na ostatniej rundzie Kisielewska przyjechała jednak na metę dopiero na dziesiątej pozycji.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.