Szermierka: Wielkopolanie po mistrzostwach Europy

Siedmioro Wielkopolan wystąpiło w ubiegłym tygodniu w mistrzostwach Europy w Bourges. Przywieźli ze sobą trzy medale - wszystkie z turniejów drużynowych.

Ta siódemka to: Małgorzata Wojtkowiak, Sławomir Mocek, Tomasz Ciepły i Andrzej Witkowski we florecie oraz Arkadiusz Nowinowski, Maciej Tomczak i Bogna Jóźwiak w szabli. W październikowych mistrzostwach świata w Hawanie nastąpi jedna zmiana - Tomczaka zastąpi Norbert Jaskot.

Prawie do końca lipca wszyscy nasi zawodnicy mają wolne. Później aż do wrześniowych mistrzostw Polski będą trenować na zgrupowaniach kadry. Na początku października czeka ich najważniejsza tegoroczna impreza - mistrzostwa świata, które są też głównym punktem kwalifikacji olimpijskich.

Floret kobiet

W Bourges podopieczne fechmistrza Tadeusza Pagińskiego powtórzyły sukces z ubiegłego roku - znów były najlepsze w rywalizacji drużynowej. Cieszy to, że sporą zasługę w zdobyciu tytułu miała florecistka poznańskiej Warty Małgorzata Wojtkowiak. - Gosia w turnieju indywidualnym jakby była nieobecna. Walczyła bardzo źle i szybko odpadła. W drużynówce początek też miała nie najlepszy, ale później biła się świetnie - mówi trener Pagiński. - Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek przegrała wszystkie walki w eliminacjach. Choć rok temu na Mistrzostwach Europy też nie wyszłam z grupy - przypomina Wojtkowiak. W turnieju drużynowym polskie faworytki już w pierwszym boju z Francją miały duże problemy - do czasu gdy fechmistrz Pagiński nie zastąpił słabo spisującej się Wojtkowiak na kontuzjowaną Magdalenę Mroczkiewicz. Ta wygrała swój pojedynek 9:1, ale do kolejnego nie zdołała już stanąć. - Nie byłam zaskoczona tą zmianą, tym bardziej że rzeczywiście walczyłam trochę słabiej. Dobrze, że później wszystko się odwróciło - przyznaje Wojtkowiak. W kolejnych starciach z Rosjankami i Włoszkami florecistka Warty walczyła ładnie i co ważniejsze - skutecznie. To dzięki jej zwycięstwu nad Margheritą Granbassi Polki objęły w finale prowadzenie, którego już nie oddały. - Gosia musi przełamać barierę psychiczną, która nad nią ciąży. Ona wie, że ma szansę na awans na olimpiadę, i to ją blokuje - mówi Pagiński. - Staram się nie myśleć o igrzyskach, ale one chyba gdzieś funkcjonują w podświadomości i to chyba rzeczywiście trochę przeszkadza. Jest jeszcze jeden powód tej nierównej formy. Ja muszę być non stop w treningu, a tymczasem ostatnio to prawie przez cały czas albo były turnieje, albo podróże - przypomina Wojtkowiak.

Floret mężczyzn

W czteroosobowej reprezentacji florecistów było aż trzech Wielkopolan - Sławomir Mocek z Polonii Leszno oraz Tomasz Ciepły i Andrzej Witkowski z Warty Poznań. - Byłem rozczarowany po turnieju indywidualnym, ale później drużyna poprawiła mi nastrój - mówi opiekun florecistów Stanisław Szymański. Spory zawód sprawił zwłaszcza Sławomir Mocek, który bronił brązu z Moskwy, a zajął dopiero 18. miejsce. Blisko awansu do czołowej szesnastki był za to poznaniak Tomasz Ciepły. Przegrywał z Tomerem Orem z Izraela już 2:9, ale zdołał doprowadzić do stanu 13:11. - Szkoda, że tej okazji nie wykorzystał, bo w walce o ósemkę zmierzyłby się z teoretycznie słabszym od siebie zawodnikiem - przypomina fechmistrz Szymański.

Wielkopolanie świetnie spisali się za to w turnieju drużynowym. Najpierw roznieśli 45:17 Wielką Brytanię, a później trafili na faworytów Francuzów. Przy prowadzeniu Polaków 36:35 rozpoczęła się ostatnia walka - Sławomira Mocka z brązowym medalistą z turnieju indywidualnego Jeanem-Noelem Ferrarim. Leszczynianin prowadził 39:35, 43:41 i 44:42. Na 6 s przed końcem walki został jednak trafiony i do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dodatkowa minuta. Tym razem Mocek zaatakował, ale nadział się na przeciwnatarcie rywala. - Na pewno Sławek zaprezentował się najlepiej w naszej drużynie, ale jeszcze nie potrafi wypełnić roli lidera drużyny. Jeszcze w przerwie przed tą decydującą rozgrywką ustaliliśmy, że końcówka będzie inna - mówi fechmistrz Szymański. Co ciekawe, właśnie w pojedynku z Francuzami gdańszczanina Krzysztofa Pietrusiaka zastąpił poznaniak Andrzej Witkowski i w swojej pierwszej walce pokonał 5:0... Ferrariego. - Ponieważ pewne miejsce w Atenach będzie mieć osiem najlepszych drużyn, właśnie ta rywalizacja jest najważniejsza. Obecnie jesteśmy szóstą drużyną świata i myślę, że wygramy 9 z 10 pojedynków z ekipami niżej klasyfikowanymi. Na mistrzostwach świata chciałbym jednak wyprzedzić jeszcze jedną drużynę z tej czołowej piątki - przyznaje Szymański. Wiadomo już, że w mistrzostwach, które w październiku odbędą się w Hawanie, Polskę w turnieju indywidualnym będą reprezentować Mocek, Witkowski i Ciepły, a w drużynowym - również Wojciech Szuchnicki z Sietom-AZS Gdańsk. Od wyniku drużyny w tej imprezie może zależeć awans na olimpiadę - punkty zdobyte w MŚ liczone są bowiem podwójnie.

Szabla kobiet

Jedyna wielkopolska szablistka w reprezentacji, Bogna Jóźwiak z AZS Poznań, nie odniosła sukcesu we Francji. Była jednak bliska sprawienia niespodzianki w turnieju indywidualnym, gdy w walce o szesnastkę uległa późniejszej wicemistrzyni Europy Natalii Makejewej z Rosji 14:15. - Bogna już ostatnio dobrze spisywała się w Pucharze Świata. Szkoda, że w Bourges zabrakło jej konsekwencji. Gdyby bowiem walczyła konsekwentnie do samego końca, to wynik walki z Makejewą byłby odwrotny - mówi trener Polek Arkadiusz Roszak. - Bogna to jeszcze młoda zawodniczka, którą stać na znakomity występ i walkę o czołową ósemkę, ale też i porażkę w 1/32 finału - ocenia Roszak. W mistrzostwach świata w Hawanie Polskę będą reprezentować tylko dwie szablistki: właśnie Bogna Jóźwiak oraz świętująca ostatnio sukcesy w PŚ Aleksandra Socha. - Katarzyna Kuźniak nie wywalczyła minimum do startu w tej imprezie i nie wystawimy zespołu w turnieju drużynowym - mówi Roszak.

Szabla mężczyzn

W ostatnim dniu mistrzostw Polacy sprawili miłą niespodziankę - choć występowali bez doświadczonych i odpoczywających w kraju Norberta Jaskota i Rafała Sznajdera, wywalczyli brąz. W zespole tym byli dwaj zawodnicy KKSz Konin: Arkadiusz Nowinowski i Maciej Tomczak. - Ten medal cieszy, choć w turnieju indywidualnym obaj spisali się raczej średnio - twierdzi trener Tadeusz Piguła. - O miejsce na olimpiadzie czeka nas ciężka walka. W Atenach wystąpią tylko cztery najlepsze zespoły z Europy i to jest bardzo niesprawiedliwe. Przecież obecnie 10 najlepszych ekip to drużyny z tego kontynentu - mówi Piguła.

W Hawanie w składzie reprezentacji Polski znajdą się: Jaskot, Nowinowski, Sznajder i najlepszy z Polaków w Bourges - Marcin Koniusz, który w mistrzostwach Europy był piąty.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.