Jeśli działacze Widzewa znajdą szybko 300 tys. zł, prawdopodobnie dostaną licencję. Tyle pieniędzy trzeba wpłacić Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych, żeby dostać zaświadczenie dla PZPN
Jutro upływa termin składania przez kluby dokumentów o spełnieniu warunków licencyjnych. Przypomnijmy, że po pierwszym posiedzeniu komisji licencje otrzymały tylko Groclin Grodzisk Wielkopolski,
Amica Wronki i Wisła
Płock. Działacze związku nie ukrywali, że wśród drużyn znajdujących się w najgorszej sytuacji jest Widzew. Łódzki klub ma duże długi wobec członków PZPN, a więc byłych zawodników, innych klubów i pracowników oraz Urzędu Skarbowego i ZUS.
Pierwszą część zaległości wziął na siebie Andrzej Grajewski, który zrzekł się należności z Canal+. Poprzedni szefowie widzewskiej spółki pożyczali bowiem pieniądze od udziałowca z Hanoweru, w zamian zrzekając się opłat za transmisje telewizyjne. - Nikt ich nie zmuszał, żeby przychodzić do mnie - tłumaczy Grajewski. - Mogli iść do banku, tyle że żaden nie chciał nawet z nimi rozmawiać.
Na spłatę tych zobowiązań potrzeba blisko 3 mln zł.
Trudniejsza sytuacja jest z ZUS i Urzędem Skarbowym. Długi wobec tych instytucji są znacznie większe, a na dodatek Widzew nie zrealizował żadnego z wcześniejszych porozumień. - Nie jesteśmy w stanie od razu spłacić całego długi - mówił Witold Skrzydlewski, prezes Robotniczego Towarzystwa Sportowego. - Zdaję sobie sprawę, że szefowie ZUS mogą nam nie ufać, bo już kilka razy Widzew nie wypełnił warunków umowy.
Wczoraj przed południem Skrzydlewski przedstawił w ZUS propozycję porozumienia. Później z niepokojem czekał na spotkanie z szefem Zakładu. - Pani dyrektor potraktowała nas bardzo przychylnie - opowiada prezes RTS. - Obiecała, że jeśli do piątku znajdziemy szybko 300 tys. zł, to dostaniemy zaświadczenie o porozumieniu. Mam nadzieję, że uda nam się szybko znaleźć pieniądze. Nie mamy zresztą innego wyjścia. Jeśli w nocy w czwartku na piątek ktoś napadnie na bank, to będziemy my - żartuje Skrzydlewski.
Podobna sytuacje jest z Urzędem Skarbowym, ale i w tym przypadku szefowie Widzewa są optymistami. Tak więc jest szansa, że
Łódź będzie miała drużynę w ekstraklasie, tym bardziej że, jak twierdzi Grajewski, w PZPN przychylnie patrzą na starania łódzkich działaczy.