Rozmowa z Jarosławem Tkoczem, bramkarzem Dospelu Katowice

Jeszcze tylko wtorkowy sparing z serbską drużyną i piłkarze z Katowic zakończą zgrupowanie w Austrii

Zawodnikom trochę dokuczają prawie 40-stopniowe upały, więc intensywne treningi odbywają się wcześnie rano i wieczorem. - Skupiamy się już na typowo piłkarskich zajęciach, bo złożona z kilku nowych piłkarzy drużyna potrzebuje zgrania - mówi bramkarz Dospelu Jarosław Tkocz. Ostatnie dwa sparingi pokazały, że z formą jest coraz lepiej: "Gieksa" pokonała Anorthosis Famagusta i Energie Cottbus.

Rafał Góral: Sobotni sparing z Energie zakończył się jednak bójką.

Jarosław Tkocz: - Bójką bym tego nie nazwał, ale przez chwilę było ostro. Niemcy nie potrafią chyba przegrywać. Wszystko zaczęło się od tego, że ktoś kogoś kopnął, tamten go odepchnął i nagle zrobiło się gorąco. W środku zajścia znaleźli się m.in. Stasiu Wróbel i Paweł Adamczyk. Na szczęście wszystkim szybko ochłonęły głowy i nie doszło do bijatyki.

Jak przyjęliście w drużynie Moussę Yahayę?

- Pamiętamy, że Moussa nie zachował się fair wobec nas [pod koniec poprzedniego sezonu piłkarz wyjechał do Nigru - przyp. red.], ale nie jesteśmy mściwi. Jeśli trener i prezes zdecydują, że zostanie w Katowicach, to na pewno go zaakceptujemy. Inaczej nie będzie drużyny. Moussa będzie musiał jednak zapracować na nasze zaufanie. Najlepiej bardzo dobrymi występami na boisku - a wiadomo, że jeśli chce, to potrafi grać.

Jak przyjęli się w drużynie trzej piłkarze z Bałkanów?

- Na razie nie czują się jeszcze zbyt pewnie, ale staramy się im pomóc. Na pewno pewną barierą jest język, z każdym dniem jest jednak coraz lepiej. Porozumiewamy się z nimi głównie po rosyjsku.

Czy wiecie już coś więcej o Cementarnicy Skopje, swoim rywalu w rundzie wstępnej Pucharu UEFA?

- Niestety, nadal nic. Podobno wkrótce do Macedonii wybiera się trener Edward Lorens, który ma obejrzeć ten zespół w akcji.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.