Rozmowa z trenerem Edwardem Lorensem o przygotowaniach do sezonu Dospelu Katowice

Wojciech Todur: Rywal był wymagający?

Edward Lorens, trener Dospelu: Tak. Bardzo fajny sparing. Jak najwięcej takich meczów. Z kiszenia się między swoimi nic dobrego nie wyjdzie. Mecz z Rużomberokiem dał nam więcej, niż dałoby spotkanie z jakimkolwiek polskim zespołem. Widać było, że Słowacy są na innym etapie przygotowań do rozgrywek niż my. Oni zaczynają ligę już za tydzień. Mieli lepsze przyspieszenie, swobodniej operowali piłką.

Jest Pan zadowolony z formy swoich piłkarzy?

- Po ciężkim obozie w Wiśle w naszej grze widoczny był brak dynamiki i świeżości. Nie radzimy sobie z atakiem pozycyjnym, denerwujące były też proste straty piłki w środku boiska. Zmiany w drugiej połowie jeszcze ten obraz popsuły.

W poniedziałek zaczynacie 10-dniowy obóz w Austrii. Na co położy Pan największy nacisk podczas zgrupowania?

- Praca, praca i jeszcze raz praca. Trzeba wyeliminować błędy, o których wspominałem wcześniej. Zagramy trzy mecze z wymagającymi rywalami: Anorthosisem Famagusta, Energie Cottbus i z drużyną z Chorwacji. Do Austrii jadą wszyscy, których mam do dyspozycji, poza testowanym Arkadiuszem Sójką. Będziemy się starać, żeby zespół wzmocnili jeszcze jeden napastnik i rezerwowy bramkarz [prawdopodobnie będzie nim Tomasz Michałowicz z Pogoni Szczecin - przyp. red.].

W Dospelu nie zagrają piłkarze, którzy byli z drużyną na obozie w Wiśle: Ronald Siklić, Przemysław Węgier, Robert Sierant, Wojciech Fabianowski. To była decyzja Pana czy prezesa Dziurowicza?

- Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Ale to już pytanie nie do mnie...

Copyright © Agora SA